Tag Archive: promocja hedonizmu w kinie

  1. Przelotni kochankowie

    Leave a Comment Obsługa samolotu lecącego z Madrytu do Meksyku mierzy się z poważną awarią. Szukając bezpiecznego miejsca do przymusowego lądowania, maszyna długo krąży nad Hiszpanią. W międzyczasie, aby uniknąć paniki większa część pasażerów, a także spora część załogi zostaje odurzona i przesypia większość lotu, pozostali zaś próbują sobie radzić na swój sposób z zaistniałą sytuacją. Prym w „umilaniu życia” przytomnym pasażerom i pilotom wiodą zwłaszcza trzej stewardzi. Poza wątpliwą rozrywką, jaką stara się zapewnić to „gejowskie trio”, podróżni mają jeszcze do dyspozycji jeden telefon pokładowy, za pomocą którego próbują w obliczu zagrażającej śmierci wyjaśnić różne powikłane sprawy ze swoimi bliskimi … Jeśli za coś można by docenić ten film, to za sam pomysł samolotu, który nie może dotrzeć do swego celu ani długo wylądować przez ludzki chaos. Sama bowiem myśl zderzenia błahej komedii z tematami poważnymi i zarazem aktualnymi (jak kryzys w Hiszpanii) czy ponadczasowymi (jak człowiek skonfrontowany z zagrożeniem rychłej śmierci) może wręcz zwodniczo zapowiadać jakąś głębszą moralną refleksję. Niestety żadnej budującej moralnie opowieści o tym, jak ludzkie złe wybory, grzechy czy zaniedbania wywołują chaos i grożą katastrofą tu nie otrzymamy. Wręcz przeciwnie jako rozwiązanie problemów pogubionych ludzi proponuje się tu jeszcze większą dawkę tego, co ich gubi, na przykład więcej pustego śmiechu, więcej rozwiązłości, więcej narkotyków; czy wreszcie, w wątkach „bardziej na serio”, oczywiście więcej fatalnie pojmowanej tolerancji i samoakceptacji. W rzec można poważniejszych scenach, pokazuje się tu jako pozytywne rozwiązanie np. to że rodzice akceptują fakt, iż ich córka pracuje (i nadal zamierza) jako prostytutka (co wiąże się z „pozytywną” zmianą jej matki wcześniej gorliwej katoliczki); czy też główny pilot radośnie odkrywa, że może utrzymywać kontakty seksualne z innym mężczyzną, nie rezygnując jednak z rodziny i nie okłamując żony. Film zdaje się więc proponować jako najlepsze rozwiązanie na ludzkie problemy nieskrępowane niemal oddawanie się różnym mniej lub bardziej złym rozrywkom. Jako kluczową rzecz dla ludzkiej natury reżyser wskazuje tutaj przyjemność seksualną i przekazuje również w tym filmie swoje przekonanie, że ludzka natura w swojej głębi nie zna podziału na seksualność i płeć, liczy się przede wszystkim pragnienie bycia kochanym i chęć przekazania tego uczucia drugiej osobie, niezależnie od orientacji. Ta chęć przekazywania uczucia i zaspakajania żądzy jest na tyle ważna, że może być nawet zaspakajana wbrew świadomej woli drugiej osoby, czego w filmie przykładem jest scena, w której wróżka Bruna wykorzystuje seksualnie jednego z uśpionych pasażerów, z którym później po lądowaniu samolotu odnajduje się już na ziemi (sugerowane jest, że odtąd zostają parą). Nie pierwszy to już raz Almodóvar (zob. https://kulturadobra.pl/porozmawiaj-z-nia/ ) tego rodzaju gwałt przedstawia pozytywnie, jako wydający dobre owoce. W wątku wróżki Bruny wyszydza się ponadto dziewictwo, ta bohaterka bowiem jako kobieta już dojrzała (z wyglądu raczej trochę po 40-tce), zanim dopuszcza się wyżej wspomnianych perwersji jest dziewicą, co jest bardzo w filmie podkreślane. Pedro Almodóvar zdaje się więc mówić, że ludzie powinni poszukiwać na drodze przelotnej przyjemności trwalszej bliskości, wyzwalając się nie tylko z gorsetu tradycyjnej chrześcijańskiej moralności, ale wszelkich sztywnych wyobrażeń czy przekonań na temat swojej, czy cudzej natury. Można rzec, iż w ujęciu hiszpańskiego reżysera lepiej dać sobie usunąć kręgosłup, bo przeszkadza w giętkości ruchów. Poza ogólnie bardzo złym przesłaniem trzeba też uprzedzić widza, że film ten jest pełen obscenicznych dialogów, w których pojawiają się nawiązania również do perwersyjnych praktyk seksualnych. Ze szczególnym upodobaniem rozmawia się tu zwłaszcza o stosunkach oralnych (zarówno w układzie kobieta – mężczyzna, jak i mężczyzna – mężczyzna). W pewnym momencie jest to tak obrzydliwe, że trzeba mocno walczyć z odruchem wymiotnym (i nie jest to przenośnia). Jak można się spodziewać po nazwisku Almodóvar jest tutaj też wyraźnie zaznaczona „duma LGBT”. Sam reżyser określa ten film jako najbardziej „gejowski” ze swoich filmów. Niektórych widzów może to wręcz zaskakiwać, gdyż oddający się otwarcie sodomii stewardzi są tu tak „gejowscy”, że wydają się raczej świadomie ośmieszać to środowisko. Spotkałam się nawet z określeniem tego obrazu jako „homofobicznego” (sic!). Choć określenie hiszpańskiego reżysera jako homofoba jest urocze i zabawne w swojej absurdalności, to niestety wynika chyba z niezrozumienia jego otwartej i bezwstydnej postawy obnoszenia się z „gejowską kulturą”. W świecie Almodóvara „geje” już dawno na przykład nie muszą się nawet silić na udawanie, że jakąś wartością jest dla nich rzeczywista monogamia. U Almodóvara „gej” nie musi silić się na pokazywanie, że może być równie męski co mężczyzna nieoddający się sodomickim praktykom, może sobie pozwolić na charakterystyczny sposób mówienia, poruszania czy specyficznie erotomańskie poczucie humoru. Mówiąc w skrócie „gej” ma być dumny właśnie z tej swojej charakterystycznej śmieszności i obsceniczności w sposobie bycia. Tak że niestety również w wypadku „Przelotnych kochanków” Almodóvar robi wiele, żeby przesuwać czy rozmywać granice opartej na chrześcijaństwie moralności Zachodu, deprawując od kilku już dekad nie tylko ojczystą Hiszpanię, ale też, po swoim międzynarodowym sukcesie, także inne kraje. Nie powinno więc nikogo zdziwić, że film ten otrzymuje jedną z najniższych ocen na naszym portalu. Marzena Salwowska /.../
  2. Grek Zorba

    Leave a Comment

    Basil, młody Anglik w połowie greckiego pochodzenia, wybiera się na Kretę, by tam spróbować uratować przed upadkiem odziedziczoną kopalnię. Po drodze przyłącza się do niego hałaśliwy Grek Alexis Zorba. Obaj zamieszkują na wyspie w hoteliku prowadzonym przez emerytowaną kurtyzanę madame Hortense, z którą Zorba szybko nawiązuje romans. Obiektem szczególnego zainteresowania Basila staje się, natomiast, młoda wdowa, przedmiot powszechnego pożądania i nienawiści lokalnych mężczyzn …

    Film opowiada zasadniczo o tym, jak stary Grek udziela życiowych rad i „mądrości” młodemu. Alexis Zorba kieruje się w swoim życiu filozofią, którą w skrócie określić można słowami Horacego „carpe diem” (chwytaj dzień). Każdy więc dzień stara się przeżyć, jakby miał być jego ostatnim. Taką postawę można by nawet pochwalić, gdyby przyświecała jej chrześcijańska świadomość, że ostatni dzień naszego życia jest pierwszym dniem naszej wieczności, dlatego warto każdą chwilę przeżyć jak najlepiej. Niestety, zachęta do „chwytania dnia” jest tu prezentowana w tradycyjnie pogański i hedonistyczny sposób. Oznacza tu ona – „Zaspakajaj swoje pragnienia i żądze, gdy tylko nadarza się okazja„. A, że główną rozrywką żonatego (jak się dowiadujemy już na początku) Zorby są kobiety, instruuje on swojego ucznia, jak zdobywać względy tych „słabych istot, którym do szczęścia wystarczy, gdy mężczyzna położy im rękę na piersi” (cytat z Zorby). Starszy Grek podsyca namiętność Basila do wdowy i stara się przełamać jego opory różnymi maksymami, wśród których znajduje się nawet tak bluźniercze zdanie: „Bóg ma wielkie serce, ale jednego nie przebacza, gdy kobieta przyzywa mężczyznę do swojego łoża, a ten odmawia„. Dla przypomnienia Słowo Boże mówi na ten temat coś zupełnie przeciwnego:

    „Wiecie przecież jakie nakazy daliśmy wam w imię Pana Jezusa. Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie, powstrzymywanie się od rozpusty, aby każdy umiał utrzymywać własne ciało w świętości i we czci, a nie w pożądliwej namiętności, jak to czynią nie znający Boga poganie. Niech nikt w tej sprawie nie wykracza i oszukuje brata swego, bo jak przedtem powiedzieliśmy, zapewniając uroczyście: Pan jest mścicielem tego wszystkiego. Albowiem nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości” (1 Tesaloniczan 4: 2-7).

    „Nikomu On nie przykazał być bezbożnym i nikomu nie zezwolił grzeszyć” (Mądrość Syracha 15: 20).

    Na marginesie warto zauważyć, że obiektem namiętności Basila (kawalera) jest wdowa a zatem kobieta wolna, gdyby zatem miał wobec niej, mówiąc staroświecko, uczciwe zamiary, nic poważniejszego nie stałoby im na przeszkodzie.

    Oprócz rozwiązłości seksualnej Zorba stara się zarazić Basila również takimi „cnotami” jak:

    – lekkomyślność

    – brak poszanowania dla cudzej własności

    – miłosierne kłamstwa

    – skłonność do hulanek (sam szasta pieniędzmi w towarzystwie dziewczyny trudniącej się prostytucją).

    Co gorsza, dla postaci Zorby, który mimo swojej niemoralnej i szkodliwej postawy, jest tu przedstawiany z wyraźną sympatią, nie ma w filmie żadnej przeciwwagi. Basil jest słaby i podatny na wpływ Zorby, mnisi naiwni i głupkowaci, podstarzała Bubolina z rozrzewnieniem wspomina swą rozpustną młodość, zaś mieszkańcy wioski to niemal wyłącznie czarne charaktery (okrutni, nieżyczliwi, mściwi, małoduszni i chciwi).

    Poza klimatem rozwiązłości film charakteryzuje się też aurą fatalizmu – gdy dochodzi do morderstwa (jest w filmie scena, która może przypominać samosąd, ale raczej chodzi to o prywatną zemstę), to jest to pokazane jako coś wręcz nieuchronnego, gdyż zaś Basilowi i Zorbie nie udaje się ważne przedsięwzięcie, podsumowane jest to słowami – „jaka piękna katastrofa”.

    Oczywiście, film ten nie jest pozbawiony pewnych zalet, takich jak:

    – szlachetne podejście Basila do prowadzonych interesów (pragnie on wzbogacić nie tylko siebie ale i całą wioskę), połączone z godziwym traktowanie zatrudnianych osób

    – stawanie w obronie słabszych

    – troskliwa opieka nad chorymi

    – przybliżenie widzom tradycyjnego greckiego tańca, który w przeciwieństwie do często podszytych erotyką  tańców towarzyskich, pozwala na naturalną ekspresję i wyrażanie uczuć w zdrowy sposób.

    Niestety jednak, te nieliczne zdrowe przystawki podane zostają w fast foodzie taniej i niezdrowej hedonistycznej filozofii.

    Marzena Salwowska

      /.../