Leave a Comment Luke Eveshim to chłopiec, który po tragicznej śmierci rodziców przeprowadza się do swojej babci Helgii z USA do Anglii. Helga Eveshim jest dość nietypową starszą panią, gdyż posiada ona rozległą wiedzę na temat czarownic, którą chętnie dzieli się z wnuczkiem, głównie po to, by go ustrzec przed ich niegodziwością. Te nauki okażą się wkrótce nader przydatne, jako że Luke’owi przyjdzie się zmierzyć (z niemałą zresztą pomocą dzielnej babci) z samą Wielką Czarownicą i zastępami podległych jej wiedźm.
Chociaż filmu tego nie da się polecić bez poważniejszych zastrzeżeń (o których mowa będzie później), nadto dla mniejszych dzieci jest zapewne zbyt przerażający, to i tak wyróżnia się on bardzo pozytywnie na tle innych produkcji filmowych ostatnich dekad poświęconych podobnej tematyce. Czarownice są tu bowiem przedstawiane jednoznacznie jako istoty złe, wstrętne, niegodziwe i nade wszystko szkodliwe społecznie, a więc słusznie zasługujące na najwyższą karę, jaka je tutaj spotyka. I jest spora szansa, że taki właśnie obraz wiedźm zostanie po obejrzeniu tego filmu młodym widzom w głowach na długie lata. A przynajmniej, że choć po części uodpornią się na truciznę produkcji, które promują mit „dobrej czarownicy”, takich jak np. seriale „Czarodziejki”, „Sabrina, nastoletnia czarownica” czy film „Totalna magia”.
Bardzo dobrym posunięciem twórców tej produkcji jest też to, że oprócz nierealistycznych i typowo bajkowych tudzież komediowych atrybutów, jakie przydają wiedźmom, dodają im też wyraźny rys realistyczny. Chodzi tu o różne aluzje do pewnych wpływowych środowisk szerzących fałszywe i niebezpieczne ideologie, które to odniesienia co ciekawe w Polsce są bardziej zrozumiałe dziś niż w roku emisji tego filmu. Głównym bowiem rysem charakterystycznym pokazanych tutaj wiedźm jest nieprzezwyciężony wstręt i nienawiść do dzieci, które pragną one w miarę swoich możliwości krzywdzić i usuwać z tego świata. Gdy są wystarczająco silne i zorganizowane starają się to robić systemowo pod przykrywką organizacji o cynicznej nazwie „Stowarzyszenie Zapobiegania Okrucieństwu Wobec Dzieci”. Czy czegoś to nam nie przypomina? Wnioski pozostawiam Czytelnikom.
Abstrahując jednak od wszelkich aktualnych aluzji, trzeba zauważyć, że twórcom tego filmu udało się uchwycić pewien niezmienny od wieków (a przynajmniej od czasów, kiedy składano dzieci na ołtarzu Molocha) rys charakterystyczny sług szatana, a mianowicie jakąś szczególną (choć czasami nieświadomą) nienawiść i potrzebę destrukcji, jaką żywią do najbardziej bezbronnych i szczególnie kochanych przez Boga stworzeń, jakimi są dzieci. Dzięki temu filmowi więc może jakiemuś młodemu czy nawet starszemu widzowi otworzą się oczy na tyle, że będzie tak jak Luke potrafił rozpoznawać czarownice, tyle że w prawdziwym życiu.
Film ten zyskałby zapewne jeszcze wyższą naszą ocenę, gdyby nie parę wątpliwych elementów. Zacznijmy od tego, że miejscami za bardzo jak na film dla dzieci zmierza on w kierunku horroru. I niestety brakuje tu trochę równowagi dla tej ilości grozy, jaką bombarduje się małych widzów. Naturalnym uspokojeniem dla dzieci, powinno tutaj być jednoznaczne odwołanie się do Pana Boga, wobec którego siły ciemności nic nie znaczą i zachęcenie młodych widzów, by w chwilach strachu uciekali się właśnie do Niego. Ten brak jest oczywiście poważnym zaniedbaniem ze strony twórców filmu. Innym wątpliwym elementem tej produkcji jest sposób fizycznego opisu czarownic, który ma wprawdzie charakter bajkowo-komediowy, ale może przywodzić na myśl niektóre schorowane starsze panie (czarownice noszą tu np. peruki, gdyż są łyse oraz super wygodne, „łapciowate” buty), co może wywoływać u niektórych dzieci jakieś bezzasadne lęki czy uprzedzenia. Nadto jest tu niejasno pokazany wątek romansu kierownika hotelu z jedną z pokojówek (z sugestią, że współżyją oni w godzinach pracy), co wprawdzie nie jest jakoś chwalone, ale też nie spotyka się z naganą.
Najbardziej jednak wątpliwym elementem tego filmu jest scena, w której czarownica (w pewien sposób rzecz można już nawrócona) zdejmuje z głównego bohatera skutki zaklęcia, co czyni chyba za pomocą jakiejś magicznej siły, jaka jej jeszcze pozostała. Do tego momentu czary i posługiwanie się jakimiś magicznymi mocami były tu pokazywane wyłącznie jako rzecz zła i obrzydliwa, a pozytywni bohaterowie jedynie obracali magię czarownic przeciwko nim samym (tzn. swoimi działaniami spowodowali, że magiczna mikstura Królowej Wiedźm, która miała zaszkodzić dzieciom, zamiast tego znalazła się w zupie podanej czarownicom). W tej scenie niestety pozytywny wątek nawróconej czarownicy, która dzięki temu, że w porę postanowiła odwrócić się od swojej niegodziwości, jako jedyna ocalała z pogromu czarownic, przekształca się wątek moralnie wątpliwy i psujący pozytywne wrażenie całości i jednoznaczność przekazu.
Niemniej z powyższymi zastrzeżeniami, polecamy ten film ze względu na jego ogólną wymowę, gdyż prezentuje on i może choć trochę zaszczepia w młodych widzach negatywny stosunek do wszelkich czarownic, również tych prawdziwych.
Marzena Salwowska
/.../