Leave a Comment Bertram Pincus to stroniący od ludzi dentysta, który pewnego dnia przeżywa śmierć kliniczną. Po tym wydarzeniu zaczyna on jednak widzieć duchy zmarłych wcześniej ludzi, którzy proszą go, by pomógł im dokończyć pewne sprawy z ich wcześniejszego życia. Wśród tychże duchów szczególnie aktywny jest Frank, który chce, by Bertram zapobiegł małżeństwu jego ziemskiej żony z człowiekiem, któremu on nie ufa.
„Ghost Town” to na płaszczyźnie światopoglądowej film bardzo trudny do jednoznacznej oceny. Z jednej strony mamy tu bowiem niechrześcijańską wizję świata pozagrobowego, w której milczy się o sądzie Bożym, niebie i piekle, a propaguje się za to wątpliwą doktrynę o duszach zmarłych krążących po tym świecie, póki nie dokończą na nim swych zaległych spraw. Z drugiej zaś strony obraz ten w negatywny sposób pokazuje egoizm, a chwali za to miłość okazywaną innym, dobroczynność oraz poświęcenie. Można więc zastanawiać się, czego w tym filmie jest więcej? Wątpliwych doktryn na temat życia po śmierci czy może tradycyjnych wartości oraz cnót? Co jest tu dla czego tłem? Czy miłość do bliźnich i dobroczynność ma w rzeczywistości wspierać niechrześcijański pogląd o tym, iż dusze zmarłych krążą jakiś czas po swej śmierci po świecie? Czy może przeciwnie, chodzi w tym filmie o pokazanie pewnych tradycyjnych i dość uniwersalnych wartości, zaś bajania o duchach zmarłych są tutaj tylko dodatkiem i tłem dla tego pozytywnego przesłania? Jakakolwiek by nie była odpowiedź na te pytania, zawsze będzie ona czyniła omawianą produkcję bardzo wątpliwą, jednak jeśli przyjmiemy drugą ze wspomnianych opcji to da się jeszcze ten film ocenić jako „dobry, ale z bardzo poważnymi zastrzeżeniami”. Wedle zaś naszej skromnej opinii i rozeznania w „Ghost Town” bardziej chodzi właśnie o pokazanie tego, iż nie powinniśmy być egoistami, a nie o wpajanie ludziom niechrześcijańskich koncepcji życia pozagrobowego. Tak czy inaczej jednak silna obecność tego drugiego elementu sprawia, iż możemy ów film polecać do obejrzenia co najwyżej z zachowaniem bardzo dużej ostrożności doktrynalnej. Co też niniejszym czynimy.
Mirosław Salwowski
/.../