W Nowym Jorku dochodzi do serii krwawych ataków terrorystycznych w wykonaniu muzułmańskich zamachowców. Prezydent Stanów Zjednoczonych wskutek tego wprowadza stan wyjątkowy na terenie tego miasta. Na ulice Nowego Jorku zostaje wyprowadzona armia pod dowództwem generała Devereaux. Szybko okazuje się, że generał Devereaux w próbie przeciwdziałania nowym zamachom nie stroni od radykalnych, a czasem nawet jawnie brutalnych metod. Armia zatem zaczyna wyłapywać w Nowym Jorku muzułmańskich mężczyzn, by następnie umieszczać ich w specjalnie założonych do tego obozach, a część z nich bez sądu torturować, a nawet zabijać. Takiemu postępowaniu sprzeciwia się, prowadzący wcześniej śledztwo w sprawie zamachów terrorystycznych w Nowym Jorku, agent FBI Anthony Hubbard.
Omawiany film, choć w mocny sposób jest skażony wpływami tzw. politycznej poprawności, zasługuje na docenienie z powodu jego głównej moralnej lekcji, którą jest przesłanie, iż nawet bardzo dobry cel nie uświęca stosowania wszelkich środków. Wspomnijmy jednak najpierw o „politycznie poprawnej” stronie tej produkcji. Otóż z pewnością jest nią zbyt naiwne patrzenie na religię muzułmańską. Choć owszem, zwłaszcza w dobie dzisiejszej część z zarzutów, jakie stawia się islamowi i jego wyznawcom jest przesadzona, a czasami nawet jawnie nieprawdziwa, to „Stan Oblężenia” idzie w drugą skrajność, wręcz idealizując tę religię i sugerując, iż problem popierania przez nią przemocy jest domeną tylko niezbyt rozumiejących jej prawdziwego ducha nierozumnych fanatyków. Prawdą jest jednak to, że o ile owszem w teologii muzułmańskiej zakazane jest zabijanie dzieci, kobiet i starców także na wojnie (co czyni co najmniej kontrowersyjnymi działania tych islamskich terrorystów, którzy atakują obiekty cywilne), to prowadzenie tzw. dżihadu, również w rozumieniu walki zbrojnej „z niewiernymi” zasadniczo rzecz biorąc stanowi obowiązek muzułmanów. Inną sprawą jest jednak to, kto może dać w islamie upoważnienie do prowadzenia takiego zbrojnego dżihadu na terenie różnych krajów.
Jak już jednak wspomnieliśmy, film ów należy pochwalić za podkreślenie zasady, iż „cel nie uświęca środków”. I chociaż nie wszystkie z daleko posuniętych działań gen. Devereaux należałoby by potępić lub poddać zdecydowanej krytyce, to jednak niektóre z nich trzeba było właśnie w ten sposób ocenić. Zapewne można by wszak usprawiedliwiać np. pewnego rodzaju izolowanie – zwłaszcza w warunkach poważnego i trwałego zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego – grup społecznych „podwyższonego ryzyka”. Trudno już jednak dawać moralne usprawiedliwienie dla torturowania przypadkowych ludzi czy też zabijania bez sądu osób ledwo podejrzanych o sprzyjanie terroryzmowi. Film ten zaś w mocny sposób akcentuje właśnie jedną z zasad tradycyjnej moralności chrześcijańskiej która mówi, iż nawet w ekstremalnych sytuacjach pewne zachowania są zawsze niedozwolone. Można nawet powiedzieć, iż w pewien sposób twórcy omawianego obrazu powtórzyli nauczanie katolickie sformułowane choćby przez papieża bł. Pawła VI o tym, iż:
„chociaż wolno niekiedy tolerować mniejsze zło moralne dla uniknięcia jakiegoś większego zła lub dla osiągnięcia większego dobra, to jednak nigdy nie wolno, nawet dla najpoważniejszych przyczyn, czynić zła, aby wynikło z niego dobro. Innymi słowy, nie wolno wziąć za przedmiot pozytywnego aktu woli tego co ze swej istoty narusza ład moralny – a co tym samym należy uznać za niegodne człowieka – nawet w wypadku, jeśli zostaje to dokonane w zamiarze zachowania lub pomnożenia dóbr poszczególnych ludzi, rodzin lub społeczeństw” („Humanae vitae”, n. 14).
Mirosław Salwowski /.../
Film ten został oparty na historii czarnoskórego utalentowanego i nagradzanego pięściarza wagi średniej, Rubina „Huragana” Cartera, który w skutek błędnej i niesprawiedliwej decyzji sądu spędził w więzieniu 20 lat swego życia. Carter został bowiem skazany za trzykrotne morderstwo. Będąc już za kratami więzienia, były pięściarz pisze swą autobiografię, w której przedstawia racje przemawiające za jego niewinnością i pomyłką sądu w tej sprawie. Książka ta zostaje przeczytana przez pewnego młodego, zaangażowanego społecznie studenta Lesra, który zaczyna się bliżej interesować sprawą Cartera, by w końcu razem ze swymi przyjaciółmi i opiekunami rozpocząć walkę o rewizję niesłusznego wyroku, jaki zapadł w tej sprawie.
Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej film ten jest piękną opowieścią o sile miłości, poświęcenia, przyjaźni i przebaczeniu. Na przykładzie głównego bohatera, czyli Rubina Cartera widzimy wszak jak miłość, którą okazują mu inni (Lesra wraz ze swym znajomymi) odmienia jego serce i pomaga mu okazać przebaczenie tym, którzy skrzywdzili go, niesprawiedliwie sądząc i karząc. Szkoda tylko, że w obrazie tym nie ma krytycznych aluzji wobec – będącego niemoralnym eksploatowaniem przemocy w celach rozrywkowych – boksu zawodowego (którym parał się Carter przed swym skazaniem i uwięzieniem).
/.../