Filmy
Gremliny rozrabiają

Ocena ogólna:  Wyraźnie niebezpieczny albo dwuznaczny (-1)

Tytuł oryginalny
Gremlins
Data premiery (świat)
8 czerwca 1984
Rok produkcji
1984
Gatunek
Horror komediowy
Czas trwania
102 minuty
Reżyseria
Joe Dante
Scenariusz
Chris Columbus
Obsada
Zach Galligan, Phoebe Cates, Hoyt Axton, Polly Holliday, Frances Lee McCain
Kraj
USA
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Młody kasjer bankowy – Billy Peltzer w przeddzień Świąt Bożego Narodzenia otrzymuje od swojego ojca nietypowy prezent. Darem tym jest zakupione w sklepie starego Chińczyka małe, włochate stworzonko – mogwai, które otrzymuje imię Gizmo. Opieka nad uroczym stworkiem wymaga przestrzegania trzech z pozoru prostych zasad: nie wolno wystawiać go na światło, kontakt z wodą i nie należy karmić go po północy. Jak można się łatwo domyśleć, te wszystkie reguły zostają wkrótce złamane. Pod wpływem wody Gizmo zaczyna się rozmnażać, a jego potomstwo, nakarmione po północy, zmienia się w paskudne gremliny. Owe potworki terroryzują spokojne dotąd miasteczko, atakując ludzi i demolując wszystko na swojej drodze …

Film ten, nawet gdyby pominąć jego wątpliwe inspiracje pewnymi pogańskimi (chińskimi) wierzeniami jest o tyle problematyczny, że właściwie trudno powiedzieć, kto jest dla niego stosowną grupą docelową. Dla dzieci bowiem wydaje się zbyt drastyczny, zwłaszcza fakt, że przerażające stwory lęgną się tu z mogwaia Gizmo, który kojarzy się z pluszową zabawką. Nadto źródłem komizmu jest w nim pełne wandalizmu i bezsensownego okrucieństwa zachowanie gremlinów, które dręczą, a nawet zabijają ludzi w sposób mający być dla widza zabawnym. Jeśli chodzi o dorosłych, to z kolei może to być już po prostu niezbyt wciągająca opowieść.

Produkcja ta z pozoru może robić wrażenie całkiem wartościowej. Mamy tu bowiem wątek mówiący o tym, iż warto przestrzegać zasad, czy że dorośli ludzie są odpowiedzialni za istoty, które są pod ich władzą i opieką. Opowieść ta mogłaby też być przestrogą przed tym, co może się stać, kiedy tym dorosłym zabraknie odpowiedzialności i słodkie maleństwa przemienią się w destrukcyjne, anarchistyczne i złośliwe potworki. Film ten w pewien sposób przestrzega też przed nadmiernym materializmem i konsumpcją. Promuje nadto pozytywny obraz życia rodzinnego i dobrych stosunków sąsiedzkich (wzajemna życzliwość, bezinteresowne pomaganie bliźnim). Negatywnie zaś ukazane zostają postawy bardziej egoistyczne, brak współczucia i miłosierdzia czy też karierowiczostwo.

Niestety głębokim cieniem na film rzucają się korzenie całego pomysłu. Kluczowa jest tutaj postać samego mogwaia Gizmo. To sympatyczne wyglądające stworzenie okazuje się bowiem mieć bezpośrednią inspirację w chińskiej mitologii. Samo słowo mogwai w dialekcie kantońskim oznaczać ma demona, złego ducha, a nawet diabła (choć to ostatnie tłumaczenie może być już nieco naciągane na potrzeby Zachodu). W każdym razie istoty tego rodzaju (w wierzeniach wielu współczesnych) charakteryzują się złą, bądź przynajmniej potencjalnie bardzo niebezpieczną dla ludzi naturą. Ich typową aktywnością ma być prowadzenie ludzi do grzechu, złych uczynków i samozniszczenia. W podaniach na temat tych stworzeń występuje również, tak jak w omawianym filmie, wątek rozmnażania przez wodę (chociaż w filmie ma ono charakter bezpłciowy). Wszystko więc wskazuje na to, że pierwowzorem tego niewinnie wyglądającego stworzenia – Gizmo, zaprojektowanego chyba z myślą o rychłej karierze pluszaka, jest ni mniej, ni więcej jakiś demon. Zresztą nawet bez zaglądania do pogańskich tradycji ów stworek budzi już na początku pewne podejrzenia. Zwłaszcza takie jego cechy jak paniczny lęk przed światłem oraz to, że powstaje z niego wyłącznie złe potomstwo, które nakarmione po północy staje się jeszcze gorsze, objawiając już cechy wyraźnie demoniczne.

Kluczowa dla zrozumienia przesłania całego filmu jest nie tylko postać samego mogwaia Gizmo, ale też, to co na końcu mówi o mogwaiu jego właściwy opiekun – stary Chińczyk. Z jego słów wynika, że ludzie Zachodu nie są jeszcze gotowi na takie dary natury jak mogwai. I chociaż mówi on tu w zasadzie o darach natury, które zapewne rzeczywiście często są niewłaściwie przez nas traktowane, to trudno się oprzeć wrażeniu, że w tej wypowiedzi jest drugie dno. Darem przecież, który otrzymują tu ludzie Zachodu i to w przeddzień Bożego Narodzenia jest stworzenie reprezentujące niejako pogańskie tradycje Dalekiego Wschodu. Morał więc całej opowieści może być taki, że owe tradycje i wierzenia są dla nas darem i jeśli przynoszą jakieś zło i spustoszenie, to winna nie leży w nich samych, ale wyłącznie w sposobie „ich użytkowania” przez ludzi Zachodu. Na takie bezkrytyczne podejście do pogańskich religii i tradycji oczywiście nie możemy się zgadzać.

Marzena Salwowska

10 grudnia 2022 19:17