Filmy
Godziny

Ocena ogólna:  Wyraźnie zły (-2)

Tytuł oryginalny
The Hours
Data premiery (świat)
18 grudnia 2002
Data premiery (Polska)
28 marca 2003
Rok produkcji
2002
Gatunek
Dramat
Czas trwania
135 minut
Reżyseria
Stephen Daldry
Scenariusz
David Hare
Obsada
Meryl Streep, Julianne Moore, Nicole Kidman, Ed Harris, Toni Colette, Claire Danes, Jeff Daniels
Kraj
USA/Wielka Brytania
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Film ten przedstawia równolegle (mimo dzielącej je różnicy czasu) losy trzech bohaterek, między którymi łącznikiem jest niejako powieść Virginii Woolf „Pani Dalloway”. Pierwsza z kobiet to sama autorka owej powieści, która „na odludziu” pod opieką męża zmaga się z chorobą psychiczną. Druga z pań to amerykańska gospodyni domowa, żyjąca pod koniec lat 40-tych XX w. Ona również, pomimo że otoczona jest miłością (czy wręcz uwielbieniem) męża i synka i nie ma żadnych poważniejszych powodów, by narzekać na swoje życie pod wpływem lektury Pani Dalloway” zamierza jednak to życie sobie odebrać. Trzecia z bohaterek Clarissa, mieszkanka współczesnego Nowego Jorku to wręcz feministyczny ideał – kobieta sukcesu, żyjąca od lat w stałym lesbijskim związku, matka dorosłej już córki, poczętej prawdopodobnie metodą in vitro. Clarissa, gdy ją poznajemy, zajęta jest organizowaniem przyjęcia  na cześć swojego przyjaciela Richarda, który właśnie otrzymał prestiżową nagrodę pisarską za swoją na poły autobiograficzną powieść. Clarissa jako jedyna z głównych bohaterek nie przejawia samobójczych skłonności, za to o odebraniu sobie życia myśli chory na AIDS Richard.

filmweb.pl

filmweb.pl

Jak widzimy cały film, obraca się w dużej mierze wokół tematu samobójstwa. Niestety, twórcy „Godzin” przedstawiają odbieranie sobie życia, jeżeli nie jako coś godnego podziwu, to przynajmniej jako coś akceptowalnego moralnie. Samobójstwo jest tu nie tylko pozbawiane jakiegokolwiek ciężaru grzechu, ale wręcz uwznioślane. Jest ono pokazywane jako szlachetny wybór wzniosłych jednostek, które są zbyt „głębokie” by żyć w tym trywialnym świecie, czy też chcą odejść na swoich zasadach w „godny” sposób. Prawdopodobnie, by podkreślić tę „szlachetność” i świadomość wyboru, twórcy filmu pominęli milczeniem motywy, jakie mogły kierować autorką Pani Dalloway”, kiedy targnęła się na swoje życie. Najprawdopodobniej ta angielska pisarka przez lata zmagała się ze skutkami strasznej krzywdy, jaką doznała w dzieciństwie we własnym domu. Jej cierpienia zatem miały w rzeczywistości znacznie bardziej konkretne podłoże niż to pokazano w filmie.

Łatwo sobie wyobrazić, jaki wpływ tego rodzaju produkcja może mieć na osoby, które zmagają się z jakimiś pokusami przeciw własnemu życiu. Tacy widzowie powinni się wystrzegać „Godzin” jak odbezpieczonej broni, czy otwartej fiolki z trucizną.

Jeśli chodzi o pożytek z tej produkcji dla innych osób, to też nie będzie on wielki. Pewnego dobra można się tu doszukać jedynie w obecnej tu krytyce sztuczności i udawania w stosunkach międzyludzkich (przykładowo chora na nowotwór kobieta zapewnia otoczenie, że idzie na drobny zabieg, gdyż poważne problemy nie pasują do jej obrazu idealnego życia). Budująca jest też postawa Clarissy, która z poświęceniem opiekuje się chorym pisarzem, mimo że ich krótki romans skończył się wiele lat wcześniej.

Niestety pozostałe silne i zdrowe ludzkie uczucia, takie jak miłość męża do żony, czy miłość dziecka do matki, przedstawiane są tu wręcz jako formy psychicznej opresji, jako coś duszącego i tłamszącego, co nie pozwala „wyższej” jednostce być sobą i czyni jej życie jeszcze trudniejszym do zniesienia.

Nie sposób też pominąć milczeniem faktu, że film ten, będąc tworem całkowicie podporządkowanym duchowi politycznej poprawności, pokazuje jako zupełnie normalne i właściwe erotyczne związki pomiędzy osobami tej samej płci (są tu nawet dwie sceny, w których jedna kobieta całuje drugą).  Ten sam duch zapewne sprawił, że nie mogło tu zabraknąć wątku feministycznego, w których tradycyjna, dobra rodzina pokazana jest jako rodzaj „aksamitnych” kajdan, która kobieta musi zrzucić, by być wolna.

Nad całością zaś filmu unosi się duch bezsensu życia. A jedyne marne sposoby radzenia sobie z tym problemem (prócz samobójstwa), jakie oferują twórcy „Godzin” to „cieszenie się chwilą”, bądź szukanie spełnienia kosztem innych. Cóż, przynajmniej widać, że humanistyczna wizja świata, nie ma człowiekowi więcej do zaoferowania.

Marzena Salwowska

 

Ps.  Spodobała Ci się ta recenzja? Przekaż nam choćby symboliczną darowiznę w wysokości 2 złotych. To mniej, niż kosztuje najtańszy z tygodników opinii, a nasze teksty możesz czytać bez żadnych limitów i ograniczeń.

Numer konta: 22 1140 2004 0000 3402 4023 1523, Mirosław Salwowski

10 sierpnia 2015 20:01