Leave a Comment Film opowiada o próbie przetrwania podjętej podczas II wojny światowej przez Władysława Szpilmana, polskiego pianistę żydowskiego pochodzenia. Uznany kompozytor, znany jako m.in. autor muzyki do filmów „Wrzos” czy „Dr Murek”, musi zmierzyć się z niezwykle brutalną rzeczywistością jaką przynosi podbój i okrutna okupacja naszego kraju przez hitlerowskie Niemcy.
W obrazie tym pieczołowicie ukazane są: kampania wrześniowa widziana z perspektywy Warszawy, nadzieje na pokonanie wroga, srogi zawód związany z polską klęską, nasilające się szykany wobec ludności polskiej i żydowskiej, przerażające warunki egzystencji w getcie, wywózki do obozów zagłady, działalność zarówno polskiego podziemia starającego się ratować Żydów, jak również jednostek dążących do ich wydania lub cynicznego wykorzystania, dwa powstania – na terenie getta i warszawskie, przejęcie stolicy przez wojska polskie i sowieckie oraz próba powrotu przez głównego bohatera do normalnego życia. Na tle kolejnych etapów wojny toczą się losy Szpilmana i wielu innych zwykłych ludzi, przybierających rozmaite postawy wobec orgii nienawiści jaka rozpętała się w pierwszej połowie lat czterdziestych XX w.
Liczne walory, tak artystyczne, jak też przede wszystkim moralne i światopoglądowe czynią ten film zdecydowanie godnym polecenia. Przede wszystkim w obrazowy i zniechęcający do tej ideologii sposób odmalowuje on obrzydliwość wcielanego w życie nazizmu – doktryny przesiąkniętej skrajnym szowinizmem i bałwochwalczym kultem „rasy panów”, za którą władze III Rzeszy i znaczna część jej obywateli uważały Niemców. Wyraźnie widać tu, iż idee (w tym te fałszywe) mają konsekwencje – z teoretycznych rozważań filozofów i polityków zrodził się potop zbrodni egzemplifikowanych w tym dziele przez liczne sceny dokonywanych beznamiętnie masowych egzekucji, pojedynczych morderstw, wywózek niewinnych ludzi w celu ich uśmiercenia oraz zróżnicowanych prób upokorzenia tych, których oprawcy uważali za gorszych od siebie (dokonywano tego poprzez zakaz posiadania przez Żydów gotówki większej niż 2000 zł, zakaz obsługiwania ich w kawiarniach i restauracjach, nakaz chodzenia przez nich rynsztokiem, a nie chodnikiem lub po prostu przez bezkarne bicie ich).
Reżyser jednak nie pozostawia widza w poczuciu bezradności wobec srożącego się zła. W filmie pokazana jest siła międzyludzkiej solidarności, która niejednokrotnie potrafi pokrzyżować zbrodnicze plany i przynieść ocalenie. Znajomy żydowski policjant ratuje Szpilmana, wyciągając go z tłumu ludzi ładowanych do wagonów towarowych pociągu do Treblinki, członkowie polskiego podziemia z narażeniem życia udzielają kompozytorowi schronienia, wreszcie nawet niemiecki oficer, Wilm Hosenfeld, który natknął się na ukrywającego się Szpilmana zdobywa się na akt bezinteresownej pomocy, dostarczając głównemu bohaterowi pożywienie i ubranie. Te postawy są niczym promienie słoneczne przebijające się przez ciemne burzowe chmury ukazanej tu nienawiści i zwiastujące odbudowę, wyniszczonego przez zbrodnicze ideologie, świata opartego na fundamencie zdrowych zasad moralnych. Wymowne są w tym kontekście dwie sceny – pierwsza, w której Szpilman gra w siedzibie Polskiego Radia we wrześniu 1939 r. oraz ostatnia, w której daje on wspaniały koncert już po wojnie; można je łącznie odczytywać jako wyrażające wiarę w to, iż Piękno (stanowiące wszak obok Prawdy i Dobra jeden z fundamentów, na których Bóg wzniósł świat) jest w stanie przetrwać wszystkie dziejowe zawieruchy. Obecne jest tu również mocno zaakcentowane odniesienie do Boga jako źródła nadziei na ową restaurację właściwego porządku świata – pianista i kapitan Hosenfeld, żegnając się, wyrażają przekonanie o tym, iż to Pan pozwolił im przetrwać gehennę wojny i odnaleźć w sobie dobro. Wyczuwalne jest też odrzucenie przez twórców postawy mściwości wobec nieprzyjaciół – muzyk Lednicki, znajomy Szpilmana i więzień obozu w Oświęcimiu, po wyjściu z niewoli w gniewie znieważa napotkanych niemieckich jeńców, ale później stwierdza, że nie jest z tego dumny i widać, że nie przyniosło mu to ulgi.
W filmie z uznaniem spotyka się także postawa Szpilmana, który nie załamuje się w trudnych czasach i stara się zrobić ze swych zdolności dobry użytek – grając na pianinie w kawiarni „Sztuka”, zarabia na utrzymanie swych najbliższych, po ich wywiezieniu do Treblinki muzyk pracuje jako murarz, później angażuje się on w pomoc w dostarczaniu broni dla żydowskich podziemnych formacji zbrojnych. Za zaletę filmu należy także uznać wyraźnie przychylne ukazanie kochającej się i wspierającej w ciężkich czasach rodziny – zarówno na przykładzie rodziny Szpilmana, jak również małżeństwa Dzikiewiczów – Michała i Doroty – znajomych kompozytora.
W produkcji tej pojawiają się momenty, które początkowo mogą budzić kontrowersje. Znajduje się tu krótka scena, w której jeden z Żydów, wobec ogromu zbrodni, które widzi, stwierdza, że przestał wierzyć w Boga. Uważam jednak, iż nie mamy tu do czynienia z jakąś pochwałą czy usprawiedliwieniem ateizmu, ale po prostu z pokazaniem jego źródeł, do których należeć mogą ciężkie doświadczenia życiowe. Może to stanowić ostrzeżenie dla wierzących, aby przygotowali się na fakt, iż Bóg nie będzie ich koniecznie prowadził zawsze po drogach lekkich, łatwych i przyjemnych. Zresztą, wobec wyżej wspomnianych, pozytywnych odniesień do Boga jakie się w filmie znajdują, taka interpretacja wydaje się bardziej poprawna. Drugi z pozornie wątpliwych elementów to ukazanie chwili, w której Szpilman, błędnie myśląc, iż został wyśledzony przez Niemców czyni przygotowania do ewentualnego popełnienia samobójstwa. Myślę jednak, że i tutaj nie starano się w jakikolwiek sposób wyrazić poparcia dla takiego czynu, ale zobrazowano do czego człowieka może prowadzić atmosfera szalejącego terroru, którą stworzyli w Polsce okupanci.
Ponadto, choć wyraźnie widać po czyjej stronie plasują się sympatie reżysera, sprawiedliwie ukazano zróżnicowanie postaw po obu stronach konfliktu – są tu zarówno Żydzi uczciwi, jak i żydowscy spekulanci, szmuglerzy oraz osoby wysługujące się okupantowi, zarówno polscy bohaterowie dążący do ocalenia Żydów, jak i Polak, który pieniądze przeznaczone na pomoc Szpilmanowi przeznaczył na własne cele, zarówno Niemcy pyszni i sadystyczni, jak i przykład Niemca, który odnalazł w sobie człowieczeństwo.
Na koniec pochwalić należy Polańskiego za to, iż mimo brutalnej tematyki obrazu zastosował on dość umiarkowane środki jej przedstawienia – choć, jak wyżej zaznaczono, przemocy jest tu naprawdę dużo, to sposób jej zobrazowania w żaden sposób nie skłania widza, aby się nią napawać i ekscytować, nie ma tu żadnych scen seksu, zaś ilość nagości i nieprzyzwoitej mowy jest tu tak znikoma, iż pozostaje niemal niezauważalna. Do tego charakter obecnej w tej produkcji nagości bynajmniej nie jest erotyczny, a co do wulgarnego wyrażania się, to nie ma tu właściwie żadnych jawnie ordynarnych słów, lecz około trzy wyrażenia ocierające się o granicę przyzwoitego języka (typu „cholera”).
Zdecydowanie polecam więc ów film odmalowujący grozę zbrodni motywowanych fałszywą, szatańską ideologią, ale przede wszystkim eksponujący siłę dobra, które jest niczym nadmorska skała będąca
w stanie przetrwać każdy sztorm.
Michał Jedynak
/.../