Leave a Comment Akcja tego filmu rozgrywa się w bliżej nieokreślonej, lecz raczej bliskiej przyszłości, gdy różnego rodzaju eksperymenty ze sztuczną inteligencją czy ludzkimi hybrydami stają się przemysłową normą. W jednym z takich eksperymentów, prowadzonych na zlecenie pewnej korporacji gdzieś na odludziu sprawy wymykają się spod kontroli. Prototypowy model o imieniu Morgan (dziewczyna, która zgodnie z wytycznymi korporacji ma być określana nieosobowo jako „to”) sfrustrowana zakazem wychodzenia z laboratoryjnej celi rzuca się na jedną z naukowców, brutalnie ją bije i niemal masakruje jej twarz. Do przyjrzenia się sprawie i podjęcia decyzji o ewentualnym zakończeniu eksperymentu (czyli uśmierceniu dziewczyny) korporacja wysyła Lee Weathers, zimną i perfekcyjną profesjonalistkę, która zderzy się z niechęcią, a nawet oporem przywiązanej do Morgan grupy naukowców, która oczywiście słusznie nie zgadza się z traktowaniem „swojego dziecka” jak zwykłego produktu.
Film ten oceniamy na najniższą, nie mniej jednak pozytywną notę (+1, czyli z bardzo poważnymi zastrzeżeniami) ze względu na to, że jest on zdecydowaną przestrogą przed „zabawami w Boga” na polu powstawania ludzkiego życia. Pokazuje on bowiem, że takie działania, które zwykle wynikają z mariażu ludzkiej pychy i chciwości, nieuchronnie muszą kończyć się jakąś katastrofą, a przynajmniej poważnymi i zasadniczo nierozwiązywalnymi problemami różnej natury. Jest tu dość wyraziście zobrazowane, że wszelkie próby manipulowania przy powstawaniu ludzkiego życia rodzą konsekwencje, których się nie da ani do końca przewidzieć, ani kontrolować, nawet przy największej wiedzy i staranności naukowców. I choć w finale tego filmu zadowoleni z siebie decydenci korporacji, stwierdzają, że, mimo iż z Morgan mieli poważne problemy, inna tego rodzaju ludzka hybryda jest doskonała i w pełni sterowalna, to jednak jest to tak pokazane, by widz od razu wątpił w słuszność tych zapewnień.
Niestety, pomimo głównego wątku, który oceniamy pozytywnie, gdyż może dawać widzom trochę do myślenia, do filmu tego mamy bardzo poważne zastrzeżenia. Jednym z nich jest spora ilość występujących w nim wulgaryzmów. Głównym jednakże problemem jest tu epatowanie widza scenami naprawdę krwawej przemocy, która ma za zadanie „uatrakcyjniać” film. Sprawia to wręcz wrażenie, że niezbyt doświadczony jednak bardzo ambitny reżyser, pragnąc stworzyć obraz naprawdę mocny i zapadający w pamięci, posłużył się ku temu najprostszym i najprymitywniejszym środkiem, jakim jest epatowanie przemocą, gdyż nie potrafił inaczej dalej budować napięcia, które całkiem dobrze udało mu się stworzyć w początkowych scenach filmu.
Niestety, chociaż produkcja ta dotyka tak ważnego i głębokiego tematu, sama ślizga się jedynie po jego powierzchni, nie wnosząc nic nowego do dyskursu. Film sprawia raczej wrażenie efektownej wydmuszki, trochę takiej Kinder Niespodzianki bez niespodzianki w środku. Sztucznie wypadają też role naukowców, którzy okazują quasi-rodzicielskie uczucia Morgan w nienaturalnie przesłodzony sposób, zwłaszcza zważywszy na jej coraz bardziej agresywne i brutalne zachowanie. A ich naiwność i bezradność w obliczu rozwoju wypadków jest już zupełnie nieprzekonująca. Na tym tle nieco lepiej wypadają postaci mnie pozytywne, a mianowicie sama Morgan, Lee Weathers i Dr Alan Shapiro.
Niemniej, choć film ten jest raczej płytki i pod względem artystycznym nie do końca satysfakcjonujący, a stopień brutalnej przemocy w nim zawartej nie daje się usprawiedliwić, to jednakże jest on wyraźnym ostrzeżeniem przed nieuprawnionymi „zabawami w Boga” na polu ludzkiego życia i jako taki polecamy go, choć z bardzo poważnymi zastrzeżeniami.
Marzena Salwowska
/.../