Leave a Comment Pracujący jako grabarz Nikodem, pewnego dnia, w skutek niespodziewanego zbiegu okoliczności, staje się personą, o uwagę której zabiegają politycy i przedsiębiorcy.
Ta jedna z bardziej znanych polskich komedii to istne szambo. Może i stanowi jakąś tam satyrę na korupcję świata politycznego, ale jej ogromną wadą jest to, że nie pokazuje żadnej dla tejże korupcji alternatywy. W zasadzie, wszystkie ze znaczących postaci, pokazanych w tym filmie są na płaszczyźnie moralnej odpychające i nie ma tam nikogo, kto mógłby być pod tym względem choćby częściowo wzorem. Amoralny cynizm, kłamstwa, pijaństwo, oszustwa, wulgarna mowa, cudzołóstwa, bezwstyd i korupcja są tu starannie odmalowywane i, jak by tego było mało, świat z nich się wyłaniający, nie wydaje się tu być przerażający, ale staje się dla nas okazją do zabawy, śmiechu i rozrywki. A „morał” historii tu pokazanej jest taki, że oszustwo, kłamstwo, uwodzenie cudzych żon oraz cynizm popłaca, gdyż w nagrodę za to można wspinać się po szczeblach kariery (żadnej sugestii kary i ponoszenia w tym albo przynajmniej przyszłym życiu moralnej odpowiedzialności za swe czyny). Innymi słowy, w tej produkcji nie ma chyba niczego, co mogłoby chrześcijan budować, inspirować bądź podnosić na duchu.
Mirosław Salwowski
/.../
8 komentarzy Opowieść o czterech uczniach amerykańskiego liceum, którzy za punkt honoru stawiają sobie stracenie dziewictwa przed ukończeniem szkoły średniej.
Taka jest właśnie główna oś tego filmu – kto chciałby nas w tym miejscu oskarżać o zbytnie jej uproszczenie, zapewniamy, iż się myli. Wszelkie inne wątki tego obrazu są tu poboczne i tak naprawdę orbitują wokół wskazanego wyżej tematu. Już samo to, powinno skłaniać chrześcijan do najwyższej podejrzliwości względem tego filmu. Nawet, gdyby założyć, iż temat tracenie dziewictwa przez młodych ludzi był swoistym fortelem ze strony twórców, by stworzyć moralitet będący w swej istocie pochwałą cnoty czystości, to i tak pod wielkim znakiem zapytania byłoby to, jak ująć taki główny temat w sposób, który nie prowokowałby widzów do nieczystych myśli, spojrzeń i skojarzeń. Niestety jednak, jak się można było domyślać „American Pie” nie jest sprytnym moralitetem z ukrytym pro-chrześcijańskim przekazem, ale stanowi kolejną z wielu wstrętnych i plugawych komedii, której istota sprowadza się do bawienia widzów prawdziwym potokiem obscenicznych nawiązań do rozmaitych form seksualnej nieczystości, bezwstydu, perwersji, a nawet zboczeń. Ten film to doskonały przykład tego, czego chrześcijanie w żadnym wypadku nie powinni oglądać, gdyż nawet przy zachowaniu przy tym najwyższej ostrożności, trudno sobie wyobrazić, by nie wyniknął z czegoś takiego żaden grzech.
Na koniec smutna refleksja quasi-historycznej natury: fakt, iż jeszcze w latach 80-tych XX wieku film w rodzaju „American Pie” zostałby zakwalifikowany jako „Komedia erotyczna”, a na początku XXI stulecia zaliczony został po prostu jako „komedia” (a nawet „Komedia dla młodzieży”) jest jednym ze znaków tego, jak coraz bardziej elementy „łagodnej” pornografii przenikają do głównego nurtu kultury popularnej. Czymś wręcz zatrważającym jest też to, iż popularność tej produkcji sprawiła, iż doczekała się ona już ośmiu części.
/.../