Tag Archive: Angelina Jolie

  1. Niezłomny

    Leave a Comment Prawdziwa historia olimpijskiego biegacza, Louisa Zamperiniego, który w czasie II wojny światowej służąc w amerykańskiej armii, po zniszczeniu samolotu, którym latał, przez prawie 50 dni wraz z dwoma kompanami, dryfował szalupą po oceanie, by później trafić na dwa lata do  niewoli w japońskim obozie jenieckim. Tam  bity, poniżany i zmuszany do katorżniczej pracy zostanie poddany niezwykłej próbie charakteru. Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej film ten ma wiele zalet i mocnych punktów, którymi są: Wyraźnie przychylne przedstawianie chrześcijaństwa.  Wiara w Boga, Pan Jezus, modlitwa, Kościół – przewijają się przez całą fabułę tego obrazu.  Te pro-chrześcijańskie nawiązania są tu wyraźne, jasne i mają charakter pozytywny. Trzeba powiedzieć, iż jest czymś dziwnym, że tak sympatycznie przedstawiający wiarę chrześcijańską film został nakręcony przez Angelinę Jolie, która wszak, przynajmniej do tej pory, nie deklarowała się jako osoba wierząca w Boga, a jedne ze swych dzieci uczyła nawet buddyzmu. Co więcej, jeszcze niedawno grała ona ona główną rolę w bardzo dwuznacznym światopoglądowo filmie „Czarownica” (recenzowaliśmy go w czerwcu 2014 roku: http://kulturadobra.pl/czarownica/  ). Duch Święty jednak raczy posługiwać się różnymi ludźmi i różnymi okolicznościami, nie jest więc wykluczone, że w wypadku tego filmu posłużył się Angeliną Jolie, by zainteresować niektórych ludzi chrześcijaństwem. A dla niej samej być może jest to początek pozytywnych duchowych poszukiwań. Pokazanie możliwości pozytywnych zmian oraz takich cnót jak miłość bliźniego, wzajemna pomoc, wytrwałość i cierpliwość w znoszeniu cierpień oraz przebaczenie wrogom. Widzimy tu wszak jak mały Louis przechodzi drogę od ulicznego rozrabiaki i złodziejaszka do zdobywcy olimpijskich laurów, by później stać się dzielnym i podnoszącym na duchu swych towarzyszy broni, żołnierzem. Podziw budzi też jego niezłomność w obliczu srogich cierpień zadawanych mu w obozie jenieckim przez Japończyków. Pośrednio ukazana została  niższość pogańskiej kultury Japonii w stosunku do chrześcijańskiej cywilizacji zachodu. Ciągle mało mówi się  o zbrodniach wojennych i okrucieństwach popełnianych w czasie II wojny światowej przez Japończyków (mimo to, że nieraz były one większe od tych czynionych przez Niemców w Europie). Być może wynika to z pewnego rodzaju „sadomasochizmu” ludzi wychowanych w post-chrześcijańskim i europejskim kręgu kulturowym, który polega na tym, że akcentuje się, a nawet wyolbrzymia zło i niegodziwości popełniane w ciągu wieków przez chrześcijan, białych i Europejczyków, a niezbyt wiele mówi się, jak zdeprawowane i okrutne potrafiły być różne pogańskie i nieeuropejskie kultury (i to w stopniu nieraz wyraźnie przewyższającym nieprawości popełniane przez chrześcijan w Europie, obu Amerykach czy Australii).  Ten film na przykładzie niezwykle barbarzyńskiego traktowania przez Japonię pojmanych jeńców wojennych przynajmniej w małym stopniu przywraca historyczną sprawiedliwość i równowagę w tym względzie. My zaś ze swej strony wskazywaliśmy na ów problem w tych recenzjach: http://kulturadobra.pl/droga-do-zapomnienia/    http://kulturadobra.pl/ostatni-samuraj/ http://kulturadobra.pl/droga-do-wolnosci/ Nie mamy tu epatowania wulgarnością, nieskromnością oraz obscenicznością.  Choć scen pokazujących  częściową nagość (mężczyzn) jest tu względnie dużo, to nie mają one charakteru prowokującego czy uwodzicielskiego – nie można zatem powiedzieć, by prezentowana tu nagość była osadzona w bezwstydnym czy zmysłowym kontekście. Nie widzimy tu wszak półnagich kulturystów prężących muskuły w obcisłych krótkich spodenkach, ale obserwujemy jak brudni, wynędzniali mężczyźni chodzą często w niekompletnym ubraniu – co podkreśla ich nędzę i niedolę, a nie seksualną atrakcyjność (jest to jeden z nielicznych sposobów pokazywania nagości w szeroko rozumianej sztuce, który można zaakceptować). Poza tym, nie ma tu scen seksu lub innych czynności erotycznych, a obsceniczne aluzje, jeśli jakieś są, to znajduje się tu ich niewiele i są utrzymane we względnie delikatnym tonie. Choć scen przemocy i grozy jest w tym filmie niewątpliwie dużo, to robią one wrażenie mających podkreślać wagę i rozmiar cierpienia postaci tu ukazanych, a nie ekscytować czy dostarczać rozrywki widzom. Powyższe, to niewątpliwe moralne i światopoglądowe walory filmu „Niezłomny”. A jakie są jego wady na tej płaszczyźnie? Cóż, największą dwuznacznością jaką można tu wychwycić to wypowiedź pewnego katolickiego księdza, która pojawia się w początkowych scenach owej produkcji. Otóż, ksiądz ów mówi z ambony takie słowa: „Chrystus nie przyszedł po to by wytoczyć wojnę ludzkim grzechom, ale by wybaczać ludziom grzechy„.  Zdanie to nie zostaje w żadnej późniejszej scenie sprostowane czy zrównoważane bardziej poprawnie teologicznym sformułowaniem, więc istnieje niebezpieczeństwo, iż ten wątek omawianego filmu będzie wzmacniał lub budował w ludzkich duszach fałszywe przekonanie o tym, że nie należy zbytnio przejmować się swą grzesznością, gdyż Pan Bóg jest przecież po to by wybaczać ludziom ich grzechy (ewentualnie wystarczy w jakiś bardzo mglisty i ogólnikowy sposób czuć żal za swe grzechy, by dostąpić Bożego przebaczenia).  Tego rodzaju doktryna i podejście do grzechu jest jednak iście diabelskie. Owszem Pan Jezus przyszedł wybaczać ludziom ich grzechy, ale to wcale nie wyklucza tego, iż pragnie On, by grzech został wykorzeniony z ludzkiego życia  (czyli w tym sensie wypowiada wojnę ludzkiemu grzechowi). Świadomość Bożej dobroci, miłosierdzia i gotowości do wybaczania, nie może być wszak wykorzystywana do jeszcze bardziej zuchwałego grzeszenia. Jak pisał wszak św. Ludwik z Granady: „Jest jeszcze inny rodzaj grzeszników, którzy trwają w nieprawościach dla tego jedynie, że ufają w miłosierdzie Boże i w zasługi Jezusa Chrystusa; trzeba i tym podobnie oczy otworzyć. Mówisz tedy, że miłosierdzie Boże jest wielkie, iż On chciał umrzeć na krzyżu dla odkupienia rodzaju ludzkiego; przyznaję, iż jest wielkie, nieskończenie wielkie i nie potrzeba zaiste innego na to dowodu, jak to bluźnierstwo, którym Go znieważasz. Bo czyż nie potrzeba nieskończonego miłosierdzia, aby ścierpieć, że ty z dobroci Jego robisz sobie wspólnika przewrotności twojej? Żeby ten krzyż przez Niego na gruzach panującego grzechu wzniesiony, tyś brał na podporę i za szaniec grzechu i żeby to, co powinno by stać się pobudką do poświęcenia Jemu tysiąca żywotów, gdybyś je miał, było dla ciebie powodem odmawiania Mu i użycia przeciw Niemu jednego życia, któreś z własnej Jego ręki otrzymał? (…) Szczególny to wniosek. Bóg jest dobry; więc ja mogę być zły, mogę przeciwko Niemu powstawać! Któż cię tak rozumować nauczył? Zdaje mi się, że duch Boży i rozsądek przeciwnie mówić by kazały: Bóg jest dobry, zasługuje zatem na miłość, posłuszeństwo i wierność niezachwianą. Bóg jest dobry, nieskończenie dobry; jest zatem złośliwością i i nieskończoną złośliwością, ażeby Go obrażać. A zatem, im więcej wynosisz dobroć Bożą, tym więcej wykazujesz ogrom, szkaradę twej zbrodni. Nie może ona bez kary pozostać; Sprawiedliwość Boska zemsty się domaga: albowiem Boski ten przymiot nie jest, jak mniemasz, przeciwny Jego dobroci; nie bynajmniej , jest owszem jej początkiem, jej podstawą”. Nie twierdzimy jednak, że twórcy filmu wstawiając doń słowa: „Chrystus nie przyszedł po to by wytoczyć wojnę ludzkim grzechom, ale by wybaczać ludziom grzechy” chcieli przez to wesprzeć ową złą i bezbożną postawę, tym nie mniej, jest to pewien brak i dwuznaczność owej produkcji. /.../
  2. Czarownica

    Leave a Comment Opowieść o dobrej czarownicy, „Diabolinie”, która w skutek zdrady ze strony swego ukochanego na pewien czas stała się złą. Akcja tego filmu dzieje się na obszarze dwóch krain – królestwa zamieszkałego i rządzonego przez ludzi, oraz „Tajemniczego Boru”, gdzie żyją czarownice, wróżki i inne dziwne stworzenia, które swym wyglądem przypominają trolle, nimfy, itp.  Ludzie podchodzą jednak nieufnie do sąsiedniej krainy, a ich król próbuje ją nawet podbić, a kiedy mu się to nie udaje, chce zabić samą „Diabolinę”. Tę główną bohaterkę owego filmu poznajemy zaś jeszcze wtedy, gdy jest pełną ciepła, radości i miłości do wszystkiego co żyje, dziewczynką. W pewnym momencie „Diabolina” poznaje Stefana, chłopca z ludzkiej krainy, w którym – ze wzajemnością – się zakochuje. W ciągu mijających lat Diabolina i Stefan oddalają się jednak od siebie. Kiedy po dłuższym czasie znów się ze sobą spotykają i wydaje się, że ich miłość ponownie dzięki temu odżyje, Stefan podstępnie kradnie Diabolinie jej wielkie skrzydła, by móc w ten sposób okłamać swego króla mówiąc mu, iż to on zabił Czarownicę i w ten sposób zyskać jego łaskawość. Król będąc przekonany, iż Stefan rzeczywiście zabił Diabolinę postanawia, iż  to on będzie jego następcą. Diabolina, której ukochany w taki podstępny sposób skradł skrzydła (będące jej ważnym atrybutem) czuje się głęboko skrzywdzona i od tej pory przestaje być dobrą, pełną miłości Czarownicą, a zaczyna dyszeć chęcią brutalnej zemsty na Stefanie i ludziach. Gdy, będący już królem,  Stefan wyprawia przyjęcie z okazji chrzcin swej córeczki Aurory, niespodziewanie zjawia się na nim również Diabolina, rzucając przerażającą klątwę na owe dziecię. Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej niewątpliwą zaletą tego filmu jest to, iż wskazuje on, czym jest autentyczna miłość do bliźnich, a także ukazuje jej wielką siłę (to, iż miłość potrafi leczyć i uzdrawiać zranione i złamane serca). Jest tu też wyrażona dezaprobata dla występku kradzieży (mała Diabolina w pewnym momencie mówi: „Nieładnie jest kraść„). Niestety jednak, jakkolwiek byśmy nie starali się doszukiwać w tym filmie większej ilości wyraźnie pozytywnych punktów, musimy  na tym poprzestać. Cała reszta tego obrazu wydaje się bowiem być mniej lub bardziej dwuznaczna, podejrzana i wątpliwa. Pierwszą rzeczą, która rzuca się pod tym względem w oczy i budzi niepokój, jest  imię głównej bohaterki  i jej wizualna stylizacja. Słowo „Diabolina” w oczywisty sposób przywołuje na myśl inną nazwę, a więc „Diabła”. To jednak nie koniec takich diabelskich skojarzeń. Otóż, w swym zewnętrznym, fizycznym wyglądzie, główna bohaterka do złudzenia przypomina konwencję, którą tradycyjnie w naszym kręgu kulturowym, używano by przedstawiać szatana i jego demony. Diabolina pokazana jest więc w dużymi ciemnymi skrzydłami oraz rogami wyrastającymi z głowy. Co więcej, owe przywodzące na myśl szatana i piekło atrybuty jak  imię głównej bohaterki towarzyszą jej przez cały czas trwania filmu – również wtedy, gdy pokazywana jest ona jako przepełniona miłością i dobrocią „wróżka z jasnym sercem”. Niezależnie więc od intencji twórców owego filmu, istnieje poważne niebezpieczeństwo, iż w ten sposób część z oglądających go dzieci zacznie kojarzyć szatana i demony z miłością, dobrem oraz radością, a więc czymś co jest jak najbardziej pozytywne i budujące. Podobnie dwuznaczny wydźwięk w „Czarownicy” ma sposób, w jaki kontrastowani są zamieszkujący królestwo ludzie z wróżkami i innymi stworzeniami zasiedlającymi „Tajemniczy Bór”. Ogólnie wszak rzecz biorąc, ludzie są tu przedstawieni jako źli, występni, zepsuci i chciwi. Z kolei „Tajemniczy Bór” to istna kraina harmonii, pokoju, radości, „w której obywano się bez władcy i wszyscy polegają na sobie„. Coś takiego przywodzi na myśl utopijne ideały anarchistów i części z innych radykalnych lewicowców, wedle których fakt ustanowienia rządów jednych nad drugimi oraz odchodzenie od prymitywnych struktur społecznych w kierunku wyższych form cywilizacji, jest przyczyną plenienia się zła i korumpowania ludzkich serc. W pewien sposób na poprawność takiej interpretacji owego filmu wskazuje też wątek Aurory, która wychowywana w „Tajemniczym Borze” przez wróżki, a  z dala od ludzkiego królestwa, wyrasta na dziewczynę o pięknym i nieskażonym charakterze, podczas gdy ci z ludzi, którzy znajdują się w Królestwie pokazani są w zdecydowanie bardziej nieprzychylny sposób (jak mówi  król Stefan „tu nikt nie kocha nikogo„). Można więc poważnie zastanawiać się nad tym, czy twórcy „Czarownicy” nie chcieli za pomocą takiego kontrastu przekonać nas, iż najlepszym sposobem na urządzenie społeczeństwa jest brak władzy i prymitywizm. Coś takiego byłoby jednak sprzeczne z nauczaniem Pisma świętego, wedle którego „„Nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione”  (Rzymian 13, 1).  Poza tym, podejrzenie budzi też to, iż gloryfikacja „Tajemniczego Boru” w pewien sposób sugeruje  uznanie dla czarów, wróżb i magii, gdyż duża część mieszkańców tej krainy właśnie czymś takim się para. Co prawda, takie rzeczy pozytywnie przedstawiane są też w bardziej tradycyjnych bajkach i baśniach, jednak w wypadku omawianej produkcji pewien niepokój budzi fakt, iż „dobre wróżki” przeciwstawione zostały złym ludziom, którzy tutaj czarów zasadniczo nie używają. Czy zatem „Czarownica” jest ukrytą propagandą satanizmu, anarchii i okultyzmu, skrywaną pod płaszczykiem pochwały miłości bliźniego i niektórych z innych wartości moralnych? Trudno powiedzieć – z pewnością jednak ów film jest zbyt dwuznaczny oraz podejrzany, a pozytywne rzeczy w nim zawarte tylko w niewielkiej części rekompensują owa wady i dwuznaczności.       /.../