Leave a Comment Komediowe spojrzenie na starożytność i historię opisaną w pierwszych księgach Pisma świętego. Zed i Oh, dwóch nieudaczników, będących członkami prymitywnego plemienia, zostaje zeń wypędzonych po tym, jak Zed kosztuje owocu z „drzewa poznania dobra i zła” (w filmie jest to zakaz ustanowiony przez władze plemienia, a nie przez Boga). Owa banicja okazuje się dla nich szansą na odkrycie nowego świata, o którym, żyjąc w ramach plemienia, nie mieli pojęcia. W ten sposób poznają więc takich bohaterów biblijnych opowieści jak Kain, Abel, Abraham, Izaak, będzie im także dane zamieszkać w słynnej Sodomie.
Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej „Rok pierwszy” to dobry przykład filmu, którego nie należy oglądać, a tym bardziej polecać innym. Jest to bowiem połączenie steku plugawych i obrzydliwych dowcipów (nawiązujących zazwyczaj do rozpusty, homoseksualizmu, zoofilii, transwestytyzmu oraz spraw związanych z wydalaniem odchodów) z ośmieszaniem wielkich bohaterów Starego Testamentu, których Bóg dał nam za przykład wiary i oddania. Temu prymitywnemu, głupiemu i odrażającemu przekazowi towarzyszą jeszcze pretensjonalne w świetle powyższego, bo pozujące na mające wymiar „intelektualny” słowne wstawki i aluzje mające w widzach zasiewać wątpliwości wobec wiary w Boga oraz nieomylność i bezbłędność Pisma świętego. Istny gwóźdź do trumny tej produkcji stanowi charakterystyka jego głównych bohaterów (Zeda i Oha), których myśli i zainteresowania kręcą się wokół realizacji swych seksualnych pragnień i fantazji.
/.../
2 komentarze Opowieść o czwórce kolegów, którzy przed ślubem jednego z nich, postanawiają spędzić tzw. wieczór kawalerski w pełnym wątpliwej jakości uciech Las Vegas. Chociaż nie zamierzają się oni zbytnio hamować w swych swawolach, sytuacja jaką zastają rankiem po „szalonej nocy” spędzonej w tym mieście, zaskakuje ich wszystkich. Okazuje się bowiem, iż przyszły pan młody znika bez śladu, w hotelowym pokoju zamknięty jest tygrys, a na dodatek naszym bohaterom zostaje podrzucone nieznane im niemowlę. Dalsza część filmu stanowi zaś próbę odnalezienia przez troje pozostałych zaginionego przyjaciela oraz rozwikłanie zagadki co takiego działo się poprzedniego wieczoru.
Kiedy konstrukt filmu oparty jest na opisywaniu swawoli i szampańskich zabaw podczas „wieczoru kawalerskiego” spędzonego w „mieście grzechu” (bo tak tradycyjnie zwykło się już zwać Las Vegas) można być już na 99 procent przekonanym, iż nie wyjdzie z tego nic wartościowego. I tak też jest tym razem, gdzie widz jest zachęcany, by śmiać się z ogromu nieprzyzwoitych – bo nawiązujących do niemal wszystkich z możliwych form rozpusty, perwersji i zboczeń (w tym nawet do pedofilii i bestializmu, czyli obcowania płciowego ze zwierzętami) – dowcipów. Te zaś z żartów, które nie są seksualnie sprośne, wykorzystują motywy zemsty (np. dziecko rażące prądem jednego z głównych bohaterów za to, iż ten wcześniej je uderzył) i pijaństwa. A wszystko to okraszone jest bardzo hojnie wulgarną mową oraz nierzadkimi scenami nagości, przemocy i nieskromności. Być może za jedyny pozytywny element tego filmu można by uznać to, iż pijaństwo i rozpusta głównych bohaterów staje się dla nich źródłem wielu kłopotów, jednak i tak zostaje to zaćmione przez sposób narracji owych problemów – mamy bowiem bardziej śmiać się tu z ohydnych dowcipów i sytuacji, aniżeli nad nimi ubolewać i się smucić. Z pewnością więc nie można „Kac Vegas” uznać za satyrę na pewne z nieprawości, a nawet gdyby ktoś zechciał w tak karkołomny sposób naciągnąć interpretację jego fabuły, to i tak natłok oraz wyrazistość odniesień do nieczystości, zboczeń, bezwstydu, wulgarności i przemocy, całkowicie by ów film dyskwalifikowała.
/.../