Leave a Comment Cory to utalentowany zawodnik baseballa. Niestety pogrąża się on coraz bardziej w pijaństwie, co powoduje różne kłopoty odbijające się również na jego medialnym wizerunku. Dostrzega to jego menadżerka, Helene, która po to by poprawić medialny wizerunek swego podopiecznego, wysyła go na chrześcijańską terapię dla uzależnionych od alkoholu. Helene chce odpowiednio nagłośnić tą okoliczność po to, by Cory wrócił do łask mass mediów, jako sportowiec o dobrej reputacji (w tym celu zachęca ona go też, by pomagał miejscowym dzieciom w nauce baseballa). Cory początkowo przystaje na to niechętnie, czego wyrazem jest np. to, iż uczestnicząc w terapii dla uzależnionych od alkoholu, skrycie trzyma w lodówce pełno butelek z mocnymi trunkami. Innymi słowy, chce on odstawić pokaz dla mass mediów, ale raczej nie zamierza na poważnie zmierzyć się ze swym pijaństwem, a także trudną przeszłością. Rozwój wypadków zmusi go jednak do stanięcia twarzą w twarz z różnymi trapiącymi go grzechami i problemami.
Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej „Home Run” jest piękną, silną i wyrazistą, acz nie „przesłodzoną” i „cukierkowatą” (co niestety jest pewnym mankamentem wielu dobrych chrześcijańskich filmów) opowieścią o Bożej łasce, która odmienia nasze serca, łamie moc grzechu i leczy rany. Jest to więc z pewnością film stricte chrześcijański i ewangelizacyjny, gdyż przesłanie o Panu Jezusie, nawróceniu, modlitwie i zerwaniu z grzechem zostało w nim mocno wyeksponowane (acz uniknięto przy tym popadnięcia w pułapkę pewnego zbyt nachalnego dydaktyzmu). Oprócz kwestii niszczących skutków pijaństwa (które w wypadku głównego bohatera są tu pokazane jako niejako „dziedziczone” przez pokolenia) w swych pobocznych wątkach film ten wskazuje też na problem innych uzależnień, a więc np. narkotyków czy pornografii. Mowa jest tu też o wartości zadośćuczynienia za popełnione przez siebie zło, a także powadze i roli ojcostwa. Pewną wadą filmu wydaje się być to, iż w kilku scenach wyraźnie pokazany jest bardzo bezwstydny i nieskromny strój jednej z bohaterek (chodzi o Helene, menadżerkę Cory’ego), ale jego złe oddziaływanie być może osłabia to, iż postać tak ubrana należy do jednej z najmniej sympatycznych.
Podsumowując, „Home Run” to przejmujący film, który wspiera chrześcijańską nadzieję. Z pewną poprawką na nieskromny strój w nim pokazany, można go z dużym pożytkiem dla dusz oglądać i polecać innym. Jak trafnie ujął rzecz Max Lucado, autor chrześcijańskich bestsellerów książkowych: „Home Run przypomina nam o mocy przebaczenia, bogactwie odkupienia i mądrości pozwalającej nam zaufać Bogu, który jedynie może nas odnowić i uzdrowić”.
Mirosław Salwowski
/.../