Filmy
Azyl (2017)

Ocena ogólna:  Dobry (+3)

Tytuł oryginalny
The Zookeeper's Wife
Rok produkcji
2017
Gatunek
Dramat/Biograficzny
Czas trwania
126 minut
Reżyseria
Niki Caro
Scenariusz
Angela Workman
Obsada
Jessica Chastain, Johan Heldenbergh, Daniel Brühl, Timothy Radford, Efrat Dor, Iddo Goldberg, Shira Haas, Michael McElhatton, Arnošt Goldflam
Kraj
USA
BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo
Nieprzyzwoity język
Przemoc / Groza
Seks
Nagość / Nieskromność
Wątki antychrześcijańskie
Fałszywe doktryny

Oparty na faktach film opowiada o małżeństwie Antoniny i Jana Żabińskich pracującym w warszawskim zoo. Pokazuje ten okres w ich życiu, kiedy podczas II wojny światowej stanęli oni wobec konieczności zmierzenia się z trudami okupacyjnej rzeczywistości, a w szczególności, gdy z narażeniem życia uratowali licznych (blisko 300) Żydów przed uwięzieniem i śmiercią z rąk Niemców.   

Pierwszą rzeczą jaką zdecydowanie należy odnośnie tej produkcji pochwalić jest absolutny brak wulgarnego słownictwa, a także takiego wzywania Boga lub świętych, które miałoby charakter substytutu „rzucania mięsem”. Jest to cecha, która pozytywnie wyróżnia ów film na tle wielu dzieł, w których takie wyrażanie się obecne jest przynajmniej w śladowych ilościach. Inną zasadniczo pozytywną cechą jest to, iż obraz ten, przedstawiając brutalne, pełne bezwzględności czasy i realia, ukazuje przemoc w stonowany i pozbawiony makabry sposób. Mamy tu wprawdzie wydarzenia takie jak morderstwa czy zgwałcenie pewnego niewinnego żydowskiego dziewczęcia przez hitlerowców, ale nie epatuje się widza rozlewem krwi czy pokazywaniem przemocy seksualnej – ta ostania jest jedynie wyraźnie zasugerowana. Jeśli chodzi o ukazanie niewymuszonych relacji erotycznych to można mieć już trochę więcej zastrzeżeń, bowiem dałoby się przy tworzeniu tego filmu darować sobie nakręcenie pewnych ujęć obrazujących pieszczoty i pocałunki  w domyśle poprzedzające stosunek seksualny i mające taki charakter, że nie da się ich określić inaczej jak tylko słowami „przysługujące tylko małżonkom”. Dla relatywnego usprawiedliwienia tych elementów filmu można jednak zaznaczyć, że pozytywne postacie, które dopuszczały się tych rzeczy, były małżeństwem (była to dwójka głównych bohaterów), nie czyniły więc czegoś co obrażałoby Boga, a zatem nie ma ryzyka, że kibicując tym osobom widz zacznie sympatyzować z grzechem. Nadto w obrazowaniu tych zupełnie dozwolonych wyrazów małżeńskiej miłości twórcy nie poszli zbyt daleko (nie ma tu np. pokazywanego wprost obcowania płciowego). Wobec tego formę owego dzieła da się uznać zasadniczo za godną pochwały.    

A jak rzecz ma się z jego treścią? Tu też szczęśliwie odnajdujemy rzeczy budujące, nie zaś gorszące. Nie ma tu antychrześcijańskich aluzji, a sposób obrazowania pewnych przejawów fałszywych religijnych doktryn (mam tu na myśli, najprawdopodobniej zakazane pod rządami Nowego Przymierza, obrzędy Paschy, sprawowane przez wyznających talmudyczny judaizm Żydów), nawet jak nie jest stricte krytyczny, to przynajmniej nie skłania do sceptycyzmu wobec prawd chrześcijańskich. Mamy tu więc po prostu realistyczne ukazanie zachowań tych ludzi, a nie wchodzenie w jakąś polemikę z chrześcijaństwem.

Jeśli zaś chodzi o inną fałszywą doktrynę, z którą zresztą wiąże się główny wątek (nazizm), to zostaje tu ona słusznie napiętnowana jako źródło prześladowań i zbrodni, czyli ukazanych w odstręczający sposób: uwięzienia Żydów w getcie, wywózek do obozów koncentracyjnych, morderstw czy wspomnianego zgwałcenia (wprawdzie doktryna nazistowska teoretycznie potępiłaby to ostatnie w imię „czystości rasy”, ale naiwnością byłoby sądzić, że nie przyczyniła się ona do niego wyjmując de facto Żydów spod prawa i traktując jak podludzi bez praw). Przeciwwagą dla ukazanych zbrodni jest odmalowana w filmie z podziwem postawa małżeństwa Żabińskich, którzy wykazują się heroizmem ratując prześladowanych i samemu się narażając. Czynią tym samym coś więcej niżby wymagało od nich zachowanie minimum katolickiej moralności (czyli nie tylko powstrzymują się od zła, co jest konieczne zawsze i wszędzie, ale także czynią dobro, czego czasami można zaniechać). Co więcej robią to całkowicie bezinteresownie, powodowani miłością i empatią dla cierpiących, nie oczekując jakichś doczesnych korzyści. Stanowią zatem dla widza dobry wzór; ukazują, że warto nie tylko unikać splamienia się grzechem, ale także mnożyć swe zasługi poprzez ofiarną służbę bliźnim, nie oczekując w zamian ziemskiej nagrody. Docenić można także ukazanie pomysłowości, jaką bohaterowie wykazują się, próbując zapewnić zagrożonym przetrwanie (np. zakładają hodowlę świń, dla których paszę sprowadzają z getta, przewożąc Żydów ukrytych w jej transportach oraz ustalają sygnały, na które ukrywani mają się chować, gdy w domu Żabińskich zjawiają się obcy ludzie). W ten sposób uznanie ze strony twórców zyskuje także cnota roztropności. W produkcji tej docenia się również  patriotyzm, którego przykład daje Jan uczestniczący w Powstaniu Warszawskim. Wprawdzie piszący te słowa krytycznie odnosi się do samej decyzji o jego wywołaniu, ale w żaden sposób nie umniejsza to bohaterstwa oraz miłości do Ojczyzny jego szeregowych uczestników, takich jak wspominany bohater, ani nie zmienia faktu, że było to dzieło legalnej władzy walczącej z najeźdźcą, w którym wobec tego można było bez większych oporów wziąć udział.   

Z innych właściwych postaw film popiera troskę o zwierzęta, szczególnie w wykonaniu pracującej w zoo Antoniny sportretowanej jako swego rodzaju ucieleśnienie dobroci i delikatności. Można dopatrzeć się sugestii, że praktykowanie szacunku wobec nierozumnych, ale czujących,  stworzeń Bożych, opieka nad nimi, czynią nas bardziej gotowymi do okazywania miłosierdzia także ludziom, których Bóg stworzył na swój obraz i podobieństwo (co też bohaterka w czasie wojny czyniła). Jest to zresztą logiczne, bo obie postawy są przejawem doceniania stworzonego przez Boga życia (choć u istot, które z pewnością nie są sobie równe).  Inną lekcją oferowaną przez ową opowieść jest pochwała wierności małżeńskiej i ostrzeżenie, że czasem można w pewien sposób naruszyć ją przez czyny dalekie od „zwyczajnej” zdrady, wynikającej z rozwiązłości czy głupoty. Antonina jest tu bowiem uwodzona przez pewnego niemieckiego oficera, Lutza Hecka. W pewnym dramatycznym momencie nawet waha się czy nie popełnić z nim cudzołóstwa (chcąc dowiedzieć się od niego gdzie przetrzymywany jest jej schwytany w powstaniu mąż), ostatecznie jednak z obrzydzeniem odrzuca taki wybór, co jawi się jako słuszna decyzja. We wcześniejszym okresie jednak, ze strachu przed nim, pozwala mu ona na wykonanie wobec niej pewnych skrajnie dwuznacznych gestów (umycia jej rąk po pracy w zoo, co wiąże się z delikatnym i dość długim dotykiem), co pokazane jest jako źródło zrozumiałej zazdrości jej męża oraz pewnych napięć w ich małżeństwie.  

Na koniec warto wspomnieć o wartościowym przypomnieniu, iż nawet będąc częścią złego systemu lub czyniąc zło, można zdobyć się na dobro. Mamy tu bowiem przykład urzędnika niemieckiego, który pomaga Janowi ratować Żydów czy też właściwe decyzje Hecka, który ostatecznie odstępuje od uwiedzenia Antoniny (oraz najwyraźniej jej zgwałcenia, usiłowanego po tym, gdy ta mu odmówiła), a także nie wywiera krwawej zemsty na bohaterce i jej synku, mimo iż odkrywa niedawną obecność Żydów w ich domu. Gdyby nie to, że bohaterowie czasem przy ratowaniu prześladowanych pomagają sobie kłamstwem (co nie jest napiętnowane), można by uznać tę produkcję za nieskazitelną moralnie, jeśli idzie o jej treść. Pozostaje jednak ciągle pod tym względem zdecydowanie wartą uwagi, piękną opowieścią, z którą warto się zapoznać.

Michał Jedynak

26 września 2020 15:24