Leave a Comment Film jest ekranizacją bestselerowej powieści i dla młodzieży autorstwa Rosemary Sutcliff, zatytułowanej „The Eagle of the Ninth”. Ta z kolei stanowi fantastyczne wyjaśnienie jednej z zagadek starożytnej historii, a mianowicie zaginięcia (w pierwszej połowie II w. n.e.) w Brytanii sławnego ze swej waleczności i bitewnej skuteczności IX legionu rzymskiej armii. Głównym bohaterem filmu jest syn dowódcy owego legionu, Marcus Aquila. Ojciec Marcusa został przed laty wysłany ze swoimi żołnierzami do walk w dzikich ostępach Brytanii, poniósł jednak sromotną klęskę. Legioniści zostali rozbici, a symbol dumy i potęgi Rzymu, złoty orzeł, wpadł w ręce barbarzyńców. Marcus Aquila, który jest teraz początkującym dowódcą, pragnąc zmyć hańbę okrywającą jego nazwisko, na własną prośbę zostaje wysłany do Brytanii, gdzie, po różnych dramatycznych zdarzeniach, postanawia z pomocą wyłącznie jednego Bryta – swojego niewolnika Eski (który zawdzięcza mu życie) wyprawić się za Mur Hadriana i odzyskać utraconego przez ojca orła, a co za tym idzie honor swego rodu i poniekąd całego Rzymu.
Film ten wyróżnia się pozytywnie na tle współczesnych produkcji kostiumowych tym, że jego twórcy koncentrują się bardziej na tym, co w opisywanej przez nich cywilizacji (Imperium Rzymskim) było pozytywnego, a nawet godnego pochwały, również z chrześcijańskiej perspektywy. „Dziewiąty legion” stanowić więc może pewną przeciwwagę dla takich współczesnych produkcji jak „Rzym” czy „Spartakus”, które z upodobaniem skupiają się na brutalności i rozpuście Imperium Rzymskiego, wyolbrzymiając jeszcze ku uciesze widzów prawdziwą, i tak ogromną, skalę moralnej degeneracji jego pogańskich mieszkańców. „Dziewiąty Legion” natomiast, chociaż również przedstawia pewne negatywne strony rzymskiej cywilizacji (takie jak brutalne traktowanie pokonanych, chciwość czy urządzanie krwawych widowisk dla rozrywki), to pokazuje również, że nawet poganie, kierując się naturalnym światłem sumienia danym wszystkim ludziom przez Boga, nie musieli do końca znikczemnieć i że, rzec można, poganin poganinowi nierówny.
Oglądając ten film można więc łatwiej zrozumieć, dlaczego na pewnym etapie dziejów misja rozwoju chrześcijańskiej cywilizacji w dużej części została powierzona właśnie Imperium Rzymskiemu. W nim bowiem, obok rozmaitych pogańskich dewiacji i wynaturzeń, cenione były piękne i bliskie chrześcijaństwu wartości, zilustrowane własnie w filmie „Dziewiąty legion”. Do takich cnót i zasad należały:
Wysokie cenienie rodzinnych więzów.
Miłość do ojczyzny, wyrażająca się w praktyce codzienną pracą na jej rzecz, a w razie potrzeby w aktach heroizmu.
Szacunek wobec prawa i legalnej władzy.
Wysokie poczucie obowiązku, zwłaszcza u osób piastujących jakiejś stanowiska.
Poważne traktowanie danego słowa.
Męstwo.
Gotowość do znoszenia trudów, połączona z niechęcią do „zniewieściałego” czy próżniaczego trybu życia.
Nadto film pokazuje piękny przykład męskiej przyjaźni, zaistniałej pomimo poważnych różnic. Co więcej, jeden z bohaterów dotrzymuje tu danego słowa i odpłaca w ten sposób dobrem za okazane mu miłosierdzie, pomimo że dotrzymanie tego słowa wydaje się nie być w jego interesie.
Jeśli chodzi o negatywne punkty filmu, to takim jest niewątpliwie fakt, że jeden z głównych jego głównych bohaterów, kłamie po to, by zrealizować pewien plan i zwodzi ludzi, którzy go przyjaźnie przyjęli, co pokazane jest z aprobatą. Zważywszy, że jest to film głównie dla młodzieży, pewne zastrzeżenia budzić też może trochę przydługie przedstawianie pogańskich modlitw i obrzędów, co, jeśli już, powinno być zawsze czynione z najwyższą ostrożnością. Natomiast brak odniesień do chrześcijaństwa w filmie opowiadającym o wydarzeniach z roku 140 jeszcze nie razi.
Niemniej film ten, mimo że pokazuje pogańskich bohaterów i pogańskie czasy, wydaje się bardziej zdatny dla młodzieży niż większość współczesnych produkcji, gdyż koncentruje się na tak ważnych dla młodych ludzi sprawach jak honor, odwaga przyjaźń czy sprawdzanie się w pierwszych dorosłych obowiązkach. Nie ma tu też w zasadzie wulgarnego słownictwa czy nieobyczajnych rozmów, a poziom przemocy, jak na tematykę filmu, nie jest niepokojąco wysoki.
Marzena Salwowska
/.../