Tag Archive: filmy o kosmitach

  1. Bliskie spotkania trzeciego stopnia

    Leave a Comment Roy Neary to raczej przeciętny Amerykanin – spokojny mąż, ojciec z dobrą pracą i domkiem w miłej okolicy. Jego życie wywraca się jednak do góry nogami, kiedy, szukając (jako pracownik elektrowni) przyczyn zakłóceń energetycznych, dostrzega wyraźnie obiekt, który uznaje za statek kosmiczny. Od tego momentu Roy, kierowany wizjami i misją w tajemniczy sposób zleconą mu przez „Obcych”, zachowuje się w sposób coraz bardziej niezrozumiały oraz niepokojący dla najbliższych i otoczenia. Naszych czytelników zdziwi może, że ta klasyczna już bajka dla dorosłych oceniona została przez nas jako „wyraźnie niebezpieczna lub dwuznaczna”. Uzasadnieniem takiej oceny jest głównie to, iż film ten bardziej niż bajką dla dorosłych jest w istocie opowieścią parareligijną. Dziś wprawdzie produkcja ta może wyglądać trochę śmiesznie, czy nawet „trącić myszką”, jednak trzeba pamiętać, że kręcona ona była w czasie bodajże największego zainteresowania opinii publicznej zjawiskami takimi jak UFO czy inne formy manifestacji rzekomych pozaziemskich cywilizacji. Powstanie zatem tego filmu w tej, a nie innej formie utwierdzało wielu widzów i wspierało ich w naiwnym i bezkrytycznym otwarciu na powyższe manifestacje. Niezależnie zaś od samej oceny prawdopodobieństwa istnienia jakichś pozaziemskich cywilizacji w rzeczywistości, należy zwrócić uwagę na mocno podejrzany i niepokojący charakter prezentowanych tu zjawisk. Pojawieniu się „Obcych” towarzyszy bowiem w tej produkcji atmosfera rodem z horroru. Widać to zwłaszcza w scenie porwania dziecka samotnej kobiety, która nie ma szans w starciu z „przyjaznymi” intruzami. Rzecz dzieje się w nocy, napastnicy pozostają niewidzialni, ale czuć ich złowrogą obecność. Dom wypełniają niepokojące hałasy, światła zapalają się same, sprzęty uruchamiają się samoczynnie i „wariują”, niewidzialne ręce odkręcają śruby itp. Również w mniej drastycznych kontaktach z „Obcymi” dochodzi tu do obrażeń u ludzi w postaci poparzeń. Widza zaniepokoić powinien również los samego głównego bohatera. Po ujrzeniu statku kosmicznego popada on bowiem w jakąś dziwną obsesję, zachowuje się gwałtownie i histerycznie, jest sterowany dziwnym przymusem, jakby jakaś obca inteligencja przejęła jego umysł. Przez to wszystko traci najpierw pracę, później rodzinę. Nawiązuje on też dwuznaczną relację z matką porwanego chłopca, co prowadzi do pocałunku tej pary (zostało to w filmie pokazane raczej aprobatywnie). Po tym wszystkim bohater wsiada z własnej woli na pokład statku kosmicznego i prawdopodobnie nigdy nie wróci już do swojej żony i dzieci – a przynajmniej nieprędko to nastąpi. Cierpienia głównego bohatera są tutaj przedstawiane w sposób wyraźnie przypominający biblijnych proroków, a wrażenie to dopełnia wspinaczka na szczyt góry, gdzie jako wybraniec oczekiwać będzie spotkania z istotami wyższymi. Stopklatka Zrozumiały niepokój może budzić w widzu również sam wygląd „Obcych”. Są to bowiem dziwne, wymoczkowate, łyse istoty, podobne bardziej do chodzących na dwóch nogach płazów niż do ludzi. Te wszystkie niepokojące elementy, które pojawiają się w filmie, występują też w relacjach osób, które miały przeżyć takie „bliskie spotkanie trzeciego stopnia” w rzeczywistości. Tyle, że w opowieściach takich świadków pojawia się dodatkowo element, którego nie ma w filmie. Element ten nazwać można „apostolskim”. „Obcy” mają bowiem dla ludzi nieraz konkretny przekaz o charakterze religijnym, który często stoi w jawnej sprzeczności ze Słowem Bożym. Zjawisko to więc tak przyjaźnie pokazywane i promowane w filmie wydaje się co najmniej podejrzane. To iż możemy tu mieć do czynienia ze zwiedzeniem demonicznym (poza oczywiście takimi czynnikami jak chociażby ludzka fantazja czy chęć zarobku bądź zaistnienia w mediach), spostrzegło już zapewne wielu chrześcijan. Najpełniej bodajże tym tematem zajął się znany prawosławny mnich, o. Serafin Rose m. in. w dość obszernym artykule zamieszczonym kiedyś na łamach pisma Fronda ( dostępny też w Internecie: http://frondalux.pl/o-serafin-rose-znaki-z-niebios-ufo-w-perspektywnie-chrzescijanskiej/). Na koniec pozwolę sobie na jeden cytat z tego źródła, który może najpełniej wyjaśni niebezpieczeństwo filmów „o dobrych kosmitach pragnących pomóc zagubionej ludzkości”: „ (…) misja” UFO jest następująca — utorować drogę Antychrystowi. Być może on sam przybędzie z niebios, żeby bardziej upodobnić się do Chrystusa (Mt 24, 30; Dz 1, 11); może tylko „goście z kosmosu” wylądują na oczach wszystkich, żeby oddać „kosmiczny pokłon” swojemu władcy; może „ogień z nieba” (Ap 13, 13) będzie tylko częścią wielkich diabelskich spektakli w czasach ostatnich. Jakkolwiek będzie, przesłanie do współczesnego człowieka brzmi: oczekuj wyzwolenia nie ze strony chrześcijańskiego objawienia i wiary w niewidzialnego Boga, ale ze strony przybyszów z kosmosu„. (O. Serafin Rose: Znaki z niebios – UFO w perspektywie chrześcijańskiej) Marzena Salwowska /.../
  2. Gwiezdne wrota

    Leave a Comment

    Akcja filmu rozpoczyna się zasadniczo w 1928 r., kiedy to podczas wykopalisk archeologicznych w Gizie odkryte zostają kamienne tablice z hieroglifami, których nikt nie potrafi odczytać oraz  blisko 10-metrowej średnicy pierścień wykonany z nieznanego na Ziemi metalu. Po kilkudziesięciu latach badania nad owym tajemniczym zjawiskiem przejmują Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych, które werbują do współpracy dr. Daniela Jacksona, młodego, lecz już wybitnego, znawcę kultury i języka starożytnego Egiptu.  Doktor Jackson dokonuje poprawnego tłumaczenia hieroglifów z tablic znalezionych z pierścieniem, czyli tytułowymi Gwiezdnymi Wrotami, które okazują się urządzeniem umożliwiającym podróże na inne planety. Po odnalezieniu przez młodego naukowca siódmego symbolu potrzebnego do ich uruchomienia  możliwe staje się połączenie między Ziemią a planetą Abydos. Dzięki sondzie wysłanej przez Gwiezdne Wrota okazuje się, że atmosfera na tej planecie jest niezwykle podobna do ziemskiej, nic więc nie stoi na przeszkodzie, by  wysyłać tam wraz z dr Jacksonem ośmioosobową drużynę zwiadowczą z załamanym po śmierci syna pułkownikiem O’Neilem na czele. Bohaterowie filmu nie są oczywiście do końca przygotowani na to, co czeka ich po przekroczeniu Gwiezdnych Wrót …

    Zacznijmy od tego, że gdyby nie pewnego rodzaju fałszywa doktryna, która nakręca całą akcję filmu (o której mowa będzie później), to „Gwiezdne Wrota” można by uznać za całkiem dobrą i prorodzinną produkcję. Mamy tu bowiem wyraźnie pozytywnych bohaterów, którzy kierują się szlachetnymi, nieegoistycznymi pobudkami. Mamy tu też tak ważne sprawy, jak obrona prawdy, pomoc słabym i uciśnionym czy odpowiedzialność indywidualna za losy naszej planety. Jest też krzepiący wątek mężczyzny, który podnosi się z załamania po utracie dziecka. Pozytywnie ukazywany jest tu także wysiłek w podejmowaniu dialogu pomiędzy ludźmi z różnych cywilizacji, jak również cnota gościnności. Pochwalić też można wątek romansowy filmu (może poza niepotrzebnym ukazywaniem dość namiętnych pocałunków), w którym bohater łagodnie odrzuca oferującą mu się erotycznie dziewczynę, mimo że niewątpliwie jest ona dla niego atrakcyjna. Na zbliżenie z nią (zasugerowane, ale nie pokazane w filmie) decyduje się dopiero wtedy, kiedy okazuje się, że jest jej małżonkiem. W praktyce więc wątek ten jest pochwałą czystości przedmałżeńskiej. Nie ma tu też obscenicznych rozmów, nieprzyzwoitych żartów ani też zasadniczo wulgarnej mowy (jest kilka wyjątków, choć są to raczej „słowa z pogranicza” niż wulgaryzmy).

    Niestety wszystkie powyższe zalety filmu przypominają ładne opakowanie, pod którym kryje się dość szkodliwa zawartość. Zawartością tą jest upowszechnianie fałszywego poglądu, jakoby cywilizację na Ziemi zapoczątkowali jacyś pozaziemscy przybysze. Rzecz taką w filmie fantastyczno-naukowym można by jeszcze uznać za nieszkodliwą bajkę, gdyby nie fakt, że takie i tym podobne teorie są głoszone na poważnie już od lat przez różne mniej lub bardziej wpływowe autorytety, zyskując nawet poklask i swoich wyznawców. Jednakże, o ile jeszcze można się spierać, czy ogólna wiara w istnienie pozaziemskich cywilizacji jest sama w sobie duchowym zagrożeniem dla chrześcijan (wszak Biblia nie zaprzecza wprost możliwości istnienia pozaziemskich cielesnych istot), to już twierdzenie, jakoby cywilizacja na Ziemi została zainicjowana przez „Obcych” jest jawnie heretyckie i ma za zadanie osłabiać naszą wiarę w autorytet Biblii. Teoria ta jest nie do pogodzenia ze Słowem Bożym, z tego prostego powodu, że początki ludzkiej cywilizacji (i to te najbardziej zamierzchłe) zostały opisane w sposób ciągły w Piśmie świętym i jedynymi obcymi istotami, które przerastają nas intelektem i zdolnościami, jakie znajdziemy w tej historii, są anioły, te dobre i te upadłe. Nie do pogodzenia ze Słowem Bożym jest też koncepcja, że pod wizerunkami egipskich bóstw, kryły się cielesne byty z innych planet, gdyż Biblia wskazuje, że za owymi bóstwami chowały się demony. Nadto, w filmie pokazana jest też pozytywnie zabobonna wiara w moc talizmanu.

    Odradzamy zatem tę produkcję, gdyż w miłym opakowaniu sprzedaje ona teorie, których ukrytym celem jest odwodzenie ludzi od Prawdziwego Boga, i w dalszej perspektywie, skłanianie ich do oddawania wręcz boskiej czci demonom, które pragną teraz uchodzić za pozaziemskich twórców naszej cywilizacji.

    Marzena Salwowska /.../