Leave a Comment Oparty na książce Alexa Garlanda film pokazuje życie pewnej hedonistycznej komuny na jednej z egzotycznych plaż. Początkowo społeczność ta jawi się wręcz jako przywrócenie pierwotnego raju, ale z biegiem czasu wychodzi na jaw jej bardziej mroczna strona. Do owej komuny, znajdującej się na tytułowej niebiańskiej plaży, gdzieś w Tajlandii, wybiera się młody amerykański turysta Richard wraz z dwójką świeżo poznanych Francuzów Étienne’em i Françoise. Miejsce to jest otoczone pewnym nimbem tajemniczości, nie jest też łatwo się do niego dostać, co jeszcze bardziej rozpala wyobraźnię i podsyca zapał trójki awanturników.
Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej produkcja ta ma jeden bardzo mocny punkt. A mianowicie stanowi faktyczną krytykę rozmaitych humanistycznych i hedonistycznych wizji, w myśl których jest możliwe przywrócenie „raju na ziemi”. Film jest wyrazistą ilustracją faktu, że po katastrofie grzechu pierworodnego człowiek jest z natury niezdolny powrócić do stanu, jakim cieszył się w raju. Obraz prezentuje, że stworzenie idealnego społeczeństwa (tu w okrojonej miniaturze) przez nieidealnych ludzi nie jest możliwe. Ba, nawet gdyby ową niebiańską plażę zamieszkiwała grupa świętych osób, a nie ludzi prezentujących typowo relatywistyczną moralność, to możemy podejrzewać, że rezultat również byłby daleki od ideału. Gdyby nawet pominąć słabości charakteru, które ma każdy człowiek, które też muszą prowadzić do tarć i napięć w obrębie społeczności, pozostaje jeszcze problem naszej planety, gdyż ta, na skutek upadku człowieka, również uległa pewnym niekorzystnym zmianom. Dobitnym tego przykładem w filmie są czające się w pięknych wodach laguny krwiożercze rekiny. Gdy dwóch spośród mieszkańców plaży atakuje jedno z tych drapieżnych zwierząt, reszta zostaje skonfrontowana ze śmiercią i strasznym fizycznym cierpieniem. Okazuje się, że łatwiej poradzić sobie z tym pierwszym, ponieważ zmarłego można szybko pogrzebać zachowując o nim dobre wspomnienia, natomiast jęki rannego okazują się ogromną przeszkodą dla hedonistycznego ideału życia wspólnoty. Dla chorych nie ma tutaj miejsca. Przy okazji warto zauważyć, że społeczność ludzi na „niebiańskiej plaży” składa się wyłącznie z ludzi młodych (najstarsi może zbliżają się do czterdziestki), zdrowych, nie ma też w niej żadnych dzieci (chociaż mieszkańcy plaży łączą się chętnie w pary i prowadzą aktywne życie seksualne) . Oczywiście jest to po części zrozumiałe ze względu na trudności z dostaniem się na plażę (dotarcie do tego miejsca wymaga fizycznej sprawności), ale prezentuje też najbardziej pożądany przez wielu współczesnych hedonistów model społeczeństwa.
Niestety, te istotne przesłanie filmu zostaje zapakowane w pudełko tak brzydkie, że niemal nie chce się go otwierać. Nie brak tu bowiem takich elementów jak plugawy język czy dość werystyczne sceny cudzołóstwa. Dla wielu widzów film może też być odpychający ze względu na epatowanie widokiem krwi i otwartych ran.
Wymowę filmu może też osłabiać końcówka filmu, która zresztą wydaje się niepotrzebnym, również z artystycznego punktu widzenia, wtrętem. Chodzi o scenę, w której reakcja Richarda na otrzymane pamiątkowe zdjęcie z całą społecznością wyspy, zdaje się mówić odbiorcy, że jednak było warto przeżyć ten cały utopijny koszmar.
Marzena Salwowska
/.../
Leave a Comment Opowieść o małżeństwie Anny i Erika, którzy pomimo już relatywnie zaawansowanego wieku postanawiają zmienić swój tryb życia i w odziedziczonym wielkim domu utworzyć swego rodzaju komunę. Tak też do Anny i Erika dołącza grupa znajomych oraz nowo poznanych w tym celu osób, by od tej pory żyć pod jednym dachem, dzieląc ze sobą jedzenie, picie, czynsz i inne rachunki. Nad wszystkim tym zaś ma górować swoista filozofia życia w komunie. Początkowo nowa forma egzystencji bohaterów filmu przebiega wręcz sielankowo, jednak wspólnota ta staje przed poważnym kryzysem, gdy Erik pragnie wprowadzić do komuny niedawno poznaną przez siebie Emmę, młodą niewiastę, z którą to uprawia seks zdradzając swą żonę Annę.
Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej można powiedzieć, iż omawiana produkcja jest poważnym rozczarowaniem. O ile bowiem, duża część jej fabuły wydaje się naprowadzać widza w kierunku krytycznej oceny tak postępowania Erika, jak i samej ukazanej tam odmiany życia wspólnotowego jako pewnego rodzaju lewicowej utopii, o tyle już finał tego filmu wydaje się być znacznie bardziej dwuznaczny w swej wymowie. Oto bowiem, po tym jak obserwujemy wielki psychologiczny i emocjonalny kryzys, jaki w skutek jawnej zdrady swego męża przeżywa Anna (początkowo próbująca w imię otwartości i tolerancji akceptować jego postępowanie), twórcy filmu stawiają w swym obrazie konieczność tego, iż albo Anna albo Emma muszą odejść z „komuny”. Oczywiste poczucie sprawiedliwości podpowiadałoby nam, iż to Emma winna opuścić wspólnotę, wszak nie jest ona prawowitą żoną Erika i to między innymi jej postępowanie doprowadziło do psychicznego załamania się Anny. Na przekór jednak temu jak najbardziej naturalnemu wyczuciu tego co byłoby dobre, a co złe w tej sytuacji, osobą, która ma odejść okazuje się Anna i żeby było to jeszcze bardziej dziwaczne, do tej decyzji zachęca ją jej własna córka Freja, która wszak sama też bardzo przeżywała cudzołóstwo swego ojca. Anna więc ostatecznie odchodzi z „komuny”, jednak czyni to już nie w poczuciu bycia skrzywdzoną i rozbitą psychicznie, ale będąc pogodzona ze sobą, a nawet można by powiedzieć, że zachowując przy tym pogodę ducha.
Taka konstrukcja fabuły owego filmu musi siłą rzeczy wywoływać w głowach widzów pewien mętlik i chaos. Po co wszak przez dużą jego część twórcy budowali atmosferę napięcia i smutku wywołanego w oczywisty sposób złym moralnie postępowaniem Erika, by na końcu pokazać widzom, że tak naprawdę nic wielkiego się nie stało, a i z cudzołóstwem męża oraz życiem przez niego jawnie z nową kochanką można się pogodzić? Raczej retorycznie można by zapytać, czy tego rodzaju rozwój fabuły sprzyja jasnemu podziałowi na dobro i zło, czy może buduje atmosferę etycznej dwuznaczności?
Z pewnością zatem nie polecamy nikomu tego filmu. Jako słowa przestrogi przed nim dodać należy, że prócz wątpliwie moralnego i doktrynalnego przesłania jakie niesie za sobą jego końcówka, obraz ów jest okraszony dużą dawką seksu i nagości. Poza tym, bohaterowie tej produkcji prezentują w niej coś na kształt świeckiej duchowości, gdzie np. tradycyjnie chrześcijański obrzęd chowania ciał zmarłych jest zastępowany przez rozsypywanie prochów nieboszczyka w morzu, a zamiast modlenia się widzimy „chwilę zadumy”.
/.../