Leave a Comment Film opowiada historię Michała Korda, ojca nastoletniej dziewczyny, który po tym, jak ta została brutalnie zgwałcona w miejscowej dyskotece przez trzech mężczyzn, próbuje doprowadzić do ukarania sprawców. Nie jest to jednak zadanie łatwe, gdyż jeden z gwałcicieli to zięć bogatego i wpływowego człowieka, mającego koneksje na wysokich stanowiskach w Policji, a także dysponującego pomocą jednego z lepszych adwokatów. Doprowadzenie zatem do ukarania sprawców tego ohydnego czynu na normalnej, prawnej drodze wydaje się dla głównego bohatera trudnym zadaniem. Powodem tego jest splot korupcji odpowiedzialnych za ściganie przestępstw oraz niektórych z mechanizmów prawnych, które zdają się zawodzić w tym konkretnym przypadku. Przed ojcem zgwałconej dziewczyny staje więc dylemat, czy czekać, aż sprawiedliwość sprawcom wymierzy sąd czy może ze swej strony aktywnie pomóc w ukaraniu tych ludzi.
Być może, wielu Czytelników naszego portalu zdziwi to, iż „Prawo ojca” zostało przez nas pozytywnie ocenione, podczas gdy wielu filmom o podobnej tematyce przyznawaliśmy mniej lub bardziej negatywne noty uzasadniając to tym, że owe pochwalają prywatną zemstę i samosądy, a więc coś, co jest zdecydowanie potępiane przez Pismo święte i Tradycję Kościoła. Sęk jednak w tym, że choć zdecydowana większość recenzji przedstawia „Prawo ojca”, jako właśnie jedną z opowieści o samotnym mścicielu, który postanawia ukarać złoczyńców na własną rękę i bez oglądania się na państwo i prawo, my tego w omawianej produkcji, mimo wszystko nie dostrzegamy. Owszem, w filmie tym pojawiają się wypowiedzi głównego bohatera w jakiś sposób sugerujące, iż jest on gotów ukarać gwałcicieli swej córki na własną rękę, rozwój zaś fabuły w pewnych swych miejscach nie odpowiada na pytanie, czy tak by się właśnie stało. Mamy tu też tradycyjny dla podobnego rodzaju obrazów motyw nieudolności i korupcji powołanych do ścigania przestępców organów. Jednak mimo tego, całość akcji tego filmu pozwala stwierdzić, że jest on raczej opowieścią o moralnie dozwolonej obronie koniecznej, a nie o prywatnej zemście głównego bohatera. Bo, choć owszem, Kord na własną rękę wydobywa od jednego z gwałcicieli jego córki obciążające ich zeznania, to jednak po wszystkim puszcza go wolno (a nie zabija czy okalecza), a nagranie z jego wyznaniem dostarcza policji. Ostatecznie zaś, to Kord wraz ze swą pokrzywdzoną córką musi bronić się przed ścigającymi ich przestępcami, nie zaś przestępcy są ścigani i ukarani w akcie samosądu przez niego. Nawet jeśli teoretycznie rzecz biorąc, założylibyśmy, że fabuła tego filmu mogłaby potoczyć się w kierunku pokazania i usprawiedliwiania prywatnej zemsty w wykonaniu Michała Korda, to, faktycznie rzecz biorąc, tak się nie stało, a ukazane tu jego zachowania w swej większości i zasadniczym wymiarze mieściły się w ramach moralnie usprawiedliwionej obrony koniecznej życia swego i swych bliskich. Ponadto, jak to już wyżej zasygnalizowaliśmy główny bohater, pomimo nieudolności i korupcji przedstawicieli władzy państwowej, współpracuje z takową, chcąc by to ona, a nie on jako prywatna jednostka, ukarała gwałcicieli jego córki.
Ponadto, atutem tego filmu jest to, iż wskazuje on na służebną rolę, jaką wobec zwykłych obywateli winno pełnić prawo i instytucje państwowe i że źle się dzieje, gdy różne prawne procedury, które w swym zamyśle miały na celu ochronę takich ludzi, stają się narzędziem do obrony różnych złoczyńców i przestępców. Jak wszak uczy o tym Pismo święte, władza nosi miecz po to, by wzbudzać strach u złoczyńców (Rz 13: 4), a zadaniem sprawujących władzę jest zapewnianie spokojnego, pobożnego i cichego życia dla zwykłych ludzi (1 Tm 2: 1-2).
Jako pozytywną stronę omawianego obrazu można też wskazać to, iż w pewien sposób wskazuje on na wielkie niebezpieczeństwo takich miejsc jak dyskoteki. W tym filmie, to właśnie wszak w dyskotece dochodzi do brutalnego gwałtu na córce Korda i to owo miejsce przedstawiane jest widzom jako kontrolowane przez świat przestępczy siedlisko rozwiązłości i narkotyków. Można więc powiedzieć, że przynajmniej w pośredni, domyślny i niewyraźny sposób w tym aspekcie „Prawo ojca” wpisuje się z nurt tradycyjnie katolickich przestróg i ostrzeżeń przed podobnego rodzaju miejscami i rozrywkami.
Przechodząc zaś do bardziej wątpliwych aspektów tej produkcji, to jak zwykle przy podobnych obrazach można zadać pytania o stosowność i konieczność pewnych drastycznych obrazów (scena gwałtu, nagość) czy słów tu użytych (wulgaryzmy). My tradycyjnie już trzymamy się zdania, że da się pokazać pewne przejawy moralnego zła bez uciekania się do bardziej wyrazistego obrazowania pewnych jego szczegółów. Przez wiele lat kino umiało łączyć umiar i ostrożność w tym względzie z jednoczesnym pokazywaniem pewnych moralnych problemów i nieprawości tego świata.
Mirosław Salwowski
/.../