Leave a Comment Ten film opowiada o pogrążającej się w pijaństwie Gwen (w tej roli Sandra Bullock). Do pewnego momentu nadmiar w piciu wydaje się być głównej bohaterce czymś w rodzaju fajnej, pełnej barwnych fajerwerków imprezy. W takim podejściu do sprawy utwierdza ją zresztą jej chłopak Jasper, dla którego główną wartością i celem życiowym jest „dobrze się bawić” i nie przejmować się zbytnio niczym. Z biegiem czasu, pijana Gwen zaczyna się wikłać w coraz większe kłopoty. Kiedy zaś pod wpływem alkoholu psuje ślub i wesele własnej rodzonej siostrze, granica zostaje radykalnie przekroczona. Przy okazji, Gwen popada też w konflikt z prawem, gdyż śpiesząc się na tą imprezę, prowadząc po pijanemu samochód powoduje wypadek (w którego efekcie na szczęście nikt nie został jednak ranny). Gwen zostaje więc nagle postawiona przed owocami swego pijaństwa – obrażona i skrzywdzona siostra, bycie sprawczynią skandalu, złamanie prawa, spowodowanie wypadku, który mógł skończyć się czymś jeszcze gorszym. Jako, że główna bohaterka prowadząc i powodując wypadek naruszyła prawo, staje przed sądem, który daje jej do wyboru – odsiadka albo udział w terapii w 28-dniowej terapii dla tzw. alkoholików odbywającej się z jednym z zamkniętych ośrodków. Gwen ma zatem niecały miesiąc by zerwać z nałogiem i nauczyć się żyć na nowo.
Na płaszczyźnie moralnej i światopoglądowej „28 dni” ma sporo mocnych punktów:
1. Pokazana została w nim niszczycielska natura grzechu pijaństwa. Prawda o tym, że przebieranie miary w piciu alkoholu prowadzi do ranienia siebie oraz osób nam bliskich jest ukazana tu z dużą wyrazistością. Jednocześnie obraz ów nie zatrzymuje się tylko na odmalowaniu zła owej nieprawości, ale na przykładzie Gwen i części innych bohaterów pokazuje, że istnieje droga wyjścia zeń.
2. Film ów wydaje się zawierać krytyczne aluzje wobec libertyńskiego i hedonistycznego stylu życia. W sensie werbalnym ów światopogląd jest reprezentowany tu przez Jaspera (chłopaka Glen). On też jest pijakiem i w rozmowie z główną bohaterką mówi jej, że grunt to dobrze się bawić i nie przejmować się zbytnio niczym. Glen jednak odrzuca ten sposób myślenia i wartościowania rzeczywistości, chcąc prowadzić od tej pory dobre i odpowiedzialne życie.
3. „28 dni” zawiera pozytywne odniesienia do wiary w Pana Boga i modlitwy. Widzimy tam, jak zmagający się z pijaństwem ludzie modlą się „o pogodę ducha” i to, by mogli zerwać z tym co było złe w ich życiu. Co prawda, nie ma tu jasnych odniesień do religii chrześcijańskiej, a więc Pana Jezusa, Pisma świętego (może oprócz jednego zdania, które pada w pewnym momencie) czy Bożej łaski, ale sama obecność życzliwie pokazanych odwołań do Boga (chociaż określanego tu raczej jako „Siła Wyższa”) i modlitwy, może być uznana za dobry początek dla duchowych poszukiwań. Takich bardziej jednoznacznych odniesień do chrześcijaństwa nie ma tu, oprócz jednego fragmentu. W filmie tym słyszymy bowiem, jak jeden z bohaterów (prowadzący terapię Cornell) mówi, iż „Bóg nie wkłada na nasze barki ciężarów, większych niż możemy unieść”. To jest nawiązanie do prawdy wyrażonej w Biblii, że „ wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10, 13).
Omawiany obraz poza wskazanymi dobrymi elementami ma jednak trochę treści niebezpiecznych i dwuznacznych. Otóż zawarte są w nim słowa wulgarne i nieprzyzwoite, pokazana jest częściowa nagość, a także niektóre z czynów o charakterze seksualnym. Także dość sympatyczny sposób przedstawianie jednego z bohaterów, co do którego sugeruje się, że ów jest homoseksualistą, budzi wątpliwości. Ów wątek utrzymany jest jednak na bardzo umiarkowanym i delikatnym poziomie. A więc mimo, że ów – w domyśle – homoseksualny – mężczyzna został sportretowany życzliwie, to twórcy filmu nie wykorzystali tego, by piętnować „homofobię” albo wkładać w usta aktorów tam grających tyrady o tym, że „geje też mają prawo kochać”, a straszną dyskryminacją jest to, iż nie mogą oni zawierać ze sobą „małżeństw”.
Podsumowując: „28 dni” to dobry film, z zasadniczo pozytywnym przesłaniem o złu kryjącym się pijaństwie, drogach wyjścia zeń, potrzebie prowadzenia odpowiedzialnego życia, zawierający życzliwe odniesienia do Boga i modlitwy. Te moralnie mocne punkty owego filmu są jednak nieco osłabiane przez umiarkowaną dawkę nieprzyzwoitej mowy i dość wyraziście pokazanej nagości oraz seksu. Obejrzenie tego filmu może być więc inspirującym i dającym nadzieje przeżycie, jednak warto przy tym zachować niemałą ostrożność.
Mirosław Salwowski
Wspieraj nas
/.../