Leave a Comment Film opowiada równolegle dwie historie, które dzieli jakieś sto lat, łączy zaś wspólny temat -niewolnictwo. Pierwsza z tych historii dzieje się w połowie XIX wieku w Stanach Zjednoczonych Ameryki i opowiada o ucieczce pewnej rodziny niewolników z jednej z plantacji na Południu. W ślad za tymi zbiegami rusza wynajęty przez właściciela plantacji łowca niewolników. Druga z historii opowiada o nawróceniu Johna Newtona, twórcy pięknej i znanej również w Polsce pieśni chrześcijańskiej – „Amazing Grace” („Cudowna łaska”). Jest to bowiem opowieść o tym okresie z życia Newtona, kiedy to pracował on na statku przewożącym niewolników, gdzie obserwował często okrutne traktowanie tych ludzi. Wtedy to podczas potężnego sztormu, który niemal nie zatopił statku, zdał on sobie sprawę z tego, że jest grzesznikiem, który potrzebuje ocalenia. W następstwie tych zdarzeń powstała wyżej wspomniana pieśń, w której kolejne pokolenia grzeszników potrzebujących zbawienia od lat odnajdują własne przeżycia.
Już z powyższego opisu nie trudno się domyślić, że jest to film otwarcie promujący wiarę chrześcijańską i chrześcijańskie wartości, co już samo w sobie jest dużą zaletą. Ewangeliczne przesłanie mamy tu zresztą nie tylko w głównych, ale i pobocznych wątkach, gdzie ukazane jest znaczenie chrześcijańskiego wychowania, modlitwy, żywej wiary, zaufania Bogu w Jezusie Chrystusie i osobistej z Nim relacji. W jednym z wątków pokazane jest też, jak pewien z bohaterów wyzbywa się swojej niewiary czy też niechęci i uraz wobec Boga, by w końcu nawet Go wielbić swoim śpiewem. Mamy tu też przykład człowieka, który naraża własne życie, gdyż ma już dość niepotrzebnego przelewu krwi. Ponadto film ten ma zdecydowanie prorodzinny charakter. Nadto, co może najistotniejsze, mimo że film opowiada o niewolnictwie, to jako prawdziwą wolność wskazuje tę, którą możemy mieć w Jezusie Chrystusie, a która niezależna jest od okoliczności i stanu, w jakim przyszło nam żyć.
Niestety, mimo tych rozlicznych zalet film ten ma bardzo poważną wadę, która dotyczy stosunku do zewnętrznej, jeśli można się tak wyrazić, wolności człowieka. W pewnych bowiem momentach twórcy filmu zdają się absolutyzować wartość tej wolności, czyniąc z niej niemal bożka. Pokazują bowiem dążenie do wolności jako coś zawsze dobrego i godziwego, niewolnictwo zaś jako coś złego i grzesznego z samej swej natury, a zatem jako coś, co nawet nie mogło mieć przyzwolenia ze strony Boga. I choć pogląd taki jest jednym z najczęściej spotykanych mitów „chrześcijaństwa popularnego”, to nie znajduje on żadnego potwierdzenia w Biblii. Przeciwnie, w Prawie Mojżeszowym nie brak różnorodnych przepisów dotyczących właściwego traktowania niewolników. Dość kontrowersyjne byłoby zaś założenie, iż Święty Bóg ustanawiałby przepisy dla instytucji społecznej, którą się brzydził (na podobnej zasadzie można by wszak wywodzić, że Bóg zapisałby w Prawie Mojżeszowym nakazy dotyczące właściwego sprawowania kultu bożków). W Nowym Testamencie również próżno byłoby szukać potępienia niewolnictwa jako takiego, wręcz przeciwnie znajdziemy tam, takie wskazania dla niewolników jak:
„Niewolnicy, bądźcie we wszystkim posłuszni doczesnym panom, nie służąc tylko dla oka, jak gdybyście się mieli ludziom przypodobać, lecz w szczerości serca, bojąc się prawdziwego Pana” (Kolosan 3: 22)
„Niewolnicy niech będą poddani swoim panom we wszystkim, niech się starają im przypodobać, niech się im nie sprzeciwiają, niczego sobie nie przywłaszczają, lecz niech okazują zawsze doskonałą wierność, ażeby pod każdym względem stali się chlubą dla nauki naszego Zbawiciela, Boga” (Tytus 2: 9-10)
„Niewolnicy! Z całą bojaźnią bądźcie poddani panom nie tylko dobrym i łagodnym, ale również surowym” (1 Piotr 2: 18)
„Ci zaś, którzy mają wierzących panów, niechaj ich nie lekceważą z tego powodu, że są braćmi, ale niech im lepiej służą, dlatego że są oni wierzącymi i umiłowanymi jako uczestnicy dobrodziejstwa” (1 Tymoteusz 6: 2).
Sam zaś św. Paweł pisze w liście do niejakiego Filemona, ni mniej ni więcej, lecz to, że odsyła mu jego zbiegłego niewolnika, Onezyma. I choć stara się zasugerować Filemonowi, by ten nie tylko nie karał zbiega, ale jeszcze go wyzwolił, to jest to jedynie łagodna sugestia i perswazja, nie zaś nakaz. Biblia oraz chrześcijańska Tradycja nie zakazuje więc, ani nie potępia niewolnictwa jako takiego, a jedynie piętnuje takie rzeczy jak złe czy niesprawiedliwe traktowanie niewolników (np. obciążanie ich nadmierną pracą, wykorzystywanie seksualne, karanie niewspółmiernie srogie do przewinień, rozdzielane ich rodzin, etc.). Owszem, historycznie rzecz biorąc niewolnictwo przybierało najczęściej niesprawiedliwe i okrutne formy, lecz nie można powiedzieć, iż takie elementy tej instytucji jak przymusowa praca (jednak nie nadmiernie obciążająca), przymusowe przywiązanie do danego miejsca zamieszkania czy też nawet umiarkowane karcenie za odpowiednio ciężkie wykroczenia, były czymś samym w sobie złym i niegodziwym – w innym wypadku wszak musielibyśmy potępiać istnienie więzień czy nawet władzę rodzicielską nad dziećmi.
Oczywiście w praktyce z rozwojem chrześcijaństwa zaczęło dochodzić do coraz częstszych sytuacji, kiedy to braćmi i siostrami w Chrystusie stawali się panowie i ich niewolnicy. I tu, rzecz można, pojawiała się pewna korzystna dla niewolników niezręczność we wzajemnych relacjach tych dwóch grup. Jak bowiem nie czuć się niezręcznie wobec brata czy siostry w wierze, którzy w domu mówią do ciebie „panie/i”, w Kościele zaś są ci równi, a jeśli chodzi o sprawowane funkcje to nawet mogą cię przewyższać. Choć więc Nowy Testament nie nakazuje wyzwalania niewolników, to poważne traktowanie braterstwa i równości w wierze skłaniało wielu pierwszych chrześcijan do wyzwalania swoich niewolników. Podobne odczucia towarzyszyły zapewne wielu chrześcijańskim władcom (by wspomnieć chociażby św. Izabelę Kastylijską), którzy zakazywali niewolnictwa, lub starali się je wyraźnie ograniczyć.
Szkoda więc, że twórcy filmu nie ograniczyli się tu do pochwalania właściwych dróg do zniesienia niewolnictwa, np. starań o zmianę prawa, czy uświadamianie społeczeństwu sytuacji, w której niewolnictwo jest już ekonomicznym przeżytkiem. W zamian za to oferuje nam się w tym filmie gloryfikowanie działań tzw. Kolei Podziemnej, której działania stanowiły jawne nieposłuszeństwo przeciw obowiązującemu prawu i legalnym władzom, a jako że niewolnictwo jako takie, nie jest czymś przez Boga zakazanym (czymś czego władze państwowe nie miałyby prawa ustanawiać), działania takiego trudno jest wytłumaczyć posłuszeństwem Bogu. Metody zresztą, jakimi posługiwała się ta organizacja, „z konieczności” wiązały się nie tylko z łamaniem praw dotyczących wprost niewolnictwa, ale też z kłamstwami czy nawet nieuprawnionym użyciem przemocy, jak to widzimy również w tym filmie.
Choć więc polecamy tę produkcję ze względu na dominujące w niej chrześcijańskie treści, to jednocześnie radzimy nie dopuszczać widzom do swoich serc głoszonej tu tezy, że każdy człowiek ma przyrodzone prawo do buntowania się przeciwko niewoli i szukania wyzwolenia nawet w sprzeczności ze Słowem Bożym.
Marzena Salwowska
/.../