Filmy
Konsul

Ocena ogólna:  Wyraźnie niebezpieczny albo dwuznaczny (-1)

Data premiery (świat)
18 sierpnia 1989
Rok produkcji
1989
Gatunek
Komedia kryminalna
Czas trwania
104 minuty
Reżyseria
Mirosław Bork
Scenariusz
Mirosław Bork
Obsada
Piotr Fronczewski, Maria Pakulnis, Krzysztof Zaleski, Jerzy Bończak, Zdzisław Kuźniar, Gustaw Lutkiewicz, Maciej Góraj, Janusz Bukowski
Kraj
Polska
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Scenariusz filmu opiera się na „wyczynach” słynnego oszusta czasów PRL-u – Czesława Śliwy (tu pod nazwiskiem Wiśniak). „Koronnym numerem” tego przestępcy było podawanie się za konsula Austrii i organizowanie we Wrocławiu rzekomego konsulatu generalnego tego państwa. Tak w filmie, jak i w rzeczywistości oszustowi udało się zaangażować w to przedsięwzięcie nie tylko zwykłych obywateli, ale też lokalne władze.

Historia pokazana w filmie sama w sobie jest nawet ciekawa. Można też powiedzieć, że z jednej strony dobrze pokazuje ona różne absurdy właściwe dla kraju „ludowej demokracji”, z drugiej strony unaocznia też pewne przypadłości właściwe ludzkiej upadłej naturze niezależnie od czasu i ustroju. Film ten uwidacznia bowiem, że samemu będąc nieuczciwym, łatwo można paść ofiarą innego oszusta, tyle że sprytniejszego. Pokazuje też, że takie rzeczy jak chciwość, łapownictwo, karierowiczostwo czy kombinatorstwo, mogą zaślepiać człowieka i czynić łatwym łupem dla różnych hochsztaplerów.

Można więc powiedzieć, że film ten miał potencjał wręcz na moralitet. Niestety potencjał ten został zmarnowany. Przede wszystkim dlatego, że jest to jeden z tych filmów, które najwyraźniej sympatyzują z przestępcami. W obrazie tym wyraźna jest sugestia, że główny bohater nie miał w życiu właściwie innych opcji (choć przypomnijmy, że mówimy o czasach, kiedy w Polsce nie było bezrobocia). Nadto twórcy filmu starają się utwierdzać pewien dość często powtarzany mit, jakoby nie dało się oszukać uczciwej osoby (czemu przeczy chociażby osławiona metoda „na wnuczka”). Dlatego zapewne, aby sympatia widza zawsze była po stronie oszusta, a nie jego ofiar, twórcy filmu pokazują jedynie takie działania głównego bohatera, w których ofiary są sobie same po części winne.

Nadto Wiśniaka vel Śliwę pokazuje się tu jako wolnego, kolorowego ptaka, który wzbija się ponad szarą rzeczywistość PRL-u, niejako uwidaczniając jej małość i absurdy. Ma się wręcz wrażenie, że główny bohater jest tu kreowany na niejako zapowiedź prawdziwego opozycjonisty.

Na domiar złego nie tylko przestępcza działalność Wiśniaka jest pokazywana z sympatią. Podobnie ukazywane jest w filmie również cudzołóstwo. Romantyzowany jest głównie wątek romansu głównego bohatera z zamężną Anką.

Mimo zatem, iż sama w sobie historia przedstawiona w „Konsulu” jest ciekawa i pouczająca, to sposób jej przedstawienia jest w najlepszym przypadku dwuznaczny.

Marzena Salwowska

18 lipca 2020 09:39