Leave a Comment Serial ten, którego akcja rozpoczyna się w latach 90-tych ubiegłego stulecia, opowiada o losach trzech sióstr mieszkających razem w odziedziczonym po zmarłej babci wiktoriańskim domu w San Francisco. Życie tych dość dotąd zwyczajnych dziewczyn zmienia się raptownie, gdy za sprawą tabliczki Ouija odkrywają one swoje czarodziejskie moce i postanawiają przeczytać Księgę Cieni (rodzaj podręcznika magii), która dotąd pokrywała się kurzem na strychu ich domu. Dowiadują się również, że pochodzą ze starego rodu czarownic, w którym moc jest przekazywana z matki na córkę, jak też że ich potęga będzie ogromna, kiedy wszystkie trzy połączą swoje siły. Bohaterki filmu dobrowolnie (choć nie bez pewnych wątpliwości) zgadzają się przyjąć tę moc i obiecują sobie korzystać z niej tylko dla dobra innych ludzi, których będą bronić przed zastępami różnego rodzaju demonów i czarnoksiężników.
Zanim przejdę do omawiania tej produkcji, wyznam, że obejrzałam jedynie kilka pierwszych odcinków pierwszego sezonu. Dalsze bowiem oglądanie tej serii byłoby, w moim przeświadczeniu, stratą czasu, gdyż kilka pierwszych epizodów daje tu już wystarczający obraz tego, czym jest całość, a zasadnicza ocena tego serialu mogłaby ulec zmianie tylko, gdyby w dalszych częściach pokazywał on późniejsze nawrócenie bohaterek i ich odstąpienie od śmiertelnego grzechu czarodziejstwa. W ogólnodostępnych streszczeniach odcinków tej produkcji nie natrafiłam jednak niestety na ślad takiego obrotu spraw.
Tak niska więc ocena tej produkcji nie powinna dziwić naszych Czytelników, gdyż jako godny pochwały i pożyteczny pokazuje się tu jeden z najgroźniejszych grzechów, jakim są czary, a jako pozytywne bohaterki prezentuje się czarownice. Wielu obrońców tego serialu powie zapewne, że jest on utrzymany w konwencji fantasy i należy go traktować jako rodzaj bajki dla dorosłych, czy wręcz że śmieszną jest rzeczą podchodzić do jego oceny tak poważnie. Niestety jednak w tym przypadku nie da się przyjąć takiej obrony filmu, gdyż, chociaż wiele postaci i zdarzeń w nim przedstawionych, ma rzeczywiście charakter fantastyczny, to jednak jego całość zmierza do obrony realnego procederu magii, jego fabuła jest osadzona nie w świecie baśniowym, lecz we współczesnej Ameryce, wiele z pokazanych tu praktyk jest rzeczywiście stosowanych przez okultystów, magów i czarownice z krwi i kości. Serial ten nadto odwołuje się często do różnych wierzeń i zabobonów, które wciąż pokutują wśród pogan czy półpogan (np. wiara w amulety, reinkarnację, ochronną „rękę Fatimy”). Nawiązuje on również do prawdziwych wydarzeń z „historii męczeństwa czarownic” takich jak procesy w Salem (chociaż przekręca się tu fakty, twierdząc, że czarownice były w Salem palone na stosie). W realnym świecie umocowują ten serial również postaci głównych bohaterek, które (poza magicznymi mocami) nie różnią się zasadniczo od typowych Amerykanek z wielkiego miasta. Mają podobne aspiracje (dobra praca, samorealizacja, znalezienie idealnego partnera), podobny styl życia (praca, spotkania z przyjaciółmi, wyjścia na imprezy i randkowanie, które od czasu do czasu wiąże się z pozamałżeńskim współżyciem). Bohaterki te są więc tak pomyślane, by miliony „niezależnych” współczesnych młodych kobiet mogło się z nimi utożsamiać i co za tym idzie uważać, że nie ma nic złego w byciu „dobrą” czarownicą.
Problem jednak w tym, że, jak doskonale powinien wiedzieć każdy chrześcijanin, określenie „dobra czarownica” to sprzeczność sama w sobie, ponieważ moce, którymi posługuje się taka osoba (albo raczej które posługują się nią) mają określone źródło i jest nim Szatan i jego zastępy. Dlatego właśnie, dla naszego dobra Bóg ostrzega nas, abyśmy z tymi sprawami nie mieli nic wspólnego, a czyni to w wielu ostrych słowach, które nie pozostawiają złudzeń:
„Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, przepowiednie, magię i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów, wywoływał umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich twój Bóg, Pan, sprzed swego oblicza.” (Pwt 18, 9–12)
„Nie będziecie się zwracać do wywołujących duchy ani do wróżbitów. Nie będziecie zasięgać ich rady, aby nie splugawić się przez nich. Ja jestem Pan, Bóg wasz!” (Kpł 19, 31)
„Nie będziecie uprawiać wróżbiarstwa. Nie będziecie uprawiać czarów.” (Kpł 19, 26).
„Jeżeli jaki mężczyzna albo jaka kobieta będą wywoływać duchy albo wróżyć, będą ukarani śmiercią. Kamieniami zabijecie ich. Sami ściągnęli śmierć na siebie.” (Kpł 20, 27).
„Nie pozwolisz żyć czarownicy.” (Wj 22, 17)
„A dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelkich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. To jest śmierć druga.” (Ap 21, 8)
Nie są to oczywiście wszystkie przestrogi przed tym procederem, które znajdują się w Słowie Bożym. Można więc rzec, że osoba, która uważa się za dobrą czarownicę, jest nawet bardziej godna pożałowania, niż ta, która otwarcie przyznaje się do współpracy z Szatanem, gdyż taka „dobra” czarownica jest prawdopodobnie nawet dumna ze swoich uczynków i karmi nimi swoją pychę, chełpiąc się tym, że „pomaga” innym, a to skutecznie może ją powstrzymywać przed stanięciem w prawdzie i pokutą. Taka osoba jest nie tylko sama na drodze do przepaści, ale może jeszcze swoim przykładem pociągać wiele innych na zatracenie.
Oczywiście nie twierdzę, że samo oglądniecie kilku odcinków tego serialu może kogoś doprowadzić do praktykowania czarów i paktowania w ten sposób z demonami. Jeśli bowiem ktoś jest przekonany o niegodziwości czarów i nie szuka żadnej wymówki, by osłabić w sobie to słuszne przeświadczenie, to dla takiej osoby produkcja ta będzie jedynie bezużyteczną ciekawostką. Niezwykle jednak poważne zagrożenie stanowi już ów serial dla osób (zwłaszcza młodych), które nie uznają Biblii za nieomylne Słowo Boże, a które mają może jednocześnie głód rzeczy niezwykłych, przekraczających materialną rzeczywistość, duchowo atrakcyjnych, czy może pragną władzy na innymi osobami i możliwości, by nimi subtelnie manipulować. Wtedy „Czarodziejki” są naprawdę wielkim zagrożeniem, gdyż magia wychodzi naprzeciw takim potrzebom (tyle że ma ona swoją cenę, którą ostatecznie może być życie wieczne człowieka).
Nadto „Czarodziejki” zawierają dość otwartą krytykę słów Pisma św. na temat czarów i innych form okultyzmu. Negatywnie przedstawiane jest też tu dawniejsze postępowanie chrześcijan z czarownicami i czarownikami. Mówiąc w skrócie, jest tu postawiona teza, że słowa Pisma św. na ten temat nie odnoszą się do „dobrych” czarownic, a ich karanie w przeszłości przez chrześcijańskie władze było z zasady złe i niesprawiedliwe.
W serialu tym mamy zresztą do czynienia nie tylko z czarami, ale ogólnie przypomina on ogromne wysypisko śmieci. Znaleźć tu można więc różne toksyczne odpady z wszelkich niechrześcijańskich tradycji, by wspomnieć, chociażby chińskie przesądy na temat życia pozagrobowego, wiarę w reinkarnację, czy nawiązanie do jednej z legend o Mahomecie (niesłusznie zwanym tu prorokiem) rzekomo wypędzającym demony, a nadto paradę bóstw z różnych mitologii.
Z pobocznych negatywnych aspektów tego serialu wymienić też należy, niestety typowe dla współczesnych norm obyczajowych, zachowania głównych bohaterek w relacjach damsko-męskich (choć przynajmniej nie ma tu „śmiałych scen”), a także często nieskromne ich stroje.
Jeśli chodzi o pozytywy, to tak naprawdę trudno się ich doszukać, gdyż mają one raczej charakter zwodniczy, to znaczy służą przekonaniu widza, że czarownice mogą być dobrymi ludźmi, przynajmniej według standardów tego świata.
Serial „Czarodziejki” oceniamy więc jako w najlepszym razie bezwartościowy dla osób, które są całkowicie przekonane o bezbożności i niegodziwości wszelkich form i praktyk magicznych, dla pozostałych zaś jako śmiertelne zagrożenie, podobne do sytuacji kiedy małe dziecko z zawiązanymi oczami próbuje przejść przez pełną samochodów ulicę.
Marzena Salwowska
/.../