Filmy
Zabawy z piłką

Ocena ogólna:  Bardzo zły (-3)

Tytuł oryginalny
Dodgeball: A True Underdog Story
Data premiery (świat)
18 czerwca 2004
Data premiery (Polska)
19 listopada 2004
Rok produkcji
2004
Gatunek
Komedia
Czas trwania
92 minuty
Reżyseria
Rawson Marshall Thurber
Scenariusz
Rawson Marshall Thurber
Obsada
Ben Stiller, Christine Taylor, Vince Vaughn
Kraj
USA/Niemcy
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Starcie właścicieli dwóch siłowni. Z jednej strony, mamy tu Petera, który zarządza małą, podupadającą i zadłużoną na 50 tyś. dolarów  salą gimnastyczną. Z drugiej zaś White’a, właściciela doskonale prosperującej sieci siłowni. Jedynym ratunkiem dla siłowni Petera okazuje się wzięcie udziału w turnieju gry w dodgeballa (tzw. zbijaka), gdzie główną nagrodą jest właśnie 50 tysięcy dolarów. Z pewnymi wahaniami, przy zachęcie i pomocy przyjaciół Peter postanawia podjąć to wyzwanie. Dowiaduje się o tym White, który mając stare porachunki z Peterem, chce pokrzyżować jego plany i formułując silną drużynę też decyduje się  zagrać na turnieju „zbijaka”. W ten sposób, White chce przejąć podupadającą siłownię Petera.

Czytając powyższy opis filmu „Zabawy z piłką” można zadać sobie pytanie: co jest w nim takiego złego, że został oceniony na jedną z najbardziej negatywnych not? Czy w sumie sympatyczny i tradycyjny dla amerykańskiego kina motyw o wytrwałej walce wbrew przeciwnościom i nadziei może być punktem wyjścia dla przekazywania widzom bardzo wielu złych treści? To pytanie jest dość naiwne, gdy zważy się, że, w istocie rzeczy, nieraz dobre idee i postulaty  były wykorzystywane i zniekształcane w celu szerzenia różnych nieprawości, herezji i fałszywych doktryn. Prosty przykład – chrześcijańska zasada troski o ubogich i pewnego rodzaju podejrzliwości wobec bogatych (proszę jednak nie mylić „pewnej podejrzliwości” z potępianiem bogatych i bogactwa, gdyż są to dwa różne ciężarowo pojęcia) została wykorzystana przez komunizm do zwalczania religii,  chrześcijańskiego porządku społecznego i wielu z tradycyjnych wartości.  I podobnie jest również w przemyśle filmowym, gdzie często nie tylko, że złe rzeczy są mieszane z dobrymi, ale pewne szlachetne pragnienia i tęsknoty ludzkich serc są wykorzystywane do promowania nieprawości oraz błędu. Film „Zabawy z piłką” jest właśnie jednym z tego przykładów, a jako że natężenie zawartego w nim zła jest bardzo duże, zasługuje on na jedną z najsurowszych ocen.

Ale do sedna, co konkretnie sprawia, iż ów obraz trzeba zdecydowanie napiętnować? Są to następujące rzeczy:

1. Cały ów film jest naszpikowany obscenicznymi, sprośnymi i seksualnymi odniesieniami, tak w sferze słownej jak  i wizualnej.  Praktycznie nie da się go oglądać, nie będąc narażonym na potok owych obrzydliwości. A to widzimy tu wyjątkowe erotycznie sugestywne tańce półnagich kobiet, a to startująca drużyna „zbijaczy” jest ubrana w stroje „sado-maso”, albo też słyszymy jakiś „gruby” żart. I tak w kółko …  O ile w części filmów da się pominąć tym podobne elementy bez straty dla zrozumienia ogółu fabuły, o tyle w wypadku „Zabaw z piłką” podobna cenzura skończyłaby się straceniem wielu wątków i niezrozumieniem jego pokaźnej części. Ten film nie jest więc czymś, co my nazywamy „rybą z ościami”, ale przypomina pajdę chleba ze wszystkich stron gęsto umoczony w fekaliach.

2. Kontrowersje wzbudza też sposób, w jaki przeciwstawieni tu zostali sobie główni bohaterowie. Peter jest w tym filmie „dobrym gościem”. Biedny, skromny, na skraju bankructwa, który podejmuje walkę o przetrwanie – to zazwyczaj budzi pozytywne emocje. Z drugiej strony, mamy zaś White’a – on tu jest „antybohaterem” (butny, pyszny, bezwzględny, dążący do zniszczenia tych, których nielubi). Ale, uwaga, jest w tym kontraście owych postaci jeszcze coś. Otóż, Peter dawniej seksualnie uwiódł ukochaną White’a i ten ostatni mści są na nim za ów postępek. Czy nie widzisz drogi Czytelniku w takim ustawieniu sporu pomiędzy głównymi bohaterami pewnej zasadzki? Otóż, zdrada, uwodzenie czyichś kobiet (bądź mężczyzn) nawet na płaszczyźnie bardzo naturalnej, odruchowo budzi w nas wstręt. Tymczasem to karygodne postępowanie jest zanurzone w kontekście wielu rzeczy, które wzbudzają raczej sympatię niż niechęć. Nie jest wówczas trudno o wywołanie w widzach pewnego rodzaju lekceważenia dla negatywnej powagi cudzołóstwa, czegoś na zasadzie: „No dobra, może i ten gościu uwiódł cudzą kobietą, ale w końcu to on jest tu tym biednym, zaszczutym i walczącym o przetrwanie facetem„.  Ktoś może powie: „Ale przecież nie można wykluczyć tego, że podobne sytuacje zdarzają się naprawdę”.  Owszem, być może się zdarzają (choć do uwodzenia cudzych żon czy kobiet bardziej pasują właśnie bezwzględność, buta, pyszność, „parcie po trupach do celu”). Tyle tylko, że w tym filmie, nie widzimy ani jednej sugestii, z której wynikałoby, że Peter żałuje swego występku. Wkomponowanie więc w taką historię motywu cudzołóstwa jest bardzo dwuznaczne. To tak, jakby kręcić film o facecie, który zabijał w czasie II wojny światowej  Żydów i nie pokazując, że żałował on za to, skupiać się na tym, iż później był ścigany, poniżany, bity, lżony. Owszem, w sensie historycznym i coś takiego mogło się wydarzyć, ale właśnie taki sposób przedstawienia tej historii (zero żalu ze strony mordercy, a skupianie się na cierpieniach, których on później zaznał) musiałoby rodzić uzasadnione pytania o to, czy celem takiego filmu nie było wybielanie tak owej postaci, jak i tego co uczyniła?

3. Elementem „Happy Endu” tego filmu jest swoiste ujawnienie się jednej z pozytywnych postaci kobiecych ze swymi homoseksualnymi skłonnościami. Jakby tego było mało, to jest to jeszcze osadzone w kontekście sugestii, iż owa niewiasta będzie oddawać się erotycznym uciechom tak ze swą kobiecą kochanką, jak i z Peterem.  To budzi podwójną zgrozę. Raz, że w dobie dzisiejszej wojny kulturowej, w której legitymizacja sodomii jest jednym z bardzo ważnych elementów, wszelkie wątki o „coming out”  można spokojnie traktować jako głos na rzecz poparcia tego zboczenia. Dwa, zapowiedź biseksualnej rozpusty to w istocie rzeczy zapowiedź wiecznej męki w ogniu piekielnym, podczas gdy w tym filmie sugerują nam, byśmy traktowali to jako element „Happy Endu”.

Mirosław Salwowski

Zabawy2

30 kwietnia 2019 17:23