Tag Archive: Susan Sarandon

  1. Thelma i Louise

    Leave a Comment Słynny i wielokrotnie nagradzany film zaliczany do tzw. kina drogi. W wypadku tej produkcji nowością było jednak, iż główni, przemierzający długą trasę, bohaterowie, to nie mężczyźni, a kobiety – a konkretnie tytułowe Thelma i Louise. Głównym tematem owego filmu jest pewnego rodzaju ucieczka bohaterek w podróż po wielkich połaciach USA od codziennych problemów i bolączek. W tle pojawia się tu jednak wątek kryminalny, gdyż Thelma i Louise, w nie do końca zamierzony sposób, zabijają człowieka i chociaż, obiektywnie rzecz biorąc, sytuacja, w której to uczyniły, sprawiała, iż mogły  w dość łatwy sposób dowieść swej niewinności (gdyż była to obrona przed zgwałceniem) to jednak nie wierzą one, iż sąd da wiarę ich wersji wydarzeń – dlatego też postanawiają uciekać przed wymiarem sprawiedliwości. „Thelma i Louise” niestety nie jest tylko opowieścią o podróży, w której odrywamy się na chwilę od codziennych trosk i kłopotów. Nie jest to też tylko film o wadach ludzkiego systemu niesprawiedliwości i zagubionych przez to ludziach.  Ta produkcja jest bowiem bardziej historią uciekania od tradycyjnej moralności chrześcijańskiej i sugestią, że „patriarchalne” społeczeństwo niemal zawsze musi być złe. Podczas tej podróży, bohaterki nadużywają alkoholu, palą papierosy, używają wulgarnego języka, nieskromnie tańczą z mężczyznami, uczą się kradzieży i braku szacunku dla władzy, a jedna z nich nawet zdradza swego męża z dopiero co poznanym młodym kowbojem. Wszystko to zaś jest pokazane w takiej otoczce, by na płaszczyźnie emocjonalnej widz raczej sympatyzował z wymienionymi wyżej występkami, aniżeli odwracał się od nich z obrzydzeniem. I tak np. Thelma, owszem, cudzołoży, ale wszak jej prawowity mąż to brutal, który ją bije i poniża (w takim kontekście nasze serce łatwo powie nam: „Ach biedna kobieta, niech przynajmniej teraz trochę cieszy się życiem„). Kobiety co prawda kradną i łamią prawo, ale są przecież ścigane przez policję, więc już „z tyłu głowy” podsuwane jest nam tłumaczenie, że „przecież nie mają innego wyboru” i „muszą jakoś przetrwać„. Wielka szkoda, że ten zły, bezbożny i niemoralny film wszedł do klasyki hollywoodzkiej i światowej kinematografii. Dałby Bóg, aby kiedyś on popadł w kompletne zapomnienie. Mirosław Salwowski /.../
  2. Przed egzekucją

    Leave a Comment Oparta na prawdziwych wydarzeniach opowieść o staraniach siostry zakonnej Helen Preajan, mających na celu tak ocalenie przed karą śmierci jednego ze skazańców (Matthew Ponceleta, który wcześniej popełnił morderstwo oraz gwałt), jak i nawrócenie jego duszy. Na płaszczyźnie etycznej i światopoglądowej film ten wydaje się bardzo trudnym do jakiejś bardziej jednoznacznej oceny. Są w nim bowiem umieszczone, w niemal równej mierze i natężeniu tak rzeczy złe, jak i dobre. Z jednej strony mamy tu herezje, fałszywe doktryny oraz poważne dwuznaczności, z drugiej zaś obserwujemy piękny wątek, w którym siostra Preajan walczy o duszę skazańca, próbując mu uświadomić moralną wagę zła, które popełnił oraz  możliwość zbawienia dlań (które jest dostępne w Panu Jezusie). Jest tutaj też mowa o potrzebie przebaczania naszym winowajcom i krzywdzicielom. A jakie są herezje, fałszywe doktryny i dwuznaczności tego filmu? Z pewnością czymś takim jest wręcz absolutny sprzeciw wobec kary śmierci w nim wyrażony, w pewnych momentach zrównujący nawet sądowe uśmiercanie winnego bardzo złych czynów człowieka z umyślnym morderstwem wcześniej przez niego popełnionym. Pomijając już doktrynalną fałszywość takiego postawienia sprawy, jego błędność widzimy nawet w świetle samego zdrowego rozsądku. Skazany bowiem za morderstwo i gwałt Matthew Poncelet zanim została wykonana na nim kara śmierci, miał bowiem proces sądowy, w którym mógł się bronić, a po tym jak już owa sankcja została nań orzeczona, dysponował jeszcze na tyle długim czasem, iż mógł spokojnie przemyśleć swe życie, pożegnać się z bliskimi, przekazać innym swą ostatnią wolę, etc. Trudno takie okoliczności wymierzania śmierci złoczyńcy porównać z okolicznościami, w jakich ów zabijał swą ofiarę.  Mężczyzna, którego zabił nie mógł bowiem pożegnać się z bliskimi i rodziną, nie miał prawa do procesu, w którym mógłby się bronić, zaś spokojna refleksja nad swym życiem i zbliżającą się śmiercią, jest co najmniej bardzo trudna w sytuacji, gdy wcześniej jest się pod osłoną nocy nagle zaatakowanym i za chwilę później prowadzonym na rzeź (a przy tym słyszy się krzyki swej ukochanej, brutalnie gwałconej  przez okrutnych oprawców). I nawet, gdyby uznać, że w dzisiejszych okolicznościach historycznych, np. ze względu na rozwój systemu więziennego czy też to, że być może z różnych względów kara śmierci nie zmniejsza występowania brutalnej przestępczości, owa sankcja nie jest już potrzebna, to i tak nieuprawnionym jest stawianie jej na równi z umyślnym, zamierzonym odbieraniem innym ludziom życia czynionym samowolnie i bez wyroku sądowego. Zresztą przy okazji omawiania tego filmu, warto zauważyć, jak dalekie od postawy choćby św. Pawła Apostoła są rozmaite batalie na rzecz zniesienia kary śmierci. Poplecznicy owych mówią nam wszak: „Mordercy i gwałciciele też mają prawo żyć„, tymczasem wspomniany wyżej Apostoł Narodów będąc postawionym przed sądem rzekł: „Jeżeli zawiniłem i popełniłem coś podpadającego na karę śmierci, nie wzbraniam się umrzeć” (Dzieje Apostolskie 25: 11). Ponadto, w „Przed egzekucją” została zarysowana dość charakterystyczna dla części współczesnego kina próba dzielenia Kościoła i chrześcijaństwa na  dobrą i złą stronę. I nie trzeba się zbyt długo domyślać, kto jest tu przedstawiony jako „jasna”, a kto jako „ciemna strona mocy”. W filmie tym, po jednej strony mamy bowiem niesympatycznego, wzbudzającego emocjonalną niechęć księdza, który wyraźnie jest pokazany jako reprezentant bardziej tradycyjnego podejścia do wiary, moralności i kościelnej dyscypliny (np. zwraca siostrze Helen uwagę na brak u niej zakonnego habitu, broni godziwości kary śmierci). Po drugiej zaś stronie, mamy naszą główną bohaterkę, która poza tym, że gorliwie oponuje przeciwko karze śmierci, to zamiast tradycyjnego dla zakonnic habitu, nosi zwykły dla osób świeckich strój, który dodatkowo jeszcze z ledwością mógł by być uznany za relatywnie skromny nawet dla zwyczajnych niewiast (jej spódnica jest przynajmniej lekko obcisła, z trudnością zakrywa kolana). Mimo wszystko wydaje się nam jednak, że pokazane wcześniej dobre wątki owego obrazu lekko przeważają nad jego złymi i wątpliwymi aspektami, dlatego też – nie bez wahania – ale zdecydowaliśmy się  dać mu najniższą z pozytywnych ocen, czyli: „Dobry, ale z bardzo poważnymi zastrzeżeniami„.   Ps.  Spodobała Ci się ta recenzja? Przekaż nam choćby symboliczną darowiznę w wysokości 2 złotych. To mniej, niż kosztuje najtańszy z tygodników opinii, a nasze teksty możesz czytać bez żadnych limitów i ograniczeń. Numer konta: 22 1140 2004 0000 3402 4023 1523, Mirosław Salwowski /.../
  3. Czarownice z Eastwick

    Leave a Comment Trzy dojrzałe kobiety mieszkające w mieście Eastwick, spotykają na swej drodze intrygującego mężczyznę, Darryla. Po pewnym czasie angażują się z nim w namiętny romans. Początkowo, niewiasty te są bardzo zadowolone ze związku z nowo poznanym kochankiem myśląc, iż w jego osobie poznały ideał prawdziwego mężczyzny. Z upływem czasu wszystko się jednak komplikuje; Darryl okazuje się prawdziwym diabłem, dodatkowo przejawiającym w stosunku do swych kobiet dużą dozę zaborczości. Ta zaborczość nie podoba się kochanicom szatana i postanawiają jakoś wyrzucić czarta ze swego życia. Na jaki pomysł wpadają bohaterki filmu by pozbyć się diabła? Myliłby się ten kto uważałby, iż niewiasty te postanawiają poddać swe życie Panu Bogu, zerwać z grzechem i wejść na drogę pokuty. Nic z tych rzeczy. Zwycięstwo nad księciem ciemności w filmie zostaje osiągnięte dzięki wuduistycznym czarom polegającym na sporządzeniu figurki osoby, której chce się zaszkodzić i wbijaniu w tęże igieł albo szpilek. W ten oto sposób twórcy owej produkcji zareklamowali Voo Doo, przemycając przy okazji przewrotną aluzję, iż demony można pokonać za pomocą obrzędów przez nie inspirowanych. Tego typu „morał” jest tak absurdalny, jak i heretycki, gdyś sprzeciwia się słowom Pana Jezusa: «Każde królestwo, wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony, się nie ostoi. Jeśli szatan wyrzuca szatana, to sam ze sobą jest skłócony, jakże się więc ostoi jego królestwo? (Mateusza 12: 26). Poza tym heretyckim i sprzyjającym czarom oraz okultyzmowi przesłaniem, ów film w skandaliczny sposób epatuje widzów obscenicznością, bezwstydem i nieskromnością, przez co tym bardziej nie nadaje się do oglądania.   Ps.  Spodobała Ci się ta recenzja? Przekaż nam choćby symboliczną darowiznę w wysokości 2 złotych. To mniej, niż kosztuje najtańszy z tygodników opinii, a nasze teksty możesz czytać bez żadnych limitów i ograniczeń. Numer konta: 22 1140 2004 0000 3402 4023 1523, Mirosław Salwowski /.../