Filmy
Bliskie spotkania trzeciego stopnia

Ocena ogólna:  Wyraźnie niebezpieczny albo dwuznaczny (-1)

Tytuł oryginalny
Close Encounters of the Third Kind
Data premiery (świat)
15 listopada 1977
Data premiery (Polska)
30 maja 1979
Rok produkcji
1977
Gatunek
Dramat/Sci-Fi
Czas trwania
135 minut
Reżyseria
Steven Spielberg
Scenariusz
Steven Spielberg
Obsada
Richard Dreyfuss, François Truffaut, Teri Garr, Melinda Dillon, Bob Balaban
Kraj
USA/Wielka Brytania
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Roy Neary to raczej przeciętny Amerykanin – spokojny mąż, ojciec z dobrą pracą i domkiem w miłej okolicy. Jego życie wywraca się jednak do góry nogami, kiedy, szukając (jako pracownik elektrowni) przyczyn zakłóceń energetycznych, dostrzega wyraźnie obiekt, który uznaje za statek kosmiczny. Od tego momentu Roy, kierowany wizjami i misją w tajemniczy sposób zleconą mu przez „Obcych”, zachowuje się w sposób coraz bardziej niezrozumiały oraz niepokojący dla najbliższych i otoczenia.

Naszych czytelników zdziwi może, że ta klasyczna już bajka dla dorosłych oceniona została przez nas jako „wyraźnie niebezpieczna lub dwuznaczna”. Uzasadnieniem takiej oceny jest głównie to, iż film ten bardziej niż bajką dla dorosłych jest w istocie opowieścią parareligijną.

Dziś wprawdzie produkcja ta może wyglądać trochę śmiesznie, czy nawet „trącić myszką”, jednak trzeba pamiętać, że kręcona ona była w czasie bodajże największego zainteresowania opinii publicznej zjawiskami takimi jak UFO czy inne formy manifestacji rzekomych pozaziemskich cywilizacji. Powstanie zatem tego filmu w tej, a nie innej formie utwierdzało wielu widzów i wspierało ich w naiwnym i bezkrytycznym otwarciu na powyższe manifestacje. Niezależnie zaś od samej oceny prawdopodobieństwa istnienia jakichś pozaziemskich cywilizacji w rzeczywistości, należy zwrócić uwagę na mocno podejrzany i niepokojący charakter prezentowanych tu zjawisk. Pojawieniu się „Obcych” towarzyszy bowiem w tej produkcji atmosfera rodem z horroru. Widać to zwłaszcza w scenie porwania dziecka samotnej kobiety, która nie ma szans w starciu z „przyjaznymi” intruzami. Rzecz dzieje się w nocy, napastnicy pozostają niewidzialni, ale czuć ich złowrogą obecność. Dom wypełniają niepokojące hałasy, światła zapalają się same, sprzęty uruchamiają się samoczynnie i „wariują”, niewidzialne ręce odkręcają śruby itp. Również w mniej drastycznych kontaktach z „Obcymi” dochodzi tu do obrażeń u ludzi w postaci poparzeń.

Widza zaniepokoić powinien również los samego głównego bohatera. Po ujrzeniu statku kosmicznego popada on bowiem w jakąś dziwną obsesję, zachowuje się gwałtownie i histerycznie, jest sterowany dziwnym przymusem, jakby jakaś obca inteligencja przejęła jego umysł. Przez to wszystko traci najpierw pracę, później rodzinę. Nawiązuje on też dwuznaczną relację z matką porwanego chłopca, co prowadzi do pocałunku tej pary (zostało to w filmie pokazane raczej aprobatywnie). Po tym wszystkim bohater wsiada z własnej woli na pokład statku kosmicznego i prawdopodobnie nigdy nie wróci już do swojej żony i dzieci – a przynajmniej nieprędko to nastąpi. Cierpienia głównego bohatera są tutaj przedstawiane w sposób wyraźnie przypominający biblijnych proroków, a wrażenie to dopełnia wspinaczka na szczyt góry, gdzie jako wybraniec oczekiwać będzie spotkania z istotami wyższymi.

Stopklatka

Zrozumiały niepokój może budzić w widzu również sam wygląd „Obcych”. Są to bowiem dziwne, wymoczkowate, łyse istoty, podobne bardziej do chodzących na dwóch nogach płazów niż do ludzi.

Te wszystkie niepokojące elementy, które pojawiają się w filmie, występują też w relacjach osób, które miały przeżyć takie „bliskie spotkanie trzeciego stopnia” w rzeczywistości. Tyle, że w opowieściach takich świadków pojawia się dodatkowo element, którego nie ma w filmie. Element ten nazwać można „apostolskim”. „Obcy” mają bowiem dla ludzi nieraz konkretny przekaz o charakterze religijnym, który często stoi w jawnej sprzeczności ze Słowem Bożym. Zjawisko to więc tak przyjaźnie pokazywane i promowane w filmie wydaje się co najmniej podejrzane.

To iż możemy tu mieć do czynienia ze zwiedzeniem demonicznym (poza oczywiście takimi czynnikami jak chociażby ludzka fantazja czy chęć zarobku bądź zaistnienia w mediach), spostrzegło już zapewne wielu chrześcijan. Najpełniej bodajże tym tematem zajął się znany prawosławny mnich, o. Serafin Rose m. in. w dość obszernym artykule zamieszczonym kiedyś na łamach pisma Fronda ( dostępny też w Internecie: http://frondalux.pl/o-serafin-rose-znaki-z-niebios-ufo-w-perspektywnie-chrzescijanskiej/).

Na koniec pozwolę sobie na jeden cytat z tego źródła, który może najpełniej wyjaśni niebezpieczeństwo filmów „o dobrych kosmitach pragnących pomóc zagubionej ludzkości”:

„ (…) misja” UFO jest następująca — utorować drogę Antychrystowi. Być może on sam przybędzie z niebios, żeby bardziej upodobnić się do Chrystusa (Mt 24, 30; Dz 1, 11); może tylko „goście z kosmosu” wylądują na oczach wszystkich, żeby oddać „kosmiczny pokłon” swojemu władcy; może „ogień z nieba” (Ap 13, 13) będzie tylko częścią wielkich diabelskich spektakli w czasach ostatnich. Jakkolwiek będzie, przesłanie do współczesnego człowieka brzmi: oczekuj wyzwolenia nie ze strony chrześcijańskiego objawienia i wiary w niewidzialnego Boga, ale ze strony przybyszów z kosmosu„. (O. Serafin Rose: Znaki z niebios – UFO w perspektywie chrześcijańskiej)

Marzena Salwowska

6 września 2019 18:57