Leave a Comment Znane nam z klasycznych animacji Disneya baśniowe krainy, w których mieszkają Królewna Śnieżka, Dobra Wróżka czy Śpiąca Królewna, połączyły się pod berłem Bestii (który odzyskał ludzką postać), tworząc Stany Zjednoczone Auradonu. Właśnie zbliża się czas koronacji syna Pięknej i Bestii. Z tej okazji młody książę może wydać swój pierwszy dekret. Postanawia, że będzie to akt łaski dla kilku spośród, znajdujących się na oddzielonej magiczną barierą od reszty baśniowego świata Wyspie Potępionych, dzieci najbardziej znanych bajkowych złoczyńców. Dzięki temu aktowi w elitarnej szkole, którą kieruje Dobra Wróżka, uczyć się będą: córka Diaboliny – Mal, syn Crueli de Vil – Carlos, córka Złej Królowej – Evie, i syn Jafara – Jay. Następca tronu Auradonu, mimo wątpliwości rodziców i niezbyt przychylnej reakcji otoczenia, mocno wierzy w to, że potomkowie złoczyńców wykorzystają swoją szansę na dobre życie.
„Następcy” to lekka i dość zabawna produkcja familijna, której główną zaletą jest jednoznaczne i pozytywne przesłanie – Nieważne jak źli byli twoi rodzice czy otoczenie, w którym się wychowywałeś, nie jesteś skazany na powtarzanie ich błędów, masz wolną wolę i możesz wybierać dobro.
Twórcy filmu wprawdzie nie zaprzeczają, że zły przykład rodziców i otoczenia, a tym bardziej złe wychowanie mają duży wpływ na kształtowanie charakteru młodego człowieka, pokazują jednak jednocześnie, że nie jest to wpływ determinujący, czyli że dzieci złych rodziców mimo wszystko mogą być dobrymi ludźmi. Film uzmysławia również widzom, że troską czy wręcz obowiązkiem tych, którzy mieli więcej szczęścia z racji urodzenia, powinna być pomoc mniej uprzywilejowanym.
„Następcy” pokazują również, że przyjmowanie do siebie obcych, którzy pochodzą z niepewnych środowisk i których (nieraz całkiem zasadnie) możemy się obawiać, nie musi być wcale łatwe i przyjemne, ale jest konieczne, jeśli chcemy w swoim życiu poważnie traktować miłość bliźniego. Czy można bowiem mówić o miłości bliźniego, a jednocześnie odmawiać drugiemu człowiekowi szansy na lepsze życie, zamykając mu drzwi do lepszego świata przed nosem, ze strachu, by nie utracić nic ze swego komfortu czy bezpieczeństwa?
Niewątpliwą zaletą filmu jest też to, że raczej łatwo tu odróżnić dobro od zła. Nie można, na przykład, mieć wątpliwości, że poczynania czwórki głównych bohaterów (zanim wybiorą oni Dobro), takie jak usiłowanie kradzieży, oszustwa, kłamstwa, tworzenie magicznych eliksirów czy ściąganie na lekcjach są złe, gdyż wiemy od początku, że przyświeca im ukryty i niegodziwy cel, który (do czasu) starają się zrealizować tymi niegodnymi środkami.
Jeśli chodzi o pewne negatywne strony filmu, to wynikają one głównie z faktu wzorowania baśniowej szkoły, do której uczęszczają bohaterowie, na typowym amerykańskim liceum. Przez co (pozytywnie bądź neutralnie) pokazane zostały w tej produkcji elementy takie jak: nieskromne występy cheerleaderek i inne wątpliwe tańce, kuse ubranka uczennic, nadmierne przywiązywanie uwagi do stroju czy fryzury, a także ryzykowny zwyczaj „randkowania sam na sam” młodzieży w okresie burzy hormonów (chociaż tu trzeba przyznać, że „sceny randkowe” nie przeradzają się w „pocałunkowe” czy „erotyczne”). Pewne wątpliwości może też budzić finałowe posługiwanie się magią dla dobrych celów. Tu jednak należy przypomnieć, że całość filmu dzieje się w świecie bajkowym, a pokazywana magia nie odwołuje się do rzeczywistych praktyk stosowanych w świecie realnym.
Jednakże, pomimo powyższych negatywnych czy wątpliwych elementów polecamy film głównie przez wzgląd na jego de facto chrześcijańskie i bardzo krzepiące przesłanie.
Marzena Salwowska
/.../