Leave a Comment Film opowiada o znanej nam przede wszystkim z kart Pisma świętego Marii Magdalenie, wiernej uczennicy Jezusa Chrystusa, uhonorowanej tym, iż jako jednej z pierwszych po swym zmartwychwstaniu ukazał się jej nasz Pan i Zbawca. Produkcja ta wychodząc jednak od tych faktów przechodzi do radykalnie feministycznej reinterpretacji Ewangelii i historii chrześcijaństwa. W omawianym filmie postawiona jest bowiem teza, jakoby to Maria Magdalena – w przeciwieństwie do św. Piotra i pozostałych uczniów Pana Jezusa – zrozumiała i przyswoiła sobie istotę nauczania Chrystusa i że to tak naprawdę jej została powierzona przez Zbawiciela misja szerzenia Ewangelii. Z tego zaś przesłania łatwo dojść do wniosku, iż historyczne i tradycyjne chrześcijaństwo wypaczyło nauczanie Chrystusa, a jego prawdziwa treść została przekazana przez Marię Magdalenę i niewielką liczbę jej zwolenniczek, które przez następne wieki kontynuowały powierzonę tej niewieście misję.
Oczywiście, nie trzeba być jakimś wielkim znawcą tematu, by dojrzeć w tym najnowszym filmie o Marii Magdalenie kontynuację bezbożnych i heretyckich twierdzeń zawartych choćby w słynnej powieści autorstwa Dana Browna pt. „Kod Leonarda va Vinci”. I w tej bowiem książce stawia się sprzeczną z Pismem świętym i Tradycją chrześcijańską tezę, jakoby to Marii Magdalenie Pan nasz Jezus Chrystus powierzył misję przewodzenia Kościołowi, a znane nam historycznie chrześcijaństwo ukryło ów „fakt”. Takie twierdzenia nie są zresztą chyba wielką nowością, gdyż bodajże już w pismach gnostyckich sugerowano podobnego rodzaju tezy. Film „Maria Magdalena” (z 2018 roku) jest więc kolejną z prób przekonania nas do tych feministycznych bezbożności i herezji.
Czy jednak oprócz wskazanych wyżej zafałszowań historii i Ewangelii można powiedzieć, iż w omawianym filmie są jakieś dobre rzeczy? Oczywiście, że tak. Mamy tu wszak wątki o konieczności przebaczenia swym wrogom i krzywdzicielom, a także o potrzebie gruntownej przemiany swego życia. Jednak tych wszystkich dobrych rzeczy możemy się dowiedzieć z wielu innych źródeł, a w kontekście wspominanego filmu pełnią one rolę raczej pożywnej przynęty, która ma nas złowić na haczyk przekręconej, pro-feministycznej pseudo-Ewangelii.
Oczywiście, wszystko to co zostało powyżej napisane, nie uwłacza rzeczywistej i prawdziwie istniejącej Marii Magdalenie, której należy się szacunek i honor za to, że była wierną uczennicą Pana Jezusa. Najpewniej dobrze rozumiała ona też nauczania Jego apostoła św. Pawła: „Kobieta niechaj słucha nauk w cichości, z całym poddaniem. Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem, lecz (chcę, by) trwała w cichości. Albowiem Adam został pierwszy ukształtowany, potem – Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz zwiedziona kobieta popadła w przestępstwo” (1 Tm 2, 11 – 14).
Mirosław Salwowski
/.../
Leave a Comment Obraz ten to filmowa wariacja na temat życia Marii Magdaleny. Scenarzysta, prawem twórczej swobody, puszcza tu wodze fantazji na temat tejże postaci. Choć fantazje te zapewne nie mają wiele wspólnego z prawdziwymi kolejami życia Marii, to nie jest to zarzut wobec filmu, jako że to, co istotne dla rysunku tej postaci, zostało wiernie przekazane w tym obrazie. Zgodnie więc z relacją ewangeliczną jest ona niewiastą, z której Jezus wygnał aż siedem złych duchów, która została Jego wierną uczennicą, i która towarzyszyła Jemu również pod krzyżem. Poza Marią Magdaleną i Mesjaszem spotykamy tu również parę innych historyczno -biblijnych postaci: Jana Chrzciciela, Heroda Antypasa, Herodiadę i Salome. Postępowanie i charakter tych postaci również nie kłócą się z przekazem ewangelicznym.
Filmowa Maria to zamożna mieszkanka Magdali, której mąż pewnego dnia obcesowo oświadcza, że zamierza się z nią rozwieść, jako główny powód podając jej rzekomą bezpłodność. Miłość ze strony żony nie jest dla niego żadnym argumentem do utrzymania związku. Bez ogródek oświadcza, iż wkrótce będzie miał nową żonę, która zajmie, wniesiony przez Marię w posagu, dom, dlatego ta ma się co prędzej wyprowadzić do dużo skromniejszego domostwa. Maria jednak nie zamierza potulnie pogodzić się z tą niesprawiedliwością …
Jak widać już z opisu pierwszych scen filmu, jedną z istotnych kwestii, jakie on porusza, jest tematyka rozwodów. Zrywanie małżeństw jest tu pokazane w negatywnym świetle. Chociaż bowiem Prawo Mojżeszowe dopuszczało to rozwiązanie, to warto w tym miejscu przypomnieć, rozmowę Jezusa z faryzeuszami na ten temat, kiedy „chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: „Co wam nakazał Mojżesz?” Oni rzekli: „Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić„. Wówczas Jezus rzekł do nich: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!” (Mk 10, 2-9). W filmie można też znaleźć sceny, kiedy Maria Magdalena przysłuchuje się nauczaniu Pana Jezusa na ten temat. W produkcji tej ukazane są też inne problemy w relacjach pomiędzy kobietami i mężczyznami, występujące od czasu upadku Adama i Ewy. Film, zgodnie z przesłaniem ewangelicznym, jako rozwiązanie tych problemów proponuje zaniechanie poszukiwania ostatecznej odpowiedzi w miłości drugiego, równie niedoskonałego jak my człowieka, a zwrócenie się w stronę Zbawiciela.
Inne z istotnych zalet tej produkcji to chociażby:
– pokazanie destrukcyjnego charakteru nienawiści i zemsty
– akcentowanie konieczności przebaczenia, uznania swego grzechu i pokuty
Dużym atutem filmu jest też to, iż, mimo że zawiera on sporo scen, które obrazują bardzo drastyczne i okrutne czyny (jak gwałt czy dekapitacja), są one pokazane bez nadmiaru szczegółów, które mogłyby wzbudzać niezdrowe emocje, na czym dramaturgia filmu wcale jednak nie traci.
Za pewien mankament obrazu można natomiast uznać kilka scen zmysłowych (pozamałżeńskich) pocałunków, które dodatkowo podkręcane są przez „romantyczną” muzykę w tle a także pokazanie z dużą szczegółowością obscenicznego tańca w wykonanie Salome.
Z tym zastrzeżeniem film wydaje się jako całość jak najbardziej godny polecenia, zwłaszcza że wartościowa treść znajduje się tu w atrakcyjnym dla odbiorcy opakowaniu.
Marzena Salwowska
/.../