Leave a Comment Pierwsza część filmowej sagi „Opowieści z Narnii” opartej na słynnej serii książkowej autorstwa Clive’a S. Lewisa pod tym samym tytułem. Czwórka rodzeństwa Pevensie (dwóch chłopców i dwie dziewczynki) odkrywa podczas wakacji na wsi tajemnicze przejście (znajdujące się w starej szafie) do krainy zwanej Narnią. Tam spotykają oni m.in. Lwa Aslana i „Białą Czarownicę”. Aslan to prawowity władca Narnii, który został jednak strącony z tronu przez złą „Białą Czarownicę”. Rządy tej ostatniej przemieniły zaś Narnię w krainę wiecznej zimy. Okazuje się jednak, że wedle jednego z proroctw „synowie i córki Adama” mają przybyć pewnego dnia do Narnii i pomóc Aslanowi odzyskać tron i rządy nad tym królestwem. Tak też rodzeństwo Pevensie stanie do walki po stronie Lwa i wiernych mu poddanych Narnii przeciw złej Czarownicy i jej kohortom.
Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej pierwsza filmowa część „Opowieści z Narnii” ma następujące zalety:
1. Chociaż zawarte w niej odwołania do Pana Jezusa i chrześcijaństwa są utrzymane w duchu alegorycznym i symbolicznym, to tym nie mniej są jasno widoczne i rozpoznawalne. Jest najbardziej widoczne na przykładzie dobrego i sprawiedliwego Lwa Aslana, który w pewnym momencie godzi się być okrutnie zabitym przez złą Czarownicę i podległe jej bestie, by później zmartwychwstać i powrócić do życia w chwale Króla i bohatera. Trudno o bardziej czytelne nawiązanie do krzyżowej śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa.
Co prawda w „Opowieściach z Narnii” znalazły się pewne niebezpieczne nawiązania do mitów i religii pogańskich (utrzymane raczej w duchu dla nich aprobatywnym) jednak jeśli chodzi o omawiany film te wątki są bardzo nieczytelne dla odbiorców. I tak np. zarówno w książce, jak i filmie mamy tu postać „pana Tumnusa”, który jest „Faunem”, a więc wedle pogańskiej mitologii bożkiem przybierającym postać pół-człowieka/pół kozła, który seksualnie uwodził kobiety i dziewczęta. Jednak przynajmniej w omawianej produkcji filmowej „pan Tumnus” bardziej przypomina pociesznego „stworka” aniżeli czczone przez pogan rozwiązłe bóstwo. Nikt bowiem w tym filmie nie modli się do „pana Tumnusa”, nie składa mu ofiar, ani też sama ta postać nie czyni tu rozpusty. Podobnie w omawianym filmie nie ma, zawartych pierwotnie w książce scen, gdzie Aslan kroczy w jednym korowodzie z pogańskim bożkiem Bachusem.
Można więc powiedzieć, iż twórcy filmu oczyścili go z pozytywnych do pogaństwa odniesień, które C. S. Lewis zawarł w swej powieści, a przez to uczynili owe dzieło zdecydowanie bardziej prawowiernie chrześcijańskim, niż było ono w rzeczywistości.
2. Film gloryfikuje takie naturalne i chrześcijańskie cnoty jak: wierność, sprawiedliwość, odwaga, uczciwość, poświęcenie i honor. Mamy w nim też tradycyjny motyw walki dobra ze złem, które kończy się przysłowiowym „happy endem”.
3. Nie ma tu scen seksu, wulgaryzmów, obscenicznych dialogów oraz eksponowania nagości czy nieskromnych strojów. Sposób pokazania zaś w filmie przemocy jest umiarkowany i stroni od epatowania widza ujęciami przelewanej krwi, zadania ran, etc.
Podsumowując; ten film to dobra, pro-chrześcijańska rozrywka dla całych rodzin.
/.../