Leave a Comment Oparty na prawdziwych wydarzeniach film, którego tematem są wojenne losy polskiej pielęgniarki i społeczniczki, Ireny Sendlerowej. Niewiasta ta w czasie II wojny światowej uratowała przed Holocaustem ponad 2500 żydowskich dzieci. Widzimy tu więc wysiłki głównej bohaterki w celu rozwinięcia sieci polskich katolickich rodzin ukrywających u siebie zagrożone śmiercią dzieci. Obraz ten jest jednocześnie ekranizacją książki Anny Mieszkowskiej pod tym samym tytułem.
Na płaszczyźnie etycznej i światopoglądowej nietrudno jest wskazać na istotne zalety i plusy tego filmu. Na tle, sprzyjającej wielu grzechom i nieprawościom, wojennej rzeczywistości, pokazano tu wszak także wiele z tradycyjnie chrześcijańskich oraz dobrych postaw, takich jak odwaga, miłość bliźniego, pomoc cierpiącym, poświęcenie. Można też powiedzieć, iż film ów w pozytywny sposób prezentuje chrześcijaństwo, gdyż w wyraźny sposób ukazana została w nim religijna motywacja wielu chrześcijańskich rodzin udzielających pomocy żydowskim dzieciom. Warto również odnotować to, że „Dzieci Ireny Sendlerowej” są jednym z tych obrazów, które w bardziej zrównoważony sposób pokazują rzeczywistość postaw Polaków wobec Holocaustu, mówiąc tak o chwalebnych i pozytywnych z nich, jak i złych oraz obrzydliwych.
Kolejną zaletą tego filmu jest to, iż nie epatuje on widzów nieskromnością, obscenicznością, wyuzdaniem, wulgarną mową, a przemoc – choć zważając na jego tematykę byłaby okazja, by ją eksponować – została tu pokazana raczej w stonowany i ostrożny sposób.
W tej beczce miodu jest jednak też parę łyżek dziegciu. Najbardziej niestrawną z tych łyżek jest to, iż w filmie Irena Sendlerowa w obliczu obaw Żydów odnośnie tego, że ratowane przez katolickich Polaków ich dzieci mogą być przy tej okazji nawracane na chrześcijaństwo, stanowczo deklaruje: „Nie, nie chcemy tego!”. Innymi słowy, ratując ciała tych małych dzieci, nie troszczy się o to, co najważniejsze dla dobra ich dusz, a więc przyjęcie naszego Pana Jezusa Chrystusa jako Jedynego Zbawiciela, Króla i Odkupiciela. Czyż w tym miejscu nie przychodzi nam na myśl retoryczne pytanie Chrystusa: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mateusz 16: 26)?
Tak też polecamy, jednak z zachowaniem doktrynalnej ostrożności.
/.../