Leave a Comment Evelyn Couch, przeżywająca kryzys małżeński pani domu w średnim wieku, odwiedzając ze swoim mężem jego chorą ciotkę, poznaje przypadkowo w tym samym szpitalu Ninny Threadgoode. Ta mocno już leciwa pani opowiada Evelyn historię przyjaźni, która przed laty połączyła dwie młode dziewczyny z Południa St. Zjednoczonych. Historia zbuntowanej Idgie i ułożonej Ruth fascynuje Evelyn i skłania do podjęcia poważnych zmian we własnym sposobie bycia.
Film ten jest jedną z tych hollywoodzkich produkcji, które mocno mieszają pewne dobre treści z fałszywą ideologią i elementami moralnego rozkładu.
Z dobrych więc rzeczy, które możemy tu znaleźć, wymienić należy przede wszystkim:
1. Krytykę działalności Ku Klux Klanu oraz bezkarności i poparcia społecznego, jakim ongiś cieszył się on w USA.
2. Pewne elementy, rzecz można, pro-life, pokazujące wartość życia każdego dziecka, niezależnie od stanu jego zdrowia (mamy tu historie dwóch matek zajmujących się niepełnosprawnymi dziećmi, z których jedna zachęcana nawet była przez lekarza do aborcji).
3. Zachęcanie kobiet, by w imię źle pojętego posłuszeństwa czy pokory, nie godziły się na fizyczne czy psychiczne znęcanie się nad sobą (choć ten akurat element przekracza z rozwojem akcji granice zdrowego rozsądku).
4. Bohaterki filmu dość często prezentują aktywną postawę miłosierdzia wobec bliźnich, np. Idgie czy Ruth przyjmują pod swój dach bezdomnego alkoholika, wbrew lokalnym zwyczajom odnoszą się z szacunkiem do swoich czarnoskórych pracowników czy klientów, Evelyn zaprzyjaźnia się ze starszą kobietą i oferuje jej wspólne mieszkanie.
Dodatkowo pewną wartością filmu jest też to, iż zachęca on do radowania się darem życia pomimo rozmaitych trudów i cierpień, jakie nas spotykają.
Wszystkie te jednak pozytywne elementy są mocno zmieszane z fałszywą ideologią feminizmu, dość zresztą prymitywnego rodzaju, który zakłada wyzwolenie kobiet przez upodobnienie ich do mężczyzn. W filmie tym czołową feministyczną bohaterką jest Idgie, która nie tylko sama ubiera się i zachowuje właściwie jak chłopak (co pokazane jest z wyraźną aprobatą), ale też „wyzwala” swoją przyjaciółkę, która jest typem „grzecznej dziewczynki” w ten sposób, że zachęca ją do kradzieży (rozdawania nie swoich dóbr), nadużywania alkoholu i hazardu. Wszystkie zaś te grzechy są pokazywane z wyraźną sympatią. W filmie tym nie brakuje również negatywnych odniesień do chrześcijaństwa, zwłaszcza Idi (która jest przecież kreowana na pozytywną bohaterką) wyraża się pogardliwie o chodzeniu do kościoła, a nawet zabawia się obrzucaniem szyderstwami ludzi zgromadzonych na nabożeństwie.
Najistotniejszym jednakże problemem filmu pozostaje promowana w nim fałszywa ideologia feminizmu. Zamiast więc pokazywać niektóre częściej spotykane pośród mężczyzn niż u kobiet grzeszne zachowania typu pijaństwo, hazard czy agresja jako tym godniejsze pożałowania im bardziej akceptowane społecznie, owe nieprawości prezentuje się niewiastom jako „owoc miły dla oka i zdatny do zjedzenia” (Rodz 3,6), po który powinny same sięgnąć, by odkryć własną siłę i znaleźć wolność. W duchu feministycznym pokazuje się tu też stosunki pomiędzy kobietami i mężczyznami jako ciągłą walkę o władzę, prawa a nawet byt. I jest to posunięte tu aż do tego stopnia, iż jeden z wniosków, jakie można wyciągnąć z tego filmu, jest taki, że dla dobra kobiet należałoby całkowicie wyeliminować wielu mężczyzn. W filmie jest to zobrazowane przez, wręcz rytualną, kanibalistyczną ucztę z ciała pewnego domowego tyrana. Nadto jest to pokazane jako dobry żart.
Twórcy tego obrazu do tego stopnia zdają się lubić konfliktowanie obu płci, że właściwie zrównują tu sytuację bitej i tyranizowanej Ruth z problemami Evelyn, którą mąż krzywdzi w ten sposób, że woli oglądać kolejny mecz niż swoją żonę owiniętą w celofan.
Zatem pomimo pewnych zalet „Smażone zielone pomidory” wydają się dziełem dość zatrutym, które zamiast biblijnego przekonania, że mężczyzna i kobieta zostali stworzeni do wspólnego życia w harmonii i miłości, proponuje ciągłą walkę i szarpaninę między płciami. Niewiastom zaś zamiast zadowolenia z przymiotów własnej płci, takich jak np. większa empatia, subtelność bycia, wdzięk czy łagodność narzuca potrzebę upodobnienia się do mężczyzn, co zresztą jest wielką obrazą dla kobiet (i dla Bożego stworzenia), gdyż sugeruje, że nasza natura jest gorsza i należy się jej wyzbyć.
Marzena Salwowska
PS. Drogi Czytelniku jeśli doceniasz naszą pracę w dziele propagowania dobrej i chrześcijańskiej kultury oraz uwrażliwiania na dostrzeganie złych lub wątpliwych moralnie i światopoglądowo aspektów przemysłu filmowego to prosimy Cię o wsparcie finansowe naszej działalności. Uczynić to możesz wpłacając dowolnie wybraną przez siebie kwotę pieniężną na poniższe konto bankowe:
22 1140 2004 0000 3402 4023 1523
Mirosław Salwowski, Toruń
Dane do przelewu bankowego dla osób z zagranicy to:
PL 22 1140 2004 0000 3402 4023 1523
Kod SWIFT: BREXPLPWMBK
Mirosław Salwowski, Toruń
/.../