Tag Archive: film o chłopaku ratującym porwaną nauczycielkę

  1. Komórka

    Leave a Comment Spokojna nauczycielka biologii Jessica Martin staje się pewnego dnia ofiarą porywaczy, którzy najpierw zabijają jej pomoc domową, a potem ją samą zamykają na strychu. Pani Martin nie ma pojęcia, dlaczego akurat ona stała się ofiarą tychże bandytów. Na domiar złego jest świadoma, że w podobnym niebezpieczeństwie znajdą się wkrótce jej syn i mąż. Z roztrzaskanego przez porywaczy telefonu udaje jej się dodzwonić pod jeden, zupełnie nieznany numer. Jej rozmówcą okazuje się Ryan, raczej beztroski dwudziestolatek, który z początku traktuje telefon Jessici jako żart. Kiedy przekonuje się, że sprawa jest poważna, zgłasza się oczywiście jak najszybciej na policję. W skutek jednak pewnego zamieszania na komisariacie, pomoc z tej strony nie przychodzi zbyt szybko i Ryan zdaje sobie sprawę, że los nieznanej rozmówczyni, właściwie spoczywa w jego rękach. Oznacza to też, że cały czas będzie musiał utrzymać kontakt telefoniczny z panią Martin … Film ten, choć jego intryga może dla wielu widzów być trochę naciągana czy nieprzekonująca, zasadniczo wciąż dobrze się ogląda. Jest to w dużej części zapewne zasługą wartkiej akcji i lekkiego humoru, przede wszystkim chyba jednak optymistycznego i bardzo pozytywnego przesłania tej produkcji. Główny bohater filmu Ryan ucieleśnia bowiem w swoim postępowaniu wobec pani Martin i jej rodziny ideał biblijnego „Dobrego Samarytanina”. Przyjmuje on wszak na siebie niespodziewaną odpowiedzialność za los nieznanych sobie, zupełnie obcych ludzi. Postępuje tak, mimo że sam naraża się przez to na śmierć, nie ma w tym żadnego interesu, mógłby też pewnie podać wiele całkiem zasadnych argumentów na rzecz tego, że nie jest zobowiązany moralnie do aż takiego angażowania się w tę sprawę. Ryan postępuje tu więc niczym „Dobry Samarytanin” z biblijnej przypowieści, który schodzi ze swojej drogi i ponosi trud, żeby pomóc zupełnie sobie obcej, nieznanej osobie, która w normalnych okolicznościach byłaby mu zupełnie obojętna. Promowanie takiej postawy jest oczywiście niepodważalną zaletą tego filmu. Z innych pozytywnych rzeczy, które warto w tym obrazie zauważyć, wymienić można to, że do odpowiedzialnej postawy głównego bohatera wobec pani Martin przyczynia się w dużej mierze jego była dziewczyna – Chloe. Rzuca ona Ryana, gdyż uważa, że jest on nieodpowiedzialny, egoistyczny i niedojrzały. W postępowaniu chłopaka wobec porwanej Jessici widać, że te zarzuty bierze on sobie do serca i głowy znacznie głębiej, niż by się mogło wydawać. Film ten pokazuje więc, jak pozytywny wpływ na młodych mężczyzn mogą mieć dziewczyny, które stawiają im właściwe wymagania i nie obniżają poprzeczki. Pochwalić również można dzielną postawę porwanej pani Martin, która zachowując się z kobiecą godnością, jednocześnie stara się czynić wszystko, co w jej mocy, nie przekraczając moralnych granic, by ratować siebie i rodzinę. Choć widać, że nie czerpie żadnej satysfakcji z przemocy (a wręcz przeciwnie), to, gdy sytuacja tego wymaga, jest gotowa, by zdecydowanie dać odpór tej bezprawnej agresji, nawet jeśli wiązać się to będzie z zabiciem napastnika. Zdecydowanie pozytywną postacią jest też z pewnością sierżant Bob Mooney. Jest to uczciwy i dobry policjant, który jednak zmęczony 27 latami ciężkiej służby daje się już niemal przekonać przez żonę do otwarcia salonu spa. Wydaje się jednak, że sprawa porwania Jessici i jej rodziny przypomina mu o policyjnym powołaniu i wartości tej służby. Jeśli chodzi o zarzuty moralne, jakie można wysunąć wobec tego filmu, to niewątpliwie zasadniczym będą nieskromne stroje młodych ludzi płci obojga, eksponowane na początku tej produkcji. Chodzi tu zwłaszcza o dziewczyny w bikini (co jest nadto obiektem żartów, pokazanych jako niewinne) oraz głównego bohatera bez skrępowania chodzącego bez koszulki przy młodych niewiastach. Na domiar złego ten „luźny” ubiór postaci wydaje się też sugerować z sympatią ich dość luźny stosunek do spraw obyczajowych. Co nieco do życzenia zostawia też słownictwo używane w filmie. Pewien natomiast zamęt w głowach młodych widzów mogą wywoływać niektóre środki podejmowane przez głównego bohatera. Chodzi głównie o to, że kilka razy bierze on bez zgody właścicieli, czy nawet stosując pewien nacisk, rzeczy takie jak ładowarka, telefon czy samochód, gdy są mu niezbędne, by ratować życie niewinnych osób. W tym celu łamie również nieraz przepisy drogowe. Taka sytuacja wymaga wytłumaczenia młodym widzom, że są pewne czyny, których nie wolno wprawdzie dokonywać w normalnych okolicznościach i bez wyraźnej potrzeby, ale które dopuszcza zarówno nauczanie katolickie jak i zazwyczaj ludzkie prawo w szczególnym warunkach. Takim czynem jest na przykład zabranie bez zgody właściciela jakiejś rzeczy niezbędnej dla ratowania bliźniego. W rozumieniu doktryny katolickiej takie postępowania jak głównego bohatera filmu w ogóle nie może być nazwane kradzieżą. Jak bowiem objaśnia punkt numer 2408 Katechizmu Kościoła Katolickiego: Siódme przykazanie zabrania kradzieży, która polega na przywłaszczeniu dobra drugiego człowieka wbrew racjonalnej woli właściciela. Nie mamy do czynienia z kradzieżą, jeśli przyzwolenie może być domniemane lub jeśli jego odmowa byłaby sprzeczna z rozumem i z powszechnym przeznaczeniem dóbr. Ma to miejsce w przypadku nagłej i oczywistej konieczności, gdy jedynym środkiem zapobiegającym pilnym i podstawowym potrzebom (pożywienie, mieszkanie, odzież…) jest przejęcie dóbr drugiego człowieka i skorzystanie z nich. Podsumowując, polecamy ten film ze względu na ogólne przesłanie i optymistyczny klimat bezinteresownej życzliwości wobec bliźnich. Nie mniej znacznie obniżamy jego ocenę przez eksponowanie nieskromnych strojów i żartów (głównie w początkowych scenach). Marzena Salwowska /.../