Tag Archive: kochaj”

  1. Jedz, módl się, kochaj

    Leave a Comment Film opowiada o Elizabeth Gilbert, trzydziestokilkuletniej „nowoczesnej” kobiecie. Mimo że, ma ona dobrą pracę, męża i duży dom, nie czuje się  szczęśliwa. Rozwodzi się więc ze swym małżonkiem, a następnie udaje się w długą podróż po świecie.  Odwiedza trzy kraje – Włochy, Indie i Indonezję. We Włoszech, przebywa ona ze znajomymi i przyjaciółmi, poznając przy okazji obfitość smaków tamtejszej kuchni. W dwóch ostatnich miejscach – Elizabeth zapoznaje się głęboko z różnymi formami pogańskiej duchowości (hinduizmem, panteizmem i tzw. medytacją transcendentalną). Podczas tej podróży, główna bohaterka wdaje się też w romantyczne związki z mężczyznami, by ostatecznie na trwałe związać się z jednym z nich.  Dodajmy, że ów film został oparty na autobiograficznej powieści autorstwa Elizabeth Gilbert, pod tym samym tytułem. NIEPRZYZWOITY JĘZYK Produkcja ta nie epatuje raczej wulgarnym i nieprzyzwoitym słownictwem.  Znajduje się tam około 10 nieprzyzwoitych wyrażeń (w tym jeden raz przywołano imię Jezusa jako wykrzyknik). SEKS W filmie tym nie ma wyraźniejszych scen pokazujących seksualne współżycie.  Jest jednak kilka ujęć sugerujących, iż do takowych czynów rzeczywiście doszło.  W jednym z dialogów znajduje się jasna aluzja seksualna. NAGOŚĆ I NIESKROMNOŚĆ Nie ma tu raczej eksponowania nieskromnych strojów. Jest jedna scena pokazująca męską nagość. PRZEMOC W filmie tym brak jest scen przemocy. Jeden z wątków porusza kwestię bicia żony przez męża (jednak bez pokazywania takowej na płaszczyźnie wizualnej). FAŁSZYWE DOKTRYNY Film ów z ewidentną sympatią pokazuje hinduistyczne pogaństwo, praktyki zeń wynikające (włącznie z czarami i wróżbiarstwem),  oraz wspiera panteistyczną herezję.  To, że główna bohaterka odzyskuje spokój, ponownie dostrzega sens życia i zaczyna wieść szczęśliwe życie, jest tu ściśle powiązane z jej duchowymi poszukiwaniami, które prowadzą ją do praktykowania hinduizmu. W filmie tym padają też typowo panteistyczne deklaracje w rodzaju: „Wszyscy jesteśmy częścią Boga” albo „wszystko jest boskością”. Nie spotykają się one z żadną polemiką ze strony bohaterów filmu, ani też nie są równoważone przez stwierdzenia, które wyrażałyby tradycyjnie chrześcijańskie przekonania w tej kwestii. Omawianej produkcji można też zarzucić promowanie feministycznego poglądu na małżeństwo. Elizabeth rozwodzi się wszak z mężem mimo że, ten nie daje jej ku temu żadnych wyraźniejszych i bardziej konkretnych powodów. On jej nie zdradza, nie bije, nie wyzywa, nie jest pijakiem. Elizabeth nie czuje się jednak szczęśliwa w tym małżeństwie i dlatego postanawia je zakończyć. Później zaś sama angażuje się w cudzołożne związki, by na końcu na trwale związać się z jednym z nowo poznanych mężczyzn. I tym razem cudzołóstwo zostaje pokazane  jako dające szczęście Elizabeth. Można więc śmiało stwierdzić,  iż prócz promocji hinduizmu i panteizmu, film ten deprecjonuje małżeństwo i gloryfikuje cudzołóstwo. STOSUNEK DO CHRZEŚCIJAŃSTWA Niektóre ze scen tego filmu wydają się wyglądać na chrześcijańskie. Mamy tu bowiem dwie sceny, w których bohaterowie modlą się do Boga (nie do hinduistycznych bożków).  Jak już jednak zostało to wskazane wyżej, więcej miejsca produkcja ta poświęca popularyzacji hinduistycznego politeizmu oraz panteistycznych wierzeń. Tak więc te rzadkie i niejasne odniesienia do monoteizmu są rozmywane przez wielość i wyrazistość wątków sprzyjających pogańskim praktykom i wierzeniom. OBECNOŚĆ NIEKTÓRYCH Z WARTOŚCI MORALNYCH Mimo sympatii z jaką w filmie został pokazany rozwód i cudzołóstwo, trzeba przyznać, że ów życzliwe pokazuje też pewne dobre moralnie zachowania. Przede wszystkim widzimy to na końcu omawianego obrazu, kiedy to Elizabeth namawia swych znajomych by wysłali pieniądze samotnej matce z dzieckiem. Na przykładzie jednego z bohaterów widzimy też opłakane skutki pijaństwa – pod wpływem alkoholu powoduje on bowiem wypadek samochodowy, w którym giną jego bliscy. Jednak te pozytywne moralnie elementy owego filmu są poboczne w stosunku do głównych jego wątków, które sprzyjają pewnym niemoralnym zachowaniom oraz fałszywym religiom. PODSUMOWANIE Chociaż na pierwszy rzut oka „Jedz, módl się i kochaj” wydaje się być całkiem niegroźnym, a nawet w miarę pozytywnym filmem, pod tą jego miłą powierzchownością kryje się bardzo duża dawka trucizny w postaci sympatii dla hinduizmu, panteizmu, cudzołóstwa oraz rozwodu. Ten film to dobry przykład na to, jak nawet bez epatowania seksem, krwawą przemocą, wulgarnością, nagością i nieskromnością, można zatruwać ludzkie serca i umysły. /.../