Leave a Comment Akcja tej animacji opartej na popularnej grze komputerowej rozgrywa się na wyspie zamieszkałej przez pokojowo usposobione ptaki. Red, główny bohater bajki, ma jednak poważne problemy z panowaniem nad gniewem, przez które pewnego dnia trafia na ławę oskarżonych. Wyrokiem sądu zostaje przymusowo skierowany na terapię grupową, której nie będzie mógł opuścić, dopóki nie upora się z tym problemem. Tymczasem na ptasią wyspę przybija statek zielonych świń, które, mimo że bardzo różnią się od tubylców, zostają przez nich przyjęte niezwykle ufnie i przyjaźnie. Rezerwę wobec zielonych przybyszów zachowuje jedynie Red, który postanawia wkraść się na ich statek i wybadać, jakie mają zamiary. Przyłączają się do niego dwa inne ptaki z terapii, Chuck i Bomb, mające również poważne problemy z funkcjonowaniem w ptasim społeczeństwie. Od powodzenia tej „misji trzech” zależy teraz los całej wyspy …
Na pewną ironię zakrawa fakt, że bajka ta, choć opiera się raczej na analogii do (mocno uproszczonej i niekoniecznie sprawiedliwej) opowieści – naiwni i dobroduszni Indianie spotykają podstępnych i żądnych złota Europejczyków, przez wielu widzów będzie dziś zapewne odczytana jako przestroga przed przyjmowaniem uchodźców. Tym sposobem odczytywania „Angry Birds” nie będziemy się jednak zajmować, gdyż, mimo że „bardzo na czasie”, wydaje się jednak sprzeczny z intencjami samych twórców tej animacji. Natomiast podobieństwo przywódcy zielonych świń do „rozdającego tubylcom paciorki i świecidełka” konkwistadora wydaje się nieprzypadkowe. I jest to jeden z negatywnych punktów filmu, gdyż w ten sposób w umysłach dzieci może się utrwalać niesprawiedliwe wyobrażenie o tym, jak to źli i podstępni Europejczycy przybyli zniszczyć dobre i wspaniałe cywilizacje obu Ameryk.
Innym minusem filmu jest wątek, w którym okazuje się, że terapeutka „od gniewu” jest najwyraźniej pod wpływem filozofii (religii?) zen i, co gorsza, w jej duchu prowadzi swoje zajęcia. Wprawdzie jest to wątek humorystyczny, jednak nie ma tu ostrzeżenia, że w prawdziwym życiu uczęszczanie na tego rodzaju zajęcia jest dla chrześcijanina rzeczą co najmniej wątpliwą.
Z innych wad filmu należy wymienić pewne upodobanie jego twórców do prostackiego humoru (widoczne zwłaszcza w scenie, w której Mocarny Orzeł przez dłuższy czas oddaje mocz do jeziora, w którym przedtem kąpali się dwaj ptasi bohaterowie tej animacji dla dzieci). W produkcji tej znajduje się też kilka nieskromnych aluzji do kontaktów męsko-damskich, jest nawet scena, gdzie kaczor Chuck proponuje samicom, by zamiast płakać nad porwanymi jajami, szybko zajęły się z nim „robieniem nowych”.
Mimo jednak powyższych zastrzeżeń animacja ta zasługuje na ogólnie pozytywną ocenę, gdyż najważniejsze zmagania dobrych bohaterów ze złymi toczą się tu w obronie najniewinniejszych i najbardziej bezbronnych członków ptasiego społeczeństwa (konkretnie o jajka z pisklętami, co w świecie ludzkim odpowiadałoby nienarodzonym jeszcze dzieciom w łonach matek). W ogóle ptasi bohaterowie tej opowieści są bardzo prorodzinni, posiadanie potomstwa i jego dobre wychowanie jest najwyraźniej wysoko w hierarchii ich wartości.
Ponadto film promuje takie tradycyjne prawdy i wartości jak:
Prawo do obrony koniecznej.
Idea wojny sprawiedliwej.
Istnienie słusznego gniewu czy inaczej mówiąc „świętego oburzenia”, które nie jest grzechem, jeśli nie przebiera miary, lecz przeciwnie dobrą postawą wobec pewnych występków, która prowadzi do dobrych działań (patrz: Jezus przepędzający przekupniów ze świątyni).
W „Angry Birds” nie zabrakło również, jak przystało na dobrą bajkę, pozytywnej przemiany głównego bohatera z wiecznie zagniewanego i sfrustrowanego samotnika w odważnego lidera, który potrafi przezwyciężyć swoje zranienia i złe doświadczenia z przeszłości, by w chwili próby pomóc społeczności, za którą dotąd (z wzajemnością) nie przepadał i zyskać jej wdzięczność, szacunek, a nawet paru prawdziwych przyjaciół.
Marzena Salwowska
/.../