Filmy
Witamy w Monster High

Ocena ogólna:  Bardzo zły (-3)

Tytuł oryginalny
Monster High: Welcome to Monster High
Data premiery (świat)
27 sierpnia 2016
Rok produkcji
2016
Gatunek
Animowany
Czas trwania
73 minuty
Reżyseria
Stephen Donnelly, Olly Reid
Scenariusz
Shane Amsterdam, Stephen Donnelly
Obsada
wersja oryginalna: Debi Derryberry, Cassandra Morris, Salli Saffioti, Larissa Gallagher, Cristina Milizia, Michael Sorich, Evan Smith
Kraj
USA
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Kolejna z serii opowieści o przygodach uczniów i uczennic Monster High (Straszyceum), czyli pierwszej na świecie placówki edukacyjnej dla wampirów, żywych trupów, wilkołaków, upiorów i tym podobnych postaci. Ta część, choć już kolejna z cyklu, opowiada właściwie o początkach owej szkoły. Dowiadujemy się tu zatem, że pomysł Straszyceum zrodził się w głowie znudzonej domową edukacją Draculaury, która przekonała swego, żyjącego w bezpiecznej samotności, tatę hrabiego D., by zaryzykował i otworzył szeroko podwoje rodowego zamczyska na przyjęcie i kształcenie potomstwa innych potworów.

Niestety, ten skierowany głównie do dzieci film nie jest kiepską kpiną z trudów domowej edukacji czy z narastających problemów publicznej oświaty. Jest to  upiorny lecz najprawdopodobniej całkiem poważny (mimo komediowej szatki) projekt socjotechniczny wymierzony w dzieci. Można bowiem chyba śmiało założyć, że celem całego przedsięwzięcia Monster High (poza oczywiście zarabianiem dużych pieniędzy) jest niszczenie w dzieciach klasycznej estetyki, w której piękno było zawsze kojarzone z jakimś dobrem (ciała bądź duszy) i zastąpienie jej nową estetyką, w łączącą „piękno” z rozkładem, śmiercią, zgnilizną, mrokiem i światem demonów (których odpowiednikiem są w bajkach właśnie potwory).

Główne bohaterki (czasem bohaterowie) tej produkcji to potomstwo potworów ze znanych baśni, legend bądź horrorów, pomyślane w taki sposób, by posiadać takie same mroczne i demoniczne cechy, lecz w formie nieco złagodzonej i bardziej przystępnej dla dzieci (np. Draculaura łączy wampirze kły z upodobaniem do różowych sukienek, małe wilkołaki przypominają słodkie szczeniaczki, które dzieci wszak uwielbiają).

Seria ta jest jednakże wymierzona nie tylko w małe dzieci, które z premedytacją oswaja ze światem zła i demonów, ale też zabiega o sympatię wchodzących w wiek dojrzewania dziewczynek. Potworkowate bowiem bohaterki tej animacji są skonstruowane dokładnie tak, by wzbudzać sympatię współczesnych nastolatek. Są one więc anorektyczne, kuso bądź obciśle odziane, interesują się głównie modą i gwiazdami muzyki pop. A ich pragnienia sprowadzają się przeważnie do bycia popularną i lubianą oraz znalezienia fajnej przyjaciółki i chłopaka. Ograniczona do takich potrzeb i aspiracji dziewczynka jest oczywiście idealną konsumentką dla masowej produkcji, na co z pewnością liczą producenci tej serii filmowej i całej linii powiązanych z nimi zabawek, ubrań i tym podobnych rzeczy.

Fandango

Fandango

Szczególną uwagę warto też zwrócić na pogadankę na temat pojęcia normalności, którą twórcy tego filmu serwują młodym widzom już na jego początku. Mówią w niej dzieciom, że coś takiego jak zdrowa norma w ogóle nie istnieje, ale każdy ma prawo uznać dowolną nienormalność za normę, jeśli tylko zechce. A biorąc pod uwagę ogrom demoniczności i szpetoty, jaką promuje ten film, bynajmniej nie chodzi tu o oswajanie dzieci z prawdą, iż różnimy się na wielorakie naturalne i nieszkodliwe (czy wręcz dobre) sposoby, czy też takie które są skutkiem tego, że żyjemy w niedoskonałym świecie (jak np. niepełnosprawność). Nie, tu można śmiało domniemywać, że chodzi raczej o przyzwyczajanie dzieci do uznawania za normę grzesznych zachowań i dewiacji, takich jak np. sodomia, paranie się okultyzmem czy słuchanie satanistycznej muzyki.

W przypadku tego filmu wszelkie pozytywne czy prorodzinne treści, które tu niewątpliwie występują, wcale nie przemawiają na jego korzyść. Tworzenie bowiem miłego wizerunku potworów przyrównać można do sytuacji, w której jacyś filmowcy stworzyliby produkcję dla dzieci prezentującą postać sympatycznego seryjnego pedofila, nie pokazując w ogóle, że ktoś taki zagraża dzieciom.

Normalną wiec chyba rzeczą będzie stwierdzenie, że animacja ta nam się straaaasznie nie podoba.

Marzena Salwowska

1 grudnia 2016 11:22