Leave a Comment Elle, tytułowa babka (babcia) to dość nietypowa starsza pani -poetka, feministka i lesbijka w jednym. Elle przechodzi właśnie kryzys twórczy, rzuca ją dużo młodsza kochanka, a u jej drzwi staje nastoletnia wnuczka w niechcianej ciąży. Dziewczyna nie ma pieniędzy na aborcję, oczekuje więc wsparcia od babci, która jednakże również nie dysponuje odpowiednią sumą. Tak właśnie zaczyna się odyseja tych dwóch pań, które odwiedzając różnych ludzi ważnych w ich życiu (teraz lub w przeszłości) proszą ich o potrzebne na aborcję pieniądze (lub ich żądają).
Chyba najdziwniejszą rzeczą w tym filmie jest to, iż jest on komedią. Na dodatek happy endem (tak, będzie spoiler) jest w nim to, że babci udaje się w końcu znaleźć pieniądze na aborcję wnuczki. Zatem jako szczęśliwe zakończenie mamy tu zabójstwo niewinnego dziecka, w które zamieszane jest kilka osób.
Chociaż jednak film ten jest tak z gruntu zły i nie sposób ocenić go inaczej niż negatywnie to, niejako mimochodem, obnaża on bezsens wcielania w życie feministycznej ideologii. Mamy tu bowiem trzy bohaterki (starszego, średniego i młodszego pokolenia), które owa ideologia zaprowadziła na manowce. Jak bowiem szybko się dowiemy, już przed laty najstarsza z pań usunęła dziecko swojego męża (bez jego wiedzy i woli), gdyż doszła do wniosku, że jednak nie odpowiada jej „opresyjna” instytucja małżeństwa, a tak właściwie to jest lesbijką i dziecko może mieć później z przypadkowym partnerem. Tak zaś „wytworzone” dziecko stanie się jej wkładem do związku ze stałą „partnerką”, która będzie odgrywać wobec tej małej istoty rolę drugiej matki. Później zaś wychowana w ów sposób dziewczynka, córka Elle, nie potrafi najwyraźniej zbudować normalnej więzi z mężczyzną, gdyż na ojca własnego dziecka wybiera dawcę z banku spermy. I wreszcie najmłodsza z pań, która, z wcześniej podanego powodu, nie zna nawet swojego biologicznego ojca, wychowywana przez twardą i dość męską bizneswoman, mimo intensywnej seksedukacji, zachodzi w ciąże z samolubnym i nieodpowiedzialnym chłopakiem, dla którego jest popychadłem. Trzeba więc przyznać, że film ten pomimo swojego odstręczającego przesłania ma pewien walor edukacyjny, gdyż pokazuje, jak niezdrowym gruntem dla wzrastania dzieci są ideologie rodziców spod znaku feminizmu czy LGBT.
Z bardziej zamierzonych przez jego twórców zalet filmu wymienić można jeszcze to, że Elle w końcu przeprasza (chyba szczerze) swojego byłego męża za to, że bez porozumienia z nim zabiła ich wspólne dziecko (choć żałuje tu chyba tylko tego, że zraniła uczucia tegoż mężczyzny, nie zaś samego aktu dzieciobójstwa).
Na tym jednak kończą się zalety tego filmu, które oczywiście nie zmieniają jego istoty i nie zaciemniają obrazu tego, czym on w istocie jest – propagandą rzekomego prawa kobiet do aborcji na życzenie. Nadto twórcy filmu każą nam się cieszyć, że dzisiaj owe zabiegi odbywają się w cywilizowanych warunkach, to znaczy legalnie, w bezpiecznych szpitalach i miłej atmosferze. Jedynym minusem tego procederu, jaki nam się tu przedstawia, ma być to, że aborcje nie zawsze są refundowane przez państwo.
Na domiar złego zabicie dziecka jest tu prezentowane jako element spajający skonfliktowane ze sobą bohaterki, gdyż dzięki współdziałaniu przy aborcji, babcia i matka dziewczyny mogą jej okazać swoje zainteresowanie i troskę oraz czynnie ją wspierać, co zbliża je tak do dziewczyny, jak i do siebie nawzajem.
W filmie tym nie brakuje również negatywnych odniesień do chrześcijan walczących o prawo do życia dla wszystkich dzieci. Jest tu nawet absurdalna scena, w której chrześcijańska dziewczynka zakłada kastet na rękę i bezkarnie bije starszą panią pod kliniką aborcyjną, przy czym nikt nawet nie wzywa policji. Nadto w filmie tym tytułowa babcia wtłacza swojej wnuczce, która zaczyna obawiać się, że za swój planowany czyn może trafić do piekła, uspakajające herezje w stylu „że po śmierci nie ma absolutnie nic„.
Produkcję tę oceniamy zatem wyraźnie negatywnie, ze względu na to, że szerzy fałszywą ideologię feminizmu (choć trzeba przyznać, że nie bezkrytycznie), pokazuje jako naturalne, a nawet piękne, wynaturzone lesbijskie relacje, lecz nade wszystko dlatego, że propaguje prawo do zabijania nienarodzonych dzieci jako rzecz dobrą i moralnie słuszną.
Marzena Salwowska
/.../